Eleven: Kara

119 6 3
                                    

Zabrałam kolejny kieliszek białego wina gdyż mój mąż aktualnie zniknął i nie mogłam nigdzie go znaleźć, wszyscy patrzą na mnie jak na idiotkę a ja zupełnie nie mam pojęcia dlaczego.

Aż tak bardzo widać że tu nie pasuję? 

Muzyka klasyczna cały czas gra wokoło a ja stoję jak głupia przy stoliku rozglądając się za tym kretynem.

Westchnęłam robiąc łyk gdy nagle podeszła do mnie kobieta.

-Pani Handerson?-zapytała lustrując mnie z góry na dół, a raczej mierząc. 

Przywalę jej zaraz.

-Tak, o co chodzi?-zapytałam.

-Miller, kojarzy mnie pani?-podała mi dłoń drugą przeczesując swoje blond włosy.

-Nie za bardzo.-powiedziałam przyglądając się nieco starszej ode mnie lali.

-Mój mąż Christian Miller współpracuje z Pani mężem.-powiedziała uśmiechając się ironicznie.

-Dylan nic mi nie wspominał, nie interesują mnie jego sprawy zawodowe.-powiedziałam.

-Tak? Cóż myślałam jednak że tylko na tym pani zależy...-powiedziała.

-Słucham?-odłożyłam kieliszek na stolik.

-Wszyscy tu zgromadzeni dobrze wiedzą dlaczego uczepiłaś się Handersona Julio...nie zgrywaj idiotki.

-Słuchaj dmuchana lalo.-podniosłam głos na co uniosła brwi w górę.-Nie przypominam sobie abyśmy przeszły na "Ty" więc proszę zwracać się do mnie Per/Pani.-powiedziałam.-A po drugie nie życzę sobie abyś wtykała nos do mojego małżeństwa.

-Jeszcze przed chwilą mówiłaś że mam zwracać się Per/Pani a sama w stosunku do mnie tego nie robisz...

Moja cierpliwość jest u granic...

-W takim razie niech mnie Pani posłucha.-podniosłam głos przez co kilka osób patrzyło już w naszą stronę.-Nie wtykaj nosa w nieswoje sprawy bo to się źle skończy dla ciebie. Zajmij się swoim Millerem.-powiedziałam wściekła i zobaczyłam Dylana który kroczył w naszą stronę.-Jestem ciekawa ile razy musiałaś dać mu dupy by w końcu się z tobą ożenił bo jesteś tak brzydka że kijem przez gówno bym cię nie dotknęła-powiedziałam na co kilka osób zrobiło zaskoczone miny. Przesadziłam? Tak.

-Co tu się dzieje?-zapytał w końcu mój mąż obejmując mnie w pasie, strąciłam jego rękę na co już bardzo się zdenerwował.

-Pańska żona jest zwykłą niewychowaną gówniarą.-powiedziała blond lala.

-Chyba dawno nikt porządnie ci nie przywalił-warknęłam.

-Julia.-burknął Dylan.

-Żadna Julia, gdzie byłeś cały wieczór? Bzykałeś pewnie kogoś a mnie tu zostawiłeś.-powiedziałam na co on popatrzył mi wściekły w oczy, jego żyła na szyi niebezpiecznie pulsowała. Znów przesadziłam?

-Do pokoju...-powiedział starając się być opanowanym i pociągnął mnie, chwyciłam kieliszek i wylałam na jego twarz wino.

Wszyscy stali w szoku a ja najbardziej zdając sobie sprawę że teraz już na prawdę przesadziłam.

Mam tak bardzo przejebane że nawet nie chce być w swojej skórze.

Dylan nawet na mnie nie popatrzył tylko szarpnął mnie za nadgarstek wyprowadzając z sali, mój nadgarstek pulsował przez jego mocny uchwyt.

-Dylan, puść.-powiedziałam, a raczej wyjęczałam przez zęby, przeszliśmy schodami w górę udając się do apartamentu.-Dylan proszę puść to boli.-powiedziałam gdy w moich oczach stanęły mi łzy, przysięgam że zaraz połamie mi kości.

Wepchnął mnie do środka przy okazji uwalniając moją rękę którą od razu chwyciłam. Zatrzasnął za sobą drzwi i chwycił mnie w pasie siadając na fotelu i przerzucając mnie przez kolano.

-Nie masz za grosz wstydu!-warknął opuszczając moje majtki w dół.

-Dylan...to ona zaczęła...

-Cisza! Tym razem ci nie popuszczę! Dostaniesz za każdym razem lanie gdy tylko mi się przeciwstawisz!-krzyknął i wymierzył mocne uderzenie w mój pośladek na co starałam się nie wydać nawet jęku.

Zasłużyłam, źle go potraktowałam.

Poczułam kolejne uderzenie na co mocno zgryzłam moją wargę a pojedyńcza łza spłynęła po moim policzku.

-Skończyłem być dla ciebie wyrozumiały rozumiesz?! Teraz będziesz robić wszystko co tylko powinnaś robić!-Uderzył mnie dwa razy pod rząd.

-Dylan...błagam...-wysyczałam zanosząc się tlenem i płaczem.Ból był ogromny, nigdy nie dostałam lania.

Wsunął majtki na moje obolałe pośladki i posadził mnie na ziemi, gdy tylko zetknęłam się z podłogą poczułam jeszcze większy ból przy którym nadgarstek przestał pulsować.

-Nie chcę oglądać cię zapłakanej przez kary, ale zasłużyłaś.-powiedział już opanowany.-Nigdy, nigdy bym cię nie zdradził, jesteś moją żoną i należy ci się szacunek, musi w końcu dotrzeć do ciebie to że ja jestem twoim mężem, I mnie też należy się szacunek.-powiedział ocierając moją łzę z policzka. Wstał biorąc mnie  w stylu panny młodej i posadził mnie na łóżku.

Będąc tyłem do mnie rozpiął moją sukienkę i ściągnął, czułam cały czas moje piękące czerwone plamy na tyłku i znów zaczęłam mój nadgarstek.

Owinął mnie kołdrą nie patrząc na mnie w ogóle, zgasił światło, czułam jak rozbiera się a po chwili kładzie obok mnie, starałam się powstrzymać mój płacz choć wiedziałam że i tak słyszy.

Po chwili przysunął mnie do siebie i odwrócił wtulając mnie w swój nagi i ciepły tors, zaczął głaskać mnie po głowie i uciszać.

Mimo tego że dostałam od niego tak wielką jak dla mnie karę to uczucie jakim dzieliłam go w tym momencie było dziwne.

Ciepło bijące od niego bardzo mnie uspakajało, aż za bardzo.

Robiłam się senna aż w końcu rozpłynęłam się w jego dotyku i krainie morfeusza.


***


Obudziły mnie promienie słoneczne przedzierające się przez żaluzje, otworzyłam oczy widząc zgnieconą pościel obok siebie, przejechałam po niej dłonią.

Była zimna, Dylan musiał już dawno wstać, zobaczyłam swoje nagie piersi które przysłoniłam niemalże od razu pierzyną.

Podniosłam się opierając się ręką o materac, niemalże od razu tego pożałowałam.

Syknęłam czując narastający na pośladkach i w nadgarstku ból, popatrzyłam na osiwioną skórę i pogładziłam opuszkami palców, wstałam z łóżka kierując się w stronę lustra, popatrzyłam na swoje również lekko osiwiałe pośladki i westchnęłam.

Zasłużyłaś Julia nie oszukujmy się.

Do pokoju nagle wszedł mój mąż, odruchowy przysłoniłam piersi i popatrzyłam na niego w lustrze.

Uśmiechnął się do mnie słabo i popatrzył na moje pośladki i nadgarstek który było widać z daleka.

Wziął narzutę z łóżka po czym podszedł do mnie i okrył mnie nią przytulając mnie, obserwował mnie w lustrze i patrzył mi w oczy co przyprawiało mnie o motyle w brzuchu.

-Nie chcę oglądać cię smutnej z rana, chcę abyś czuła się przy mnie bezpiecznie, nie chcę się z tobą żreć całe życie, chcę w końcu dojść z tobą do porozumienia.-Powiedział całując mnie przy tym lekko w głowę i przytulił mnie mocniej.

-Zacznijmy od początku Julio...




***



xx

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 12, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

PLAN B (ZAWIESZONE)Where stories live. Discover now