28. To straszne co dzieje się w Phoenix.

Comenzar desde el principio
                                    

Uniosłam głowę, kiedy Nate zaparkował pod moim domem. Poczułam jak żołądek lekko zawiązuje mi się w supeł ze stresu. Owszem, stresowałam się. Nie chciałam by mama zadawała miliony pytań, a wiedziałam, że to nieuniknione. Szczególnie, że sytuacja była jaka była. Nie widziałyśmy się całkiem długo, dlatego spodziewałam się, że mama będzie chciała przeprowadzić szczegółowy wywiad i ze mną i z Nathanielem. I nie wiem czego bałam się bardziej, pytań kierowanych do mnie czy do niego.  

Nim się zorientowałam Nate okrążył samochód i otworzył drzwi po mojej stronie. Wyciągnął w moją stronę pomocną dłoń, na co się uśmiechnęłam. Lubiłam te jego gesty, zdarzało się, że bywał szarmancki i zachowywał się jak dżentelmen i było to naprawdę fajne. Ujęłam dłoń faceta, a ten ją ścisnął i pociągnął mnie w górę. 

- Twoja sukienka wyprowadza mnie z równowagi - oznajmił, a ja zmarszczyłam brwi. Nate posłał mi sugestywne spojrzenie, jednak ja nadal nie wiedziałam o co mu chodzi.   

- Co jest z nią nie tak? - spytałam, przyglądając się ciasnej, czarnej sukience, która sięgała mi trochę przed kolano. Okej, była sobota i był to zwykły obiad ale stwierdziłam, że oficjalnie poinformuje mamę, że spotykam się z Natem i jakoś tak nie chciałam mówić tego w za dużej bluzie i dresach. 

Nate już otwierał usta, aby coś powiedzieć, ale drzwi do domu się otworzyły, a krzyk mojej matki sprawił, że podskoczyłam w miejscu przestraszona. Moja głowa odwróciła się w stronę kobiety, ale mimo tego, zauważyłam  jak Nate zaciska nerwowo szczękę i puszcza moją dłoń. Zamknął drzwi po mojej stronie, a następnie ciche pikanie sprawiło, że zamknął auto z pilota.

- Stacy! - krzyk mojej mamy było słychać na drugim końcu Phoenix. - No w końcu! Ileż można za wami czekać! Dylan i Amanda już dawno są. 

- Amanda - powtórzył Nate nieco zdławionym głosem. - No proszę. 

- Spokojnie - mruknęłam. - Znając życie nie będą siedzieli długo. Dylan zawsze ucieka z takich spotkań, bo ich nie lubi.

I nawet nie wiem kiedy, a stanęłam przed matką, która objęła mnie mocno swoimi ramionami. Westchnęłam cicho i również ją delikatnie objęłam. Brakowało mi tego. Byłam dorosła, ale to nie zmieniało faktu, że całe życie mieszkałam razem z mamą i mieszkanie bez niej było dla mnie po prostu dziwne. Bo ona zawsze była obok, zawsze mogłam z nią porozmawiać, a teraz... teraz ona tutaj, ja tam. 

Nate jako pierwszy wyciągnął dłoń w stronę mojej matki, kiedy ta już wypuściła mnie ze swoich objęć. Mama uścisnęła ją nie pewnie, przypatrując się mojemu chłopakowi uważnie. 

Weszliśmy do środka, a ja cały czas trzymałam mocno dłoń Nathaniela. Posłałam mu pocieszający uśmiech na co uniósł jeden kącik ust i wzruszył ramionami. 

- Wow, ty żyjesz - usłyszałam znajomy mi głos. - Myślałam, że porwało cię jakieś ufo czy coś. Nie dawałaś znaku życia - odwróciłam się, a moim oczom ukazała się Amanda. I naprawdę chciałam się uśmiechnąć na jej widok. Chciałam powiedzieć, że się cieszę. Ale nie potrafiłam. Z tyłu głowy miałam ciągle słowa, że dziewczyna brała udział w gwałcie. - Cześć, Nate. 

Poczułam jak ciało Nathaniela się spina. Chcąc jakoś zareagować mocniej ścisnęłam jego dłoń i delikatnie zaczęłam gładzić jego skórę kciukiem. 

- Cześć - odpowiedział, siląc się na naturalny ton. Zauważyłam, że na jego czole pojawiła się pulsująca lekko żyłka, dlatego też od razu zrozumiałam, że mężczyzna był zdenerwowany. 

- Miło mi cię znowu widzieć - uśmiechnęła się miło, a ja poczułam narastającą w moim ciele złość. I nie, nie była to zazdrość. Mimo iż sama święta nie byłam, wkurwiał mnie fakt tego, czego się dopuściła. Była to hipokryzja z mojej strony i zdawałam sobie z tego sprawę, aczkolwiek nie mogłam myśleć inaczej. 

The perfect killer ✔️Donde viven las historias. Descúbrelo ahora