05

522 35 21
                                    

Była godzina dwunasta dwadzieścia sześć, kiedy to po mieszkaniu Roberta rozniosło się pukanie. Rodzeństwo siedzące na skromnej kanapie spojrzało po sobie, zaczynając bitwę na wzroki. Pierwsza mrugnęła [e/c]oka, która z westchnięciem zapałzowała grę w swoim Gear Boy'u i podeszła do drzwi. Drewnianą powieszenie otworzyła z rozmachem, a jej oczom ukazał się wysoki szatyn opierając się o framugę.

- Dzień dobry, moja droga, miła pani - chłopak wyszczerzył się, robiąc lekki ukłon.

- Dzień dobry, mój drogi panie.

- A gdzie podziałaś "miły"?

- Tam gdzie ty podziałeś tę cechę - [h/c]włosa skrzyżowała ramiona na piersi i również oparła się o framugę.

- Bardzo śmiesznie i w ogóle [y/n] - prychnął ze śmiechem Larry, przewracając oczami. - W takim razie powiedzmy że ja tego "miła" też nie mówiłem.

- Sorry stary, ale pierwsze słowo do dziennika, drugie do śmietnika.

- Dziennik się spalił, a śmietnik ocalił.

- Nie tak to leciało!

- Co z tego? - z chamskim uśmieszkiem wzruszył ramieniem.

- Śmietnik z plastiku, dziennik ze stali. Śmietnik się spalił, a dziennik ocalił.

- A tego w ogóle nie było!

- I co z tego? - tym razem to dziewczyna, uśmiechnęła się w ten sposób.

Chłopak zachowywał powagę, jednak nie długo, ponieważ roześmiał się na głos widząc minę dziewczyny, którą ta przyjęła aby wytrącić go z równowagi.

- Dobra, wygrałaś - stwierdził Johnson, z lekkim uśmiechem przewracając oczami.

- O tak! - zadowolona dziewczyna klasnęła w dłonie. - A tak właściwie to po co tu przyszedłeś Larry?

- Wybieram się właśnie na miasto i przez myśl mi przeszło że może chciałbyś wybrać się ze mną.

- A idziesz na miasto w jakimś konkretnym celu?

- Idę odwiedzić kajet. Muszę kupić nowe farby i ołówki.

- Nie brzmi jakoś ciekawie, ale... - [e/c]oka spojrzała na swojego brata, posyłając mu nieme pytanie.

Czerwono-włosy zaśmiał się krótko i wzruszył ramieniem, dając tym dziewczynie samowolkę. [y/n] uśmiechnęła się, zgarnęła z torby swoją bluzę i wyszła mówiąc głośne "to na razie", wyszła z mieszkania kierując się z Larrym do wyjścia.

×××

Pogoda na zewnątrz nie była za ciekawa. Niebo było zachmurzone i wiał lekki wiatr. Dziewczyna podziękowała sobie w duchu za to, że wzięła ze sobą bluzę. Choć zrobiła to odruchowo.

- Jesteś pierwszy raz w Nockfell, co nie? - zagadał Larry, kiedy szli jednym z chodników wcześniej wspomnianego miasta. - Jak ci się tu podoba?

- Jest całkiem spoko. Miasto jest bardzo ładne i ma swój urok. Poza tym mam wrażenie, że skrywa ono wiele sekretów. Mroczne tajemnice które tylko czekają żeby je odkryć!

- Nie nakręcaj się tak [y/n] - zaśmiał się Larry, mierzwiąc jej [h/c]włosy. - Nockfell to nudne miasteczko, z nudnym ludźmi, pełne nudów. Nie dzieje się tu nic wartego uwagi.

- Oj weź! Psujesz zabawę!

- No sorki, sorki - podniósł ręce w geście poddania, przystając pod wejściem do kajetu.

