(Bonus) Urodziny Dazai'a🎂

1.3K 54 27
                                    

UWAGA! ROŹDZIAŁ JEST ZROBIONY NA WZÓR YAOI I SCEN +18! JEŚLI JEST TO DLA WAS ZBYT LEMONOWE, NIE CZYTAJCIE! POJAWIA SIĘ TU TEŻ NARRACJA PIERWSZO OSOBOWA!

****************************************************************

Obudziłem się zaspany, jak zwykle. Rozejżałem się po moim apartamencie. Wszystko było na swoim miejscu. Nagle zadzwonił budzik. Przestraszyłem się ostro. Spojrzałem na ekran i zobaczyłem...

Dzień, w którym mogłeś zmienić swój los!

-To już dzisiaj?- zapytałem sam siebie zaspany.
Chcąc czy nie wstałem, odbyłem poranną rutynę, ubrałem się i wyszedłem. Zamknąłem drzwi na klucz, aby żaden pojeb nie włamał się do mojego apartamentu. To chyba normalne, nie? Nieważne. Od razu skierowałem się do magazynu, gdzie znajdował się już mój oddział.
Po rozpoczęciu treningu usiadłem na suficie i zacząłem myśleć, co mogę zrobić w taki "piękny" dzień dla mojej kochanej inaczej makreli. W sumie, czemu ja to tak nazywam, do cholery? Sam nawet nie wiem ;-;.
-Nakahara-San?- usłyszałem z podłogi i spojrzałem tam.
-Co jest?
-Nad czym tak rozmyślasz?- dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi.
- Jak by Cię zabić za to, co zrobiłaś wczoraj...- istny poker face spoczął na mojej zacnej twarzy.
-A na serio?- westchnąłem i zleciałem na podłogę.
-Nad...Prezentem urodzinowym- powiedziałem ciszej, aby nikt nie słyszał.
-Masz na myśli Pana Dazai'a?- dziewczyna uśmiechnęła się dość....Specyficznie...Czy to nazywają Lenny Face'em w tych czasach?
-Niestety...A jak się domyśliłaś, Kokichi?
-No...Przecież jesteście razem. To była najbardziej prawdopodobna opcja.
-Aha...W każdym razie nie wiem co mu dać- złapałem się lekko za głowę.
-Hmm...Piekłeś kiedyś tort? Albo jakieś ciasto?- spytała dziwnie spokojnie, jak na nią.
-Cóż...Tak, ale w chuj dawno...Masz na myśli, że mam zabawić się w piekarza?- uniosłem jedną brew w górę.
-Nie tylko...Możemy razem udekorować jego mieszkanie...Masz jeszcze klucze?
-Tak- pokazałem je, wyjmując je z kieszeni z chytrym uśmiechem.
-Dobrze. W takim razie musimy zebrać jakieś dekoracje. Pomogę Ci upiec tort. To będzie według mnie świetny prezent, zważając na Waszą relację- Zaskoczyła mnie tak, że kopara opadła.
- To na co czekasz? Zapieprzajmy do sklepu, bo się nie wyrobimy!- i razem pobiegliśmy w wyznaczone miejsce.
Kupiliśmy potrzebne rzeczy i ruszyliśmy do mieszkania mumii. Na całe szczęście Gnidy nie było w domu. Najpierw udekorowaliśmy mieszkanie różnymi lampkami i tak dalej. Potem przyszedł czas na tort, którego prawie nie zjebałem. Był mały i...Wyglądał średnio, ale liczą się chęci, czyż nie? Rei podpaliła świeczkę i włożyła ją w torcik.
-Daj znać, jak poszło. Do jutra, Chuuya!- po tym kruczowłosa wybiegła z mieszkania i zamknęła za sobą drzwi.
Ja byłem cały w mące i cukrze. Nagle usłyszałem otwieranie się drzwi. Pomyślałem, że Rei czegoś zapomniała, albo coś. Wyszedłem z kuchni.
-Rei, gdzie są te wstążki do chole...-niestety w drzwiach zobaczyłem Dazai'a, który był trochę zaskoczony tym, że jestem w jego mieszkaniu. Z resztą, kto by nie był, do jasnego chuja?!
-Emm...Chuuya?- trochę się opanował.
-A kto kurwa inny?!- oczywiście zaczął mnie denerwować, nawet nie specjalnie.
-Co Ty robisz w moim mieszkaniu?- westchnąłem i poszedłem do kuchni, wziąłem coś w kształcie tortu i dałem mu.
-Co to jest...?- jego zaskoczenie chyba przekraczało granice.
-Miał być tort, ale nie umiem piec. Więc...Pomagała mi Rei- ten zaś przytaknął i odłożył ciasto niedaleko.
Zbliżył się do mnie i...Przytulił. Poczułem, jak maja kamizelka staje się lekko.
-Ty beczysz?- takiej reakcji się nie spodziewałem.
-Tak...Nikt nigdy nie zrobił mi niespodzianki na urodziny...Dziękuję Ci, Chuuya...- nie mogłem się powstrzymać i pogłaskałem go po głowie.
