Three: Pożegnanie

122 9 2
                                    

-Wstawaj Julia, pakuj się.-wparowała do mojego pokoju rodzicielka a ja przeciągnęłam się lekko na łóżku.

Matko...wczorajszy alkohol daje mi się we znaki...

-Daj mi jeszcze pospać...-mruknęłam okrywając kołdrą swoją twarz.

-Nie, było wrócić wcześniej.-powiedziała zrywając ze mnie kołdrę na co westchnęłam i usiadłam ziewając.

-Mamo...Dlaczego ja mam za niego wychodzić? Myślałam że chcecie mojego szczęścia.-popatrzyłam na blondynkę która wyciągnęła walizkę z mojej szafy.

-Julia, oczywiście że pragniemy twojego szczęścia najbardziej, U boku Dylana znajdziesz go szybko.-odpowiedziała na moje pytanie siadając na moim łóżku.

-Ja go nawet nie lubię.-burknęłam.

-Dlaczego? To na prawdę idealna partia...-przyciszyła głos gdy do mojego pokoju nagle wszedł Brunet, na jego brodzie wciąż widniał kilkudniowy zarost a jego ciemne jak smoła tęczówki wpatrywały się we mnie.

-Wyspałaś się?-zapytał z lekkim uśmiechem i usiadł obok, nim zdążyłam się obejrzeć mojej matki już nie było.

Zajebiście.

-Nie.-burknęłam od niezadowolenia z jego obecności.

-Julia, przestań zachowywać się jak dziecko, pogódź się z tym w koń...-przerwałam mu.

-Po co ty to kurwa robisz?-warknęłam w jego stronę a on westchnął.

-Mówię do ciebie spokojnie więc ty też to rób i się nie unoś.-warknął tym razem on, widziałam ,że denerwuję go i mimo wszystko mi się to podobało.

Lubię wkurwiać ludzi.

-Dobra, idź sobie nie mam zamiaru cię oglądać.-powiedziałam lekceważąco.

-Pójdę w tedy kiedy będę miał na to ochotę, nie myśl sobie że będziesz sobie robiła co chcesz. Pozwoliłem ci wczoraj iść mimo że nie powinienem.-powiedział starając się zachować zimną krew.

-Słuchaj, skoro tak bardzo chcesz bym była twoją żoną to musisz liczyć się z tym że posłuszna na pewno nie będę.-zacmokałam do niego w powietrzu.

-A ja nie będę tolerował takiego traktowania mnie.- wysyczał i napiął swoje mięśnie które idealnie było widać przez jego obcisłą koszulkę.

-Dobra, weź jeśli myślisz że biorę do siebie twoje słowa to się grubo mylisz.-wstałam z łóżka i udałam się do szafy wybierając krótkie spodenki i jedwabną bluzkę na ramiączkach.

-Pakuj się, za godzinę mamy lot.-powiedział i wyszedł z pokoju waląc moimi drzwiami.

Zdenerwowałam go? Ups.

Westchnęłam sama do siebie z irytacji którą mi fundował i udałam się pod prysznic, umyłam swoje ciało truskawkowym żelem i włosy szamponem o tym samym zapachu.

Wytarłam się ręcznikiem i owinęłam gdyż zapomniałam bielizny.

Wyszłam szybko z łazienki i wzięłam komplet fioletowej koronkowej bielizny.

Założyłam ją w łazience a następnie spodenki i koszulkę. Wyszczotkowałam zęby i nałożyłam delikatny makijaż w postaci korektora, pudru, tuszu do rzęs i brzoskwiniowej pomadki.

Wysuszyłam swoje ciemne włosy delikatnie przeprostowałam.

Wzięłam kosmetyczkę z wszystkimi potrzebnymi rzeczami i włożyłam do niej jeszcze balsam do ciała, szampon i żel.

PLAN B (ZAWIESZONE)Where stories live. Discover now