[y/n] roześmiała się i dała mu kuksańca w ramie. Larry potarł miejsce w które dostał i otworzył przed dziewczyną drzwi do budynku. [h/c]włosa weszła do środka nie oglądając się za chłopakiem, który szedł tuż za nią. Przystanęła z boku, zaraz obok półki z blokami kartkowymi, pozwalając Larremu przejść dalej, co też uczynił. Stała, patrząc jak szatyn znika za półkami z innymi przyborami. Nie mając nic ciekawszego do roboty, zaczęła przyglądać się kolorowym okładką bloków, które przedstawiały zwierzątka i różne inne duperele.

Nagle poczuła lekkie uderzenie w ramie. Odwróciła się, dostrzegając niebiesko-włosego chłopaka z krzaczastymi brwiami tego samego koloru, ubranego w czerwoną koszulkę z długim rękawem i czarne spodnie.

- Wybacz, zapatrzyłem się - powiedział chłopak, schylając się po rzeczy które wypadły mu z rąk.

- Nic cię nie stało - dziewczyna również przykucnęła, zbierając zeszyty z okładkami o różnych motywach.

Wspólnie szybko uporali się ze wszystkimi rzeczami, których i tak nie było za wiele.

- Dzięki - powiedział niebiesk-owłosy, kiedy [h/c]oka podała mu pozbierane rzeczy. - Jakoś cię nie kojarzę. Jesteś nowa w mieście? - zmierzył dziewczynę z góry na dół uważnym wzrokiem, wcale się z tym nie kryjąc.

- Przyjechałam tu na wakacje - wyjawiła, zakładając kosmyk swoich [h/c]włosów za ucho.

- Rozumiem - pokiwał twierdząco głową, uśmiechając się do niej zalotnie. - Jestem Phillip.

- [y/n]

- [y/n] - powtórzył uwodzicielskim głosem nastolatek, opierając się o regał. - Piękne imię.

- Emm... Dzięki - ton dziewczyny był niepewny, ponieważ niezbyt wiedziała jak powinna się zachować.

- A może umówilibyśmy się gdzieś? Co ty na to [y/n]?

- Bo wiesz, w sumie to ja– - nim dziewczyna dokończyła zdanie, poczuła jak ktoś obejmuje ją od tyłu, kładąc głowę na jej prawym ramieniu.

Do jej nozdrzy doszedł zmieszany zapach dymu papierosowego i farby plakatowej, a na policzku poczuła nie swoje włosy, które lekko ją łaskotały.

- Sorry koleś, ale ta piękno imienna jest już zajęta - Larry wtulił swój policzek we włosy nastolatki, z wyższością uśmiechając się do Phillipa.

- No tak, mogłem się spodziewać że taka ślicznotka będzie już zajęta - przeczesał ręką swoje niebieskie włosy, puszczając oczko do [h/c]. - Cóż... Mam nadzieje że jeszcze kiedyś się spotkamy [y/n] i wtedy będziemy mogli spędzić miło razem czas.

Johnson posłał mu niezbyt miłe spojrzenie i pokręcił głową. Niebiesko-włosy posłał mu kpiący uśmiech i odszedł od nich,  uprzednio tracąc lekko dziewczynę  ramieniem, w przyjaznym geście.

- Co za typ - mruknął Larry, prostując się.

Dziewczyna zaśmiała się cicho, odsunęła się od chłopaka i odwróciła się w jego stronę.

- Dzięki wybawicielu ty mój.

- Ależ nie ma sprawy moja droga - uśmiechnął się do niej, poklepując dwukrotnie po głowie.

- Masz wszystko?

- Tak, możemy iść.

Oboje ruszyli w stronę wyjścia. Johnson mrucząc coś jeszcze pod nosem o niebiesko-włosym, otworzył przed dziewczyną drzwi, która z niezadowoleniem spoglądała na mokrą ulice i spore krople deszczu lecące z nieba.


Przypominam o:

I życzę miłego dnia💜

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

I życzę miłego dnia💜

korepetycje z rysunku [Larry Johnson × reader] Where stories live. Discover now