-No już...Nie rycz...Spokojnie...- i odsunał się ode mnie, wycierając swoje łzy.
Znów wziął w ręce torcik i spojrzał na mnie.
-...Teraz pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczkę. Tylko nie mów mi tego, bo się nie spełni!- chwilę się zastanawiał a potem zdmuchnął świeczkę.
Odłożył ciasto w kuchni i wrócił do mnie.
-Bardzo Ci dziękuję- uśmiechnął się do mnie w ten jedyny sposób, który nie denerwował.
-Tsk, nie ma za co...-spojrzałem w inną stronę, czując jak policzki mnie swędzą.
Ten baran najwidoczniej to zobaczył i uśmiechnął się chytrze.
-Napewno mogę Ci to jakoś wynagrodzić...- przejechał dłonią po moim udzie w stronę pośladka.
Wzdrygnąłem się, czując dotyk w tym miejscu.
-...Powiedz tylko, czy chcesz...- przygryzłem wargę i wymamrotałem cicho.
-...Chcę...
-Tego się też spodziewałem~- i przywarł swoimi wargmi do moich, tworząc namiętny pocałunek.
Od razu skierował nas do swojego pokoju, pchając mnie na łóżko. Zawisł nade mną, wpychając mi język do buzi. Powoli zaczął pozbawiać ubioru mnie, a ja jego. Gdy oderwał się ode mnie, mocno nabieraliśmy powietrza.
-Mówiłem Ci już, że nago jesteś seksowniejszy~?- wyszeptał mi to uwodzicielskim głosem do ucha.
Wzdrygnąłem się. "Uwielbiam" jak mówi tym głosem. Zjechał pocałunkami niżej na klatkę piersiową, zaczepiając moje sutki. Ciężko wzdychałem. Językiem zjechał jeszcze niżej, na moje podbrzusze. Spojrzał na mnie tym swoim mądrym wzrokiem, przez który jeszcze bardziej się podnieciłem. Szatyn to wyczuł i polizał mojego członka, od nasady do samego czubka. Zagryzłem wargę, aby nie jęczeć.
-Nie baw się...!- powiedziałem niezadowolony.
Ten wzruszył ramionami i zaczął mi walić, patrząc na moją twarz.
-M-Mówiłem coś..!-oznajmiłem głośniej.
-A co mi zrobisz~?- no typ mnie podpuszczał, do kurwy nędzy!
-Bo to...- nogami zamieniłem nasze pozycje.
Śmiesznie patrzyło się na wystrachanego Dazai'a. Od razu nawilżyłem palce śliną i przyłożyłem do jego wejścia.
-Wiesz co to oznacza~?- ten się zaczerwienił, co chyba znaczyło, że wie.
Włożyłem w niego swoje palce i zacząłem nimi poruszać. Ten również zacisnął wargi, aby jęki nie wychodziły na światło dzienne. Gdy był gotowy, wszedłem w niego.
-O kurwa...!- to faktycznie było przyjemne.
No wiecie, nigdy jeszcze nie byłem na górze, więc ździwienie było nieuniknione. Zacząłem się w nim spokojnie i powoli poruszać.
-Dazai, rozluźnij się, bo jest już nie miło...!
-S-Staram się~- nie trwało to tak długo, więc zacząłem się poruszać szybciej.
Po dźwiękach godowych makreli zgaduję, że mu się podobało.
-Nie wiedziałem, że gnidy tak uroczo jęczą~- wymruczałem mu do ucha.
Nagle szatyn głośno jęknął. Trochę się wystraszyłem, ale szybko ogarnąłem co jest grane.
-Tutaj jest dobrze~?- ten tylko przytaknął.
Jego wzrok był zamglony, a jęki wyrywały się jeden za drugim. Oczywiście zacząłem poruszać się na najwyższej prędkości, trafiając ciągle w "Punkt P". Po dłuższej chwili oboje doszliśmy w tym samym momencie. Wyszedłem z niego i położyłem się koło niego. Taki zmęczony, to ja chyba jeszcze nigdy nie byłem. Niestety spokój trwał tyle, ile zawiśnięcie nade mną i włożenie chuja w dupę na całą długość! Tak, ta Menda wykorzystała moją nieuwagę! Niekontrolowanie jęknąłem i nabiłem go w ramię.
-Ty kurwo zasrana!- warknąłem, choć bardziej to pod jęk podchodziło.
-To moje urodziny. Dziękuję za taki prezent, ale teraz czas wrócić do rutyny~- związał mi ręce paskiem do swoich spodni, a paskiem od moich przywiązał je do ramy łóżka.
Uwierzcie mi, to bardzo źle wróży...
Gdy zaczął energicznie się we mnie poruszać, mimo wszystko stałem się jęczącym bałaganem.
-O-Osamu~!- wygiąłem plecy w łuk, czując jak zaczął uderzać w mój "Punkt P".
-Kocham Cię, Chuu-Chuu~- nie wytrzymałem i doszedłem- ...Pamiętaj, że skończymy gdy mi się znudzi~- kurwa ;-;.

Podwójna Czerń (Soukoku)Where stories live. Discover now