🕷 Rozdział 9 🕷

1.9K 104 56
                                    

Musiał się przygotować skoro jutro misja.

***

- Hej Pete. Gotowy? - spytał Tony, pukając do pokoju Petera. 

Peter przez chwilę nie odpowiadał, Tony już miał pytać ponownie, ale jego dzieciak zdążył się odezwać.

- Hmm? Tak, wejdź. - odpowiedział.

Ironman wszedł do pokoju, rozglądając się. Oczywiście pokój Petera był schludny jak zawsze. Wszystkie książki poukładane, pluszowy miś w ubranku Spidermana który Tony kupił mu jako żart na imieniny, siedział prosto na nocnej szafce przy łóżku dwuosobowym, na którym siedział Peter w swoim Żelaznym Pająku, bez maski.

Brunet usiadł obok niego i objął go ramieniem. 

- Choć, powinniśmy się zbierać. - powiedział Tony. Peter szybko podniósł swoją torbę z zapasowymi rzeczami na lewe ramię i ruszył za jego mentorem.

- Wiesz co dzieciak? Jestem ciekaw po co Richard i Mary mieliby lecieć z nami w Quinjet'ie? - powiedział po chwili Tony.

- Pilnować mnie? - odpowiedział Peter, jakby to było oczywiste - Wiesz dopiero co mnie odzyskali, chyba nie chcą mnie zostawić czy coś...

- Peter - przerwał mu Tony, zanim tamten zdążył się rozgadać - Nigdy nie zastanawiałeś się czemu twoi rodzice nagle się z tobą skontaktowali, czemu nie wcześniej?

- Co masz na myśli? - spytał Peter, patrząc podejrzliwie na Tony'ego.

- Po prostu wydaje mi się to dziwne, że nagle się tu pojawili.

- Nic nie wiesz! - warknął Peter i ruszył szybkim tempem na pokład. - Przestań wpierdzielać mnie w swoje sprawy!

Tony odetchnął głęboko, by uspokoić swoją złość. Żaden z nich nie zauważył że Richard i Mary szli kilka metrów od nich.

***

Peter wszedł do Quinjeta, nie witając się z nikim, położył swoją torbę na siedzeniu obok siebie, zanim Tony zdążył na nim usiąść. Zmuszając go by usiadł gdzie indziej, Tony wycofał się na tyłu gdzie Steve i Bruce dziwnie na niego patrzeli, nie wiedząc co się dzieje.

Korzystając za to z okazji, Mary i Richard usiedli po wolnej stronie Petera, który nic nie powiedział, tylko włożył słuchawki do uszu. 

*3 godziny później*

Peter obudził się gdy usłyszał donośny głos Steve'a, nie wiedział kiedy zasnął i kiedy oparł się o ramię swojego taty. Chciał wstać, ale Richard przytrzymał i pociągnął go by znowu usiadł. 

- Za 10 minut jesteśmy na miejscu. Przygotować się. - skończył Steve.

Peter założył swoją maskę i przygotował się do wyjścia. Gdy Steve ogłosił że są na miejscu, wstał z siedzenia i odwrócił się do rodziców.

- Bądź ostrożny, kochanie. - powiedziała Mary, szybko go przytulając. 

***

Peter kucał aktualnie w małej wnęce, czekając na sygnał. Na razie słuchał tylko co się dzieje przez komunikator. 

- Co to było?! - ktoś krzyknął/szepnął.

- Nie wiem - powiedział Tony. - Pójdę to sprawdzić.

- Nie sam. - zaprotestował natychmiast Peter.

- Nic mi nie będzie, dzieciaku - powiedział Tony, chichocząc. - Jakby nie patrzeć, robię to dłużej niż ty żyjesz. - mówił idąc wgłąb jaskini.

- Friday, skanuj w poszukiwaniu sygnatur cieplnych. 

- Mój skan wyczytuje tylko was, szefie. 

To niemożliwe - pomyślał Peter

To co stało się później było nieoczekiwane. Komunikator Petera się wyciszył, ale słysząc krzyki w oddali Peter nie czekał na rozkaz, zeskoczył ze ściany i ruszył w kierunku głosów.

Kolejne kilka minut później było całkowicie zagmatwane. Stwór był podobny do ośmiornicy i kałamarnicy, lecz kilka razy większy. A jaskinia była dość obszerna, lecz było w niej tak ciemno że prawie nic nie było widać. 

Peter za pomocą swoich zmysłów, starał się ustalić czy ktoś jest bardzo ranny. Nic nie zauważając, ruszył pomagać zespołowi opanować kosmitę. 

- Uważaj! - krzyknął po chwili Steve, powalając Petera na ziemię i ratując go przed przelatującą macką. Spojrzeli w górę i zobaczyli że macka która miała w nich trafić, uderzyła w dużą kolumnę, łamiąc ją. Nagle cała jaskinia zaczęła się trząść. - Odwrót! 

Peter szybko rozejrzał się i zauważył że Bucky i Steve kierowali się w stronę wyjścia, ale nie widział Tony'ego.

- Peter! - usłyszał nagle i po chwili leżał na ziemi przygwożdżony przez coś ciężkiego. Starał utrzymać przytomność i spróbować się podnieść, ale po chwili widział tylko ciemność.


Skończone 29.04.2021

672 słów

Welcome back, PeterWhere stories live. Discover now