twenty ninth conversation // ninth meeting

4.7K 330 45
                                    


Rozdzial powinien być wczoraj, ale byłam dosłownie cały czas zajęta, sami wiecie. Za to macie wyjaśnione co tak naprawdę się stało, do tego w 1030 słowach, lol, najdłuższy rozdział w historii tego opowiadania :D Jak sylwester? Wybawiliście się? :)

Enjoy!

ps. chciałabym, aby każdy kto przeczyta skomentował ten rozdział choć zwykłą kropką. Chcę wiedzieć ile was jest :)

nikt nie widział jej cierpienia

nikt nie widział jej smutku

nikt nie widział jej łez

nikt nie widział jej strachu

oni wszyscy byli ślepi, ponieważ widzieli jedynie jej błędy

które i tak czasem były jedynie ich wymysłem

Często jest bowiem tak, iż chcąc chronić siebie bądź kogoś, ranimy go.

Miłość może być wielką suką. Podpuszcza nas, daje nadzieję, rozkleja, roztrzaskuje nasze serce.

A niestety nie ma kleju, którym bylibyśmy w stanie je posklejać.

Harry Styles może i jest osobą, która w swoim życiu wiele razy postąpiła źle.

Jednak wynikało to ze słabości.

Choć może czasem i z własnej głupoty.

Możliwe, że trochę częściej niż czasem.

Zielonooki nie zastanawiając się długo złapał za kartkę oraz długopis. Przyłożył go do papieru i już jedynie chwila dzieliła go od przelania swych myśli.

Droga Emily,

sama dobrze wiesz, że pisanie listów od zawsze było moją słabą stronę. Och, tak, gdy przyjaźniliśmy się dobrze wiedziałaś, że nienawidziłem pisać i często przepisywałaś moje notatki po lekcjach, ponieważ byłaś świetną koleżanką, a ja w zamian codziennie przynosiłem ci ciasteczka mojej mamy, które tak uwielbiałaś. Pamiętasz?

Potem zawsze wielkonosa Pani Marley skarżyla się, że na kartkówkach miałem inne pismo niż w zeszycie i musiała wzywać rodziców. Pamiętam także, że dostaliśmy wtedy karę i nie mogliśmy widywać się przez tydzień (co i tak nie wypaliło, bo uciekłem do ciebie w nocy, przez co rodzice się martwili i postanowiono, że możemy się spotykać). Może i mieliśmy po dziewięć i jedenaście lat, ale byliśmy sprytni.

A pamiętasz gdy na wiosnę pod twoim domem widziałaś małe pisklaki? Uwarzałaś, że są przesłodkie i chciałaś je przygarnąć! Twoja mama, Suzie (no właśnie, co u niej? Nadal robi ci to pyszne ciasto bananowe, które tak kochaliśmy? Musisz przynieść mi kawałek. Mm..) się nie zgdziła, ale powiedziała, żebyśmy razem zrobili karmnik. Nie skończyło się to jednak zbyt dobrze, ponieważ przykleiłem sobie kawałek drewna do ręki tym mocnym klejem, który wykradliśmy Twojemu tacie i skończyło się w szpitalu. Ostatecznie w akcie przeprosił kupiłem ci ładny, mały karmnik, w sklepie obok szkoły.

Wszystko to zajmuje swoją część w moim sercu. NIe mógłbym zapomnieć.

Może i zrywaliśmy się z lekcji, przez co dostawaliśmy opiernicz.

Może i czasem kłóciliśmy się przez głupoty.

Jednak nasza przyjaźń była wspaniała i niepowtarzalna.

it's not you || h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz