🕷 Rozdział 3 🕷

4.2K 197 102
                                    

- Przykro mi że was zawiodłem.

- O czym ty mówisz? - Tony spojrzał na dziecko leżące prawie na jego kolanach. - To nie twoja wina. 

- Jak to nie? - syknął- Spider Man powinien być silny i niezależny, a nie mięczakiem który płacze po wspomnieniu o rodzicach! - Peter podniósł głos i przeniósł się na drugi koniec łóżka.

- Nie, Petey. Wszyscy wiemy co przeszedłeś i jesteśmy tu dla ciebie, dzieciaku. - Powiedział spokojnym głosem Tony odkładając ich kubki na stolik nocny. - Twoi rodzice? Zginęli w katastrofie lotniczej, która była całkowitym przypadkiem. - Mówił powoli zbliżając się do zgarbionego chłopca. 

- Hmmm. - Mruczał, kładąc głowę na ramieniu swojego mentora. - Wiesz że moi rodzice chyba pracowali z Furym? To jedna z niewielu rzeczy które o nich wiem.

Przez chwilę panowała między nimi cisza, a Tony rozglądając się po pomieszczeniu zauważył że, pokój Petera jest w kartonach. Kiedy on i May zdecydowali się na "współrodzicielstwo", postanowili że dziecko będzie mieszkał od poniedziałku do czwartku u May, a resztę u Tony'ego. Dlatego przeniósł część swoich rzeczy tutaj.

- Może pomogę ci się trochę rozpakować? Masz cały pokój w pudłach.

***

Dwie godziny później, gdy pokój Petera wyglądał teraz jak normalny pokój nastolatka, zeszli na wspólne piętro by zjeść razem obiad. 

Poszli prosto do salonu i już stamtąd usłyszeli głosy Avengers, choć nie wszystkich. Mieszkali tu tylko Bruce, Sam, Steve i Bucky. Thor, Natasha, Rhodey i Clint przyjeżdżali raz na jakiś czas.

- Co na obiad, Stevie? - spytał Bucky, gdy Peter usiadł obok niego, a Tony obok Bruce'a.

- Spaghetti. - odpowiedział krótko, a wszyscy inni mruczeli z aprobatą.

Gdy jedzenie zostało już podane, rozmawiali na różne tematy. Aż w końcu natknęli się na temat treningów. Wtedy Bucky zaproponował, by Peter poćwiczył dzisiaj z nim. Tony spojrzał na Petera szukając zgody.

- Jasne, czemu nie? - odpowiedział najmłodszy Avenger, a gdy tylko zjadł drugi talerz spaghetti, poszedł do swojego pokoju przebrać się w wygodne dresy do ćwiczeń.

***

Gdy wszyscy byli już na siłowni, od razu przeszli do rzeczy - po krótkiej rozgrzewce. Peter i Bucky ustawili się naprzeciw siebie, na macie, w pozycji obronnej. I chwilę później zaczęli. Peter zaatakował jako pierwszy starając się zdezorientować byłego żołnierza. 

Pozostali bacznie obserwowali ich walkę. Ale gdy ich trening trwał już ponad 20 minut, co na początku nie było zaskoczeniem, bo obaj są przecież ulepszeni, zespół zaczął się niepokoić. Bucky starał się powalić Petera na ziemię, ale chłopak zręcznie go omijał. Gdy starszemu mężczyźnie udało się go powalić, zamiast wstać i ogłosić zwycięstwo, Peter kopnął go w nogę sprawiając że upadł, starszy szybko wstał i walczył dalej. Bucky następnie chciał uderzyć go w ramię, ale trafił trafił w szczękę. Peter padł nieprzytomny na ziemię.

Rozległy się zdziwione i zdezorientowane krzyki. Steve podbiegł do Bucky'ego, a Sam do Petera.

- Dzieciaku? Słyszysz mnie? - spytał Sam.

Brak odpowiedzi. 

- Jest nieprzytomny... Wezmę go do Medbay. - powiedział szybko Sam do Steve'a. Podniósł Pete'a i wyszedł z sali treningowej.

Steve odwrócił wzrok od Petera i spojrzał na Bucky'ego. Ale nie było go tam, gdzie ostatnio go widział. Spojrzał na drzwi ewakuacyjne i zobaczył tył swojego przyjaciela, biegnącego w kierunku swojego pokoju.


Skończone: 14.01.2020

553 słowa

Welcome back, PeterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz