𝓮𝓹𝓲𝓵𝓸𝓰𝓾𝓮

210 16 1
                                    


Oczy Stilesa rozszerzyły się. Uśmiechnął się, a potem nigdy nie stracił ani sekundy. Wybiegł, zatrzymując się na chwilę, by podziwiać utwardzoną drogę, tak znaną mu, że prawie znał liczbę dziur. Poszedł do domu Lydii. Zawahał się, zanim mocno nacisnął dzwonek. Raz, dwa, pięć, siedem razy: brak odpowiedzi. To będzie od Allison - pomyślał.


Dom jej przyjaciółki był niedaleko. Tym razem jednak jego serce było pełne udręki. Co jeśli Lydii nawet tam nie było? Gdyby Allison nie chciała go zobaczyć? Co jeśli Scott wyrzucił go za to, co zrobił? Pierwsze dwa były prawdopodobne, ale trzeci zdecydowanie nie. To znaczy, to był Scott. Po pukaniu usłyszał głosy dochodzące z wewnątrz.


- Lyds, idziesz ? - To była Allison, rozpoznałaby ten głos wszędzie. Zawsze był w stanie uchwycić od niej uśmiech. Nie było odpowiedzi, tylko dźwięk kroków Lydii i jej otwarcia drzwi. Początkowo banshee myślała, że to sen. Widząc, że truskawkowa blondynka nie odezwała się słowem, Stiles otworzył usta, by coś powiedzieć, ale zanim zdążył to zrobić, Lydia wsunęła mu się w ramiona. Uśmiechnął się. 


- Przepraszam, przepraszam Lyds, nigdy nie powinienem, ja


- to nie ma znaczenia.

~*~

1 ROK PÓŹNIEJ

Chłopcy zebrali się w domu Scotta. Wilkołak poinformował, że przygotował niespodziankę. Niespodzianka, na którą czekali ponad godzinę. Scott niecierpliwie obserwował zegar, gdy trzymał dziewięciomiesięczną dziecko Astrid. Zamiast tego Lydia próbowała uśpić Thomasa, który nie przestawał płakać. Sytuacja stała się krępująca, a ogólna nerwowość nie pomogła. Kiedy zadzwonił dzwonek, Scott prawie podskoczył z radości.


- Wreszcie! Lepiej pomyśl, że to cudownie, czekałem od stulecia. - Stiles prychnął, wstając i podążając za Scottem. Chłopiec uśmiechnął się i otworzył drzwi, gdy błyskawica o blond włosach wbiegła do salonu do pokoju, przytulając Stilesa w uścisk łamania żeber.


- Sarah! Co ... co tu robisz? - zapytał. Potem zobaczył, że byli tam również Izzy, Simon, Alec, Jace, Clary i azjatycki chłopiec. Co tu robisz? - Poprawił się z uśmiechem.


- Scott zaprosił nas. Powiedział, że to okazja„ kosmiczna "- wyjaśniła Isabelle, siadając obok Lydii.


- Ale uroczy! Jak ma na imię? - Zapytał, wskazując na Thomasa.


- Thomas, jest on synem Allison i Scotta. A ona nazywa cię Astrid, jej młodszą siostrą. - Powiedziała Lydia, kiwając głową w kierunku małej dziewczynki, którą Scott dał Allison, aby otworzyć drzwi.


- Wow, gratulacje! Czy mogę... go potrzymać? - Zapytał Lydię. Truskawkowa blondynka spojrzała pytająco na Allison, która uśmiechnęła się i skinęła głową.


- Oczywiście, Lydia, nie rób takiej miny, nikt nie ukradnie Tommy'ego od ciebie, nie masz powodu, by być zazdrosną!


- Nie jestem zazdrosna! - Protestowała dziewczyna, krzyżując ręce na piersi, po przekazaniu dziecka Isabelle.

ł𝙤𝙬𝙘𝙮| 𝙩𝙚𝙚𝙣 𝙬𝙤𝙡𝙛 𝙭 𝙨𝙝𝙖𝙙𝙤𝙬𝙝𝙪𝙣𝙩𝙚𝙧𝙨Où les histoires vivent. Découvrez maintenant