32. Tak wygladął mój anioł.

Start from the beginning
                                    

- Nie kręci mnie ruchanie nieświadomych - usłyszałam głos mężczyzny. Ten sam, który wcześniej u mnie był. Zmarszczyłam brwi.

- To zawsze jakieś nowe doświadczenie - drugiego głosu nie znałam. Moje ciało się spięło, a każdy włosek na ciele stanął dęba.

- Wolę jak wykrzykują moje imię i błagają o litość - wybuchnął gromkim śmiechem.

Musiałam zachować ciszę i się nie ruszać. Musiałam udawać, że jeszcze się nie obudziłam. Czy oni rozmawiali o seksie?

- Poczekamy aż się obudzi - mruknął. - W tym wydaniu i tak będzie prawie jak omdlała.

- Nieźle ją załatwili.

Zabolał mnie tył głowy tak bardzo, że z moich ust wyrwał się cichy jęk. Zamarłam w tej samej chwili, przerażona. Miałam nadzieję, że nikt oprócz mnie tego nie słyszał.

- Dzień dobry, księżniczko - usłyszałam. Miałam ochotę zacząć wyć, kiedy zrozumiałam, że oni słyszeli. Słyszeli bardzo dobrze. - Jak się spało?

Nie odpowiedziałam. Nagle moja broda została chwycona. Wrzasnęłam na ten ruch. Mężczyzna przechylił mi głowę do tyłu. Kark zapinał mi żywym ogniem do tego stopnia, że ból przebiegł mi wzdłuż pleców.

- Jak się o coś pytam, to mi kurwa, odpowiadasz. Rozumiemy się? - warknął, potrząsając moją głową. Załkałam cicho i otworzyłam oczy. - Teraz sobie pogadamy. Gdzie jest Nathaniel?

- Nie wiem - odpowiedziałam słabo. Głośny plask odbił się od mojego policzka, a głowa odwróciła się w drugą stronę za sprawą tak silnego uderzenia.

- Nie zamierzam się powtarzać. Następnym razem bardziej zaboli. Gdzie jest Nate?! - mówił coraz bardziej zdenerwowany. Zaciskał coraz mocniej palce na mojej szczęce. Miałam wrażenie, że zaraz mi ją zmiażdży.

- Nie wiem! - powiedziałam głośniej, oddychając głęboko. Nie patrzyłam na niego. Bałam się, że zwymiotuję mu prosto na twarz. - Widzisz go tu gdzieś?!

- Pyskata. Nie lubię takich - powiedział ten drugi. Usłyszałam ciche, powolne kroki. - Dlaczego Nathaniel zostawił cię samą?

Nie odpowiedziałam.

- Odpowiadaj, szmato.

I to zaważyło na wszystkim. Popełniłam błąd tak ogromny, że chyba nigdy nie będę w stanie sobie go wybaczyć.

Splunęłam mojemu porywaczowi prosto w twarz. Słyszałam jak wciąga gwałtownie powietrze przez nos.

A sekundę później pchnął moje krzesło. Z hukiem opadłam na podłogę. Krzyknęłam z bólu, uderzając tyłem głowy o podłogę. Na chwilę mnie zamroczyło. Czy tak wyglądała śmierć?

Czułam jak moje ręce są niemal wyszarpywane z uścisku sznurów. Ktoś rzucił czymś metalowym na ziemię. Moje nogi były tak mocno przywiązane do krzesła, że kiedy już mi je odwiązano, nadal nie miałam w nich czucia.

- Może teraz nam coś powiesz - warknął facet i podciągnął mnie do góry za koszulkę, którą miałam na sobie. Upadłam na kolana. Moje udo przeszył ból tak wielki, że zdrętwiały mi aż dłonie.

Wtedy znowu się to stało. Członek któregoś z mężczyzn został mi wepchnięty do ust siłą. Trzymał mnie za głowę obiema rękami. Wchodził głęboko w moje gardło, sprawiając, że się krztusiłam. Miałam odruch wymiotny.

Usłyszałam jak drugi z nich kopnął krzesło. Słyszałam jak rozpinał pasek od spodni.

Dusił mnie swoim kutasem. Byłam cała w ślinie, łzach i pocie. Sprawiał mi tym ogromy bol. Chciałam umrzeć. Pragnęłam w tamtym momencie śmierci bardziej niż czegokolwiek.

Bo gdy drugi z nich złapał za moje biodra i pociągnął je do góry, zdarł ze mnie spodnie, poczułam się martwa.

Wbił się we mnie po samą nasadę, rozrywając mnie tym doszczętnie. Nie byłam na to przygotowana. Załkałam głośno, kaszląc przy okazji.

Byłam gwalcona z obydwu stron. Czułam się martwa. W tamtej chwili nie było już Stacy, którą znali wszyscy.

Słona ciecz zalała moje usta. Mężczyzna który pieprzył moje usta, wyciągnął swojego kutasa. Skończył w moich ustach. Kiedy tylko się odsunął, odruch wymiotny był nie do powstrzymania. Ponownie zwymiotowałam.

Chwilę później drugi skończył na moich plecach.

Zostawili mnie taką, leżącą na podłodze, a sami wyszli w akompaniamencie swoich śmiechów. Leżałam w swoich wymiocinach i łzach. Nie miałam siły nawet wciągnąć na siebie spodni.

Pomyślałam o Nathanielu, a na moje usta wpłynął lekki uśmiech. Ja nie żyłam. Byłam w agonii.

Tak wyglądał mój anioł.

The perfect killer ✔️Where stories live. Discover now