13

407 40 16
                                    

Tej nocy [y/n] została w mieszkaniu sama, gdyż Robert wybył z niego wieczorem w celu "załatwienia pewnej mało ważnej sprawy" zapowiadając, że nie wróci na noc.

Dziewczyna czuła dziwnie przytłaczające uczucie, którego nie mogła się wyzbyć. W głuchej ciszy wierciła się z boku na bok nie mogąc znaleźć wygodnej pozycji. Było już grubo po trzeciej, jednak pomimo wielkiego zmęczenia jakie ogarniało jej ciało nie mogła ona zmrużyć oka. Dodatkowo po jej głowie chodziła również sytuacja z wcześniej. Zaczęła żałować, że jednak nie pozwoliła się pocałować  szatynowi, jednak w tamtym momencie po prostu stchórzyła i robiła wszystko jakby odruchowo.

Zrezygnowana wstała w końcu z mało wygodnego materaca, po czym udała się do kuchni. Na miejscu, nie fatygując się nawet aby zapalić światło, wyciągneła z szafki szklankę, którą następnie napełniła do połowy wodą kranową. Popijając ją odwróciła się z zamiarem powrotu do łóżka. Jej serce jednak podskoczyło do gardła, kiedy zrobiwszy to ujrzała spowitą ciemnością postać o czerwonych jak diody ślepiach. Ręce zatrzęsły się wypuszczając z uścisku szklankę, która z hukiem rozbiła się na podłodze w drobne kawałki, pozostawiając dodatkowo mokrą plamę.

[e/c] tęczówki mierzyły się kilka sekund z tymi czerwonymi, po czym zacisnęły się mocno nie mogąc dłużej patrzeć w paraliżujące ciało i umysł oczy.  Klatka piersiowa [y/s] unosiła się szybko i nierównomiernie, sprawiając, że w jej głowie powstała myśl, że serce z niej zaraz wyskoczy, a ona sama padnie trupem. Tym wszystkim doświadczenią towarzyszył nagły oraz nieprzyjemny ból głowy, który z każdą chwilą narastał. 

[h/c]włosa czując jak traci grunt pod nogami, w ostatnim momencie złapała się blatu, po czym osunęła się na ziemię opierając o szafkę kuchenną.

Resztę nocy przestraszona [y/n] spędziła przy zapalonym świetle, szczelnie okryta po samą głowę kołdrą. 

×××

Robert wrócił do mieszkania chwilę po dziewiątej rano. [y/n ] słysząc w drzwiach zgrzyt zamka, w pierwszej kolejności przestraszyła się, następnie zrywając się z materaca. Akurat w momencie, w którym Robert przekroczył próg drzwi głównych.

- O! Już wstałaś [y/n]? - spytał na powitanie, zerkając na swoją siostrę. - Chyba nie spałaś za dobrze, co?

Jej [h/c] włosy odstawały w każdą możliwą stronę. Dodatkowo miała lekko podkrążone i opuchnięte oczy, a na jej twarzy dało zauważyć się zmęczenie.

- Nie spałam w ogóle - wyznała, przecierając swoje zmęczone oczy. - Coś mnie nawiedziło w nocy.

Robert zaśmiał się na słowa nastolatki.

- Co ty gadasz [y/n]?

- Nie śmiej się! To poważna sprawa! - uniosła się dziewczyna. - Kiedy wstałam w nocy po szklankę wody, moją drogę zastopiło jakieś czarne widmo o  świecących, czerwonych oczach! Normalnie serce stanęło mi w gardle na jego widok!

Mężczyzna zmierzył dziewczynę wzrokiem. W jego głowie zawitała myśl, że zostawienie jej samej w mieszkaniu było jednak błędem, gdyż jedna samotna noc, a ona już zaczęła wariować. Po raz kolejny się zaśmiał.

- Musiało ci się coś zdawać [y/n] - stwierdził pewnym swego głosem. - Jedyne co nawiedza nasz apartament to szczury, których pani Johnson nie może się w żaden sposób pozbyć.

Nastolatka nie wyglądała na przekonaną. Usta zaciśnięte miała w wąską linię, a na swojego brata patrzyła wzrokiem, jakby robił on z niej właśnie kompletną idiotkę.

