𝓬𝓱𝓪𝓹𝓽𝓮𝓻 𝓽𝔀𝓮𝓵𝓯𝓽𝓱

141 21 0
                                    


Ze wszystkich możliwych reakcji Stiles nigdy by sobie tego nie wyobrażał: Sarah obejmowała go. Owinął ramiona wokół szczupłych pleców siostry, a jego nozdrza wypełniały zapach wiśni emanujący z jej włosów. Czuł, jak łzy spływają mu po policzkach, pozostawiając ciepłe ślady. 


- Zawsze wiedziałam, że czegoś brakuje w moim życiu. - Dziewczyna mówiła, ale Stiles po prostu nie słuchał. Skoncentrował się na tych niebieskich oczach, zadartym nosie i uśmiechu, który zaznajomiłby się z czasem. Chciał zapamiętać pozycję piegów na nosie, niuanse oczu, drobne niedoskonałości, które czyniły ją idealną. Czuł się kompletnie, chociaż raz czuł się jak w domu. Ale szczęście najwyraźniej nie miało trwać.


- Stiles ... -  Alec delikatnie położył rękę na jego ramieniu, zmuszając go do uwolnienia się z uścisku. Chłopiec spojrzał na niego z uśmiechem na ustach. Uśmiech jednak nie powrócił. - 


- Nawet musimy ci coś powiedzieć. - Te słowa wystarczyły. To było tak, jakby mózg nagle zaczął znowu działać. Grobowa cisza w pokoju, poczucie winy wszystkich obecnych. Zajęło mu tylko chwilę, żeby to wszystko połączyć. Jeśli Sarah była jego siostrą, istniała możliwość, że był też Nocnym Łowcą. Nawet nie zdawał sobie sprawy, że wypowiedział zdanie na głos, przynajmniej dopóki Isabelle nie usiadła obok niego.


T- ak, Stiles. Jesteś łowcą demonów. To dla ciebie przybyliśmy do Beacon Hills, aby zabrać cię do Instytutu. -  Stiles pomyślał, że znów poczuje się zdradzony, ale zamiast tego czuł tylko niezdrowe samozadowolenie : świadomość, że raz był kimś ważnym, a nie zwykłym człowiekiem, sprawiła, że ​​poczuł się silny. Życie, które mógł mieć przed sobą, wraz z sympatią siostry, podziwem innych Nocnych Łowców, fakt, że nie był już tym słabszym w grupie.


 - Jadę z wami. - Potwierdził, zdecydował. 


- Jesteś pewien? Nie pozwolą ci wrócić do Beacon Hills. Dokonujesz dobrego wyboru, Stiles. Nie będziesz miał innych opcji. 


- Zdecydowałem. Pójdę z tobą. Jedzmy teraz.


- Nie chcesz pożegnać się ze przyjaciółmi? -  Zapytała Isabelle najbardziej łagodnym tonem, jakiego kiedykolwiek użyła. 


- Nie. Są częścią przeszłości. Teraz chcę pomyśleć o mojej przyszłości. -Te słowa przeraziły go, ale nie powstrzymałby się. Posunął się za daleko, przewrócenie byłoby zbyt skomplikowane: pojedynczy błąd i upadłby. Clary westchnęła. Nie sądziła, że to będzie takie łatwe. Zbyt łatwe, by sprawić, by poczuła się prawie winna. Ale jeśli Stiles podjął decyzję, tym lepiej. Byłby szczęśliwy i ukończyliby misję. Łatwy i bezbolesny. Wyciągnęła stelę . Prześledziła runę. Łatwy i bezbolesny. Portal został otwarty, wszyscy weszli. Pozostała tylko ona i Stiles.


- Jesteś pewien, że chcesz to zrobić? Czy wciąż jesteś w stanie ... 


 - Jestem pewien


Łatwo i bezboleśnie. 


Ale wkrótce będzie bolało. 


Bolało, gdy Stiles przybył do Nowego Jorku, zatrzymał się, by pomyśleć. 


Scott i Allison spodziewali się dwojga dzieci.

Nigdy ich nie zobaczy.

Do Lidii, która wciąż czekała, aż wróci do niej.


 Na próżno by czekała. 


Do Dereka, który został jego przyjacielem. 


On też by przegrał. 


Do jego ojca, który był teraz sam.


-Co ja zrobiłem ?

ł𝙤𝙬𝙘𝙮| 𝙩𝙚𝙚𝙣 𝙬𝙤𝙡𝙛 𝙭 𝙨𝙝𝙖𝙙𝙤𝙬𝙝𝙪𝙣𝙩𝙚𝙧𝙨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz