13. Za Chu-Chuu zabiję...! +16

1.4K 80 24
                                    

Chuuya otworzył oczy z wyraźną trudnością. Promienie słońca zniknęły. Za oknem panowała ciemność. Po dłuższym analizowaniu miejsca, w którym się znajdował zrozumiał jedną rzecz. Nie jest u siebie w apartamencie. Wyglądało to na pokój skrzydła szpitalnego.
-Nareszcie się obudziłeś- rudowłosy usłyszał czyjś głos i spojrzał w jego stronę.
Po jego prawej siedział Osamu z niewinnym uśmieszkiem na twarzy. Krzesło było odwrócone przodem do innego łóżka, a mężczyzna itak siedział do drugiego twarzą. Błękitnooki wstał do pozycji siedzącej i spojrzał na swoje nadgarstki. Nie było śladów wcześniejszych ran.
- To zasługa dr. Yosano- młodszy potwierdził przypuszczenia niższego.
-Ile tu leżałem?
-Praktycznie cały dzień.
-I siedziałeś tu przez cały ten cholerny czas?
-Itak nie miałem nic do roboty- udawał niezainteresowanie, lecz pod tą maską był szczęśliwy.
Starszy uśmiechnął się lekko i chwycił szatyna za jego krawat bolo, przyciągając go do siebie. Wyższy się przestraszył nie na żarty. Ich twarze były tylko centymetry od siebie.
-Nic nie zrobisz?- uśmiech na twarzy Nakahary stał się z lekka zadziorny.
-A powinienem?- Detektyw zamrugał kilka razy, aby upewnić się, że Chuuya mówi poważnie.
-Idiota....- westchnął lekko Mafioz i pocałował Samobójcę w usta.
Dazai automatycznie go oddał, pogłębiając go i mrużąc oczy. Wtedy były cherszt popchnął tego obecnego z powrotem na łóżko i zawisł nad nim, nie przerywając pocałunku. Rudzielec lekko się przestraszył. Oderwał swe usta od tych szatyna i zapytał go cicho.
-Napewno jesteśmy sami?
-Jest tutaj tylko Atsushi, Kunikida i Junichiro. Nie martw się.
-Więc nie. Dobra, złaź ze mnie.
-Spokojnie, Chu-Chuu....Nikt tu nie zajrzy. No, chyba że chcą, abym im opłacał psychiatrę- zażartował cicho.
-To nie są żarty, durniu! Złaź ze mnie, albo sam Cię zepchnę, makrelowata kurwo!- ciągle do siebie szeptali.
-...Albo stracisz głowę dla przyjemności. Twój wybór, kochany ślimolu...- to wyszeptał do ucha błękitnookiego z tajemniczym uśmiechem.
Nakahara przez chwilę milczał. Wiedział, że Osamu ma rację. Bardzo lubił to uczucie, zwłaszcza z nim. Po dłuższej chwili burknął z rumieńcem na policzkach.
-...Tylko się pośpiesz...!
-Wiedziałem, że się zgodzisz, Chu-Chuu...- te słowa ponownie powędrowały do ucha Egzekutora, po czym zostało ono lekko podgryzione.
-A za "Chu-Chu" zabiję...- powiedział trochę niewyraźnie, bo czuł, jak chłodna dłoń szatyna zaczyna przemieszczać się po jego torsie. Drugą ręką rozpiął jego kamizelkę, potem koszulę.
Czekoladowooki całował szyję niższego, poźniej zszedł pocałunkami na obojczyk, klatkę piersiową, brzuch, a zatrzymał się na lini bioder. Niespodziewanie starszy zamienił ich miejscami i zaczął bezceremonialnie pozbawiać odzienia Detektywa. Ten się zaśmiał pod nosem.
-Stul pysk...- mruknął zarumieniony rudowłosy, zrzucając ubrania młodszego na ziemię.
-A co?- na to Mafioz wywrócił oczami i zbyt mocno przygryzł sutek mężczyzny, na co ten syknął.
-A to...- i znów zamienili się miejscami- Dazai, przestań. Zaraz będę rzygać!- rzekł poirytowany Nakahara z czerwienią na twarzy.
Samobójca szybko rozpiął rozporek od spodni niższego ì zsunął je do jego kolan. Nie przedłużając wziął go lekko do buzi i zaczął poruszać głową w dół i w górę. Lecz Chuuya jęknął trochę za głośno. Gdy się opamiętał, zasłonił usta dłonią. Druga wplatła się w brązowe włosy. Rozkosz przeszywała jego ciało. Dreszcze przechodziły wzdłuż kręgosłupa. Gdy po dłuższym zmrużeniu oczu, znów je otworzył, ujżał....Atsushi'ego, Kunikidę i Tanizaki'ego stojących w drzwiach z przerażonym minami. Egzekutor spalił buraka i też był lekko przerażony.
-D-Dazai...?- niestety Detektyw nie zrozumiał powagi sytuacji i szczerze mówiąc, wyglądało to, jak domowe porno...
-Makrela...?- ten nie słuchał, a na twarzach zgromadzonych widać było pytanie "Czemu Makrela?".
-Kurwa, Gnido...!- wkońcu kopnął szatyna w twarz, a z jego ust wyleciała ślina.
-Czemu mnie kopiesz? Nagle Ci się nie podoba? A może już mnie nie kochasz? No Chu-Chuuu.....Mój kurduplu....Mój ślimolu....-Chuuya szybko zasłonił dolną część swojego ciała pościelą, chwycił Osamu za włosy i obrócił lekko wściekły w stronę grupki.
Wtedy czekoladowooki również spalił buraka.
-Emm....Kunikida-Kuuuunn....?
-C-Co?- poprawił okulary, nadal będąc przerażonym.
-Ile Ci dać za psychiatrę...?- uśmiechnął się do niego głupio, nadal będąc czerwonym.
-...Daj lepiej Atsushi'emu...!- na te słowa Tanizaki szybko wyszedł.
-Jeśli ktoś z Mafii się o tym dowie, to wszystkich Was pozabijam w najwiękrzych męczarniach...!- na co Dazai udawał smutnego.

Podwójna Czerń (Soukoku)Where stories live. Discover now