- Posłuchaj [y/n] - zaczął tym razem spokojnie mężczyzna. - Myślę, że nie powinnaś się tym przejmować. To na pewno tylko twoja wyobraźnia płatała ci figle.

- Ta, jasne - mruknęła w końcu nastolatka, mrużąc powieki. - Mogło być i tak.

Robert wyglądał jakby chciał coś jeszcze powiedzieć, jednak z jego ust nie wydobyły się żadne słowa. Dlatego też [y/n] mozolnie zabrała potrzebne jej rzeczy do ogarnięcia się i równie mozolnie ruszyła do łazienki, w której spędziła dłuższą chwilę.

×××

- Nie wyglądasz za dobrze - to były słowa powitania Lerrego, które wypowiedział w momencie, w którym [y/n] stanęła w progu jego pokoju. - Ćpałaś coś?

Na jego pytanie kąciki ust dziewczyny uniosły się lekko w górę, a ona sama podkręciła przecząco głową, mówiąc:

- Nie tym razem Larry. Nie spałam całą noc, bo coś mnie nawiedziło i nie mogłam zasnąć.

- Coś cię nawiedzało? - szatyn uniósł wysoko brwi. - Przysięgam, że ja od północy do teraz nie opuszczałem mieszkania - usprawiedliwił się od razu, podnosząc do góry obie ręce.

- Gdybyś to ty mnie nawiedził w nocy, to uciekła bym z apartamentu w popłochu i już by mnie tu nie było - zaśmiała się [e/c]oka, podchodząc do chłopaka, który siedział na swoim łóżku.

- Bardzo śmieszne [y/n]. Uważaj żebyś nie pogubiła po drodze butów kiedy już naprawdę to zrobię.

- Dzięki za radę mój drogi, będę pamiętać - wyszczerzyła się do niego głupkowato, ale zaraz potem na jej twarzy zagościła powaga. - Ale tak serio Larry–

Urwała nagle, czując nasilający się ból głowy, który nie opuścił jej od nocy. Przymrużyła oczy, opadając ciężko na łóżko zaraz obok młodego Johnsona, który zmierzył ją lekko zdziwionym ale i zaniepokojonym spojrzeniem.

- Co jest [y/n]? Dobrze się czujesz? - spytał, patrząc na dziewczynę, która nagle zbladła.

[h/c]włosa zmarszczyła brwi.

- Tak, wszystko w porządku - odpowiedziała. - Możesz dać mi notes i kredki?

Zdziwiony Larry zamrugał kilkukrotnie na jej prośbę.

- Wyglądasz jakbyś miała mi tu za chwilę zejść, a prosisz mnie o kredki?

Nastolatka jedynie przytaknęła.

Larry, już bez żadnego słowa, wstał i zebrał notes oraz kredki o które poprosiła go [y/n]. Wracając na swoje miejsce, podał dziewczynie upragnione przedmioty, którymi ta od razu się zajęła.

On zaś w tym czasie błądził po wszystkim swoim wzrokiem. Po wszystkim oprócz kartki i rąk dziewczyny, której zachowanie trochę go zaniepokoiło i zmusiło do przemyśleń. I błądził tak wzrokiem i myślami do momentu, w którym nie poczuł na swoim ramieniu ciężaru. Odruchowo od razu na nie spojrzał, dostrzegając głowę, jak po sekundzie wywnioskował, śpiącej [y/n].

Westchnął lekko, rozczulony widokiem dziewczyny śliniącej jego bark, po czym, najdelikatniej jak potrafił, zmienił jej pozycję z siedząca na leżącą. Z jej nóg ściągnął buty, a z rąk zabrał trzymane przedmioty, następnie przykrywając ją kołdrą, w którą ta od razu się wtuliła.

Trzymany przez dłuższą chwilę na dziewczynie wzrok odwrócił w końcu na kartkę notesu, którą jeszcze chwilę temu [y/n] wypełniała z pasją.

Dopadły go dziwne i jednoczenie mieszane uczucia na widok niedbałego rysunku czarnej postaci, o bliżej nieokreślony kształcie, z wściekle czerwonymi oczami utkwionymi wprost w niego. 

korepetycje z rysunku [Larry Johnson × reader] Where stories live. Discover now