🕷 Rozdział 8 🕷

2K 112 112
                                    

I chyba Parkerowie także. 

Kilka dni później, Nick Fury zwołał Avengers i Shield na spotkanie.

Gdy wszyscy znaleźli dla siebie miejsce, Fury przemówił, stojąc przed dużym ekranem. 

- Skoro jesteśmy tu już wszyscy... - powiedział, patrząc na Mary i Richarda - możemy zacząć. 

Na dużym ekranie pokazał się obraz gór skalistych, a gdy obraz się przesunął można było dostrzec niewielkie i słabowidoczne, (prawie że ukryte) wejście do jaskini.

- Miesiąc temu nasi szpiedzy to znaleźli. Nie byliśmy pewni co tam jest więc posłaliśmy tam drony. Niewiele mogliśmy się dowiedzieć z krótkiego materiału, ale nasze boty dostrzegły to.

Zdjęcie pokazało dziwną postać, albo jej kawałek. Była ciemnego koloru, może granatowym, można było dostrzec trzy długie macki, każda zakończona ostrym czubkiem.

- Nie wiemy dokładnie co to jest, ale stanowi zagrożenie dla mieszkańców Ekwadoru. Dlatego poślemy na zwiady kilka osób. Zacznijmy od tego - mówił zmieniając obrazy na ekranie - są dwa wejścia - mniejsze i większe. Do większego poślemy Starka, Barnesa i Rogersa. Do mniejszego, jako as w rękawie, wejdzie Parker.

Wszyscy trzej Parkerowie podnieśli wzrok. 

Wzdychając, uszczegółował: - Spiderman.

Tony westchnął, ale wiedział że nic nie może zrobić. Za to Mary i Richard wyprostowali się, chcąc się kłócić. Wiedzieli że Peter jest superbohaterem przez przypadek, gdy nakryli go, Clinta i Rhodeya rozmawiających o jego ostatnim patrolu.

Zanim zdążyli cokolwiek powiedzieć, dyrektor kontynuował.

- Romanoff, Barton i Banner będą czekać pogotowiu w Quinjet. Za to ja, moi główni operatorzy i państwo Parker będziemy was bacznie obserwować.

Przez chwilę panowała cisza, gdy po chwili odezwała się cichym ale pewnym głosem Mary.

- Zgodzimy się na puszczenie Petera na misję pod jednym warunkiem.

Fury i kilka innych osób z Shield prychnęło.

- Przykro mi pani Parker, ale nic nie może pani zrobić. Spiderman jest pod ochroną Shield, wraz z tym możemy decydować gdzie ma iść a gdzie nie. - powiedział Fury z szyderstwem.

- Z racji tego że "spiderman" jest niepełnoletni, jako jego rodzice mamy prawo zadecydować czy może iść, Nick. - odpowiedziała dumna z siebie Mary.

Rodzice, którzy zdecydowali pojawić się dopiero po 10 latach! - pomyślał Tony, patrząc na Petera który siedzi z opuszczoną głową.

- Jaki warunek? - spytał po chwili Fury.

Richard i Mary spojrzeli na siebie i porozumieli się oczami. 

- Peter będzie na pokładzie jetu, wyjdzie tylko wtedy gdy będzie potrzebny. - powiedział Richard.

- Oraz my będziemy ich obserwować, ale z Quinjeta. - dodała Mary.

Dyrektor Shield westchnął zirytowany, ale ostatecznie się zgodził.

Nikt z Avengersów nie wiedział, że dronami na pierwszej misji, sterowali rodzice Petera. Nikt oprócz Tony'ego, który śledzi ich od początku ich przyjazdu.

***

Kilka godzin później Tony szedł korytarzem na piętrze który udostępnił Parkerom. Gdy dotarł do salonu, wszedł od razu pytając: - Co ty knujesz, Parker? 

W salonie był tylko Richard, który zdziwił się widząc Tony'ego. 

- Stark, niezapowiedziana wizyta. - powiedział wstając, obszedł kanapę i oparł się o nią, patrząc wyzywająco na Tony'ego. - O co ci chodzi?

- O co? - spytał z niedowierzaniem Tony - O ten występ, który zrobiliście ty z Mary. Wiesz co? Mi też się nie podoba zarządzanie Fury'ego, ale Peter potrafi o wiele więcej niż myślicie. Sama Czarna Wdowa go uczy!

- Zdaję sobie sprawę że jest dobry, ale ty zrozum że Peter to nasze dziecko. I mamy prawo zabronić mu iść na misję z kosmitą! 

- Ah, więc teraz przyznajesz się że Peter to twoje dziecko, tak?

- O czym ty mówisz, Stark?

- Gdzie byłeś ty i Mary przez ostatnie 10 lat, co? Nagle przypomnieliście sobie o waszym dziecku? Zaufaj mi Peter to jedno z najcudowniejszych i najbardziej bezinteresowanych chłopców na świecie i powinniście zastanowić się nad tym co robicie. - skończył Tony, czerwony ze złości tak samo jak Richard, choć on był bardziej opanowany.

Richard na chwilę zaniemówił, po czym powiedział: - Od kilku miesięcy zastanawiamy się nad przeprowadzeniem Petera do naszego domu, myślę że by mu się spodobało. Dużo lasu, ocean i spokój. - patrzył na Tony'ego ze złośliwym uśmieszkiem, gdy ten zaniemówił.

- Do zobaczenia jutro, Stark. - powiedział tylko i wyszedł z pokoju.

Tony stał tam chwilę, myśląc nad całą sytuacją. Po minucie wszedł do windy.

- Penthouse, Friday.

Musiał się przygotować skoro jutro misja.


Skończone: 02.01.2021

701 słów


Welcome back, PeterWhere stories live. Discover now