Rozdział 63.

1.8K 174 34
                                    

upewnijcie się, czy aby na pewno przeczytaliście poprzedni rozdział

•  •  •

Nelly jęknęła cicho, słysząc pod swoją głową irytujące wibracje, które wybudziły ją z krainy cudownych snów i zmusiły do częściowego otworzenia oczu, które wciąż domagały się snu. Być może to dlatego, że spać zapewne poszła jakieś cztery godziny temu, zbyt mocno wciągnięta, razem z Zoe, w fabułę oglądanego serialu.

Ledwo przytomna zamrugała kilkukrotnie, przecierając dłońmi powieki i wyciągnęła telefon spod poduszki, aby następnie na ślepo przeciągnąć palcem na zieloną słuchawkę. Nie widziała, kto dzwonił, nie byłaby nawet w stanie dostrzec tego przez rozmazany obraz i sklejone powieki, które wciąż chciały regenerować jej zmęczone oczy. Nie była przyzwyczajona do nocnych maratonów, nie to co Zoe, która nad ranem wciąż tętniła życiem. Za każdym razem, kiedy głowa blondynki opadała, ta zaczynała ją zagadywać i niej piszczeć jej do ucha, byleby nie zasnęła. W końcu po pół godzinie, postanowiła się zlitować i przybliżyła się do młodszej, aby mogła swobodnie oprzeć głowę o jej ramię i okryła ją kocem, aby nie zamarzła. Był to przesłodki widok i Malik nie mogła się powstrzymać przed uchwyceniem tego momentu. Kiedyś wydrukuje zdjęcie śpiącej siedemnastolatki i wywiesi sobie nad łóżkiem, aby mogła codziennie uśmiechać się rozczulona na ten uroczy widok. 

— Ile można do ciebie dzwonić? — usłyszała w słuchawce męski głos, przez co zmarszczyła brwi, nie bardzo rozumiejąc, kto do niej dzwonił — Nieważne. Za cztery dni kończy ci się termin, pamiętasz? Albo dajesz kasę razem z odsetkami albo wszyscy zobaczą jak wielką kurwą jesteś — parsknął, a Nelly automatycznie rozbudziła się, podnosząc do siadu. — Rozumiemy się, Zoe? Nie będę tak cierpliwy jak ostatnio — dodał, a blondynka otworzyła szeroko oczy, odsuwając telefon od ucha i przeżyła jeszcze większy szok, kiedy spostrzegła, że trzymany telefon wcale nie należał do niej. Szybko rozłączyła się, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszała. 

Odłożyła telefon na łóżko, przecierając twarz dłońmi, próbując jeszcze bardziej się rozbudzić, a następnie spojrzała w bok na przebudzającą się brunetkę, która owinięta była granatowym kocem w czarne kropeczki. Leżały pod nim wczoraj, a kiedy niebieskooka zasnęła, Zoe najwyraźniej musiała przykryć ją kołdrą, a sama wziąć cieńszy materiał.

— Czemu nie śpisz? — spytała zaspana, spoglądając na nią i odgarniając do tyłu ciemne włosy, które przez te kilka godzin zdążyły się jej poplątać. Ziewnęła cicho, rozciągając się, a Nelly spojrzała na nią nieco rozczarowana, bo... cholera, dziewczyna miała problemy, o których nie pisnęła nawet słowem.

Zastanawiając się nad tym dłuższy moment, przypomniała sobie, jak próbowała ukraść pieniądze Niallowi z kieszeni i teraz wszystko to układało się jej w miarę logiczną całość. Wspominała nawet o tym, że potrzebowała pieniędzy i ona sama chętnie by jej je dała, gdyby wiedziała, że ma u kogoś jakiś dług. Dlaczego ten palant nazwał ją kurwą? O co chodzi?

— Obudził mnie twój telefon — oznajmiła niepewnie. — Dzwonił Luca — dodała. Zoe zapisała sobie jego kontakt właśnie tak, więc zgadywała, że było to imię mężczyzny, który żądał od niej kasy. 

— Co? — spytała, robiąc wielkie oczy i gwałtownie podnosząc się do siadu. — Odebrałaś? — wzięła do ręki swój telefon, jednak Nelly złapała ją zaraz za nadgarstek. 

— Tak i chyba dobrze zrobiłam, bo dowiedziałam się pewnej ciekawej rzeczy — odpowiedziała, a Malik przymknęła na moment oczy, aby zaraz zagryźć dolną wargę — Dlaczego nie powiedziałaś, że wisisz komuś pieniądze? — spytała z wyrzutem — Myślałam, że mi ufasz, że... nie wiem, że jednak z twojej strony to coś więcej i... — wahała się, aby użyć dobrych słów — ja mówię tobie praktycznie wszystko — sapnęła. — Nie rozumiem, wiesz? Czuję się oszukana, po prostu mi przykro, bo... kurwa mać, ty tyle dla mnie robisz, a ja nawet nie mam okazji, aby ci się odwdzięczyć, bo zatajasz tak ważne rzeczy przede mną — puściła jej rękę. 

— Myślisz, że to takie proste? — szepnęła, zaciskając palce mocniej na telefonie — Myślisz, że łatwym jest przyznać się do tego, że koleś, w którym kiedyś się zakochałam teraz szantażuje mnie moimi nagimi zdjęciami, które mu wysłałam pod wpływem chwili i grozi mi, że jeśli nie będę mu płaciła to każdy je zobaczy? — pokręciła głową, biorąc głęboki wdech, aby uspokoić swoje szybko bijące serce. Poczuła jak oczy zaczynają ją szczypać i... w zasadzie Nelly była pierwszą osobą, której o tym powiedziała. Czuła zbyt duży wstyd, upokorzenie i czuła się tak cholernie głupia i naiwna — Luca to ten koleś, z którym mnie widziałaś wtedy w łazience.

— Masz chujowy gust — mruknęła cicho.

— Dzięki — parsknęła, pociągając nosem i zaraz przecierając oczy rękawem bluzy, w której spała — Nie chciałam, żebyś się o tym dowiedziała. Żeby ktokolwiek się o tym dowiedział, chciałam załatwić to sama, żeby ludzie nie myśleli o mnie jak o dziwce — spojrzała niepewnie na Nelly, która posłała jej smutne spojrzenie i objęła ją ramionami.

— Nie jesteś żadną dziwką, a ten chłopak to kompletny dupek — westchnęła, zaczynając głaskać ją po włosach — Pomogę ci, w porządku? Poradzimy sobie z tym.

— Nie chcę twojej pomocy, a już zwłaszcza twoich pieniędzy — oznajmiła — Sama się w to wplątałam i sama z tego wyjdę... 

— Nie bądź taka uparta. Jestem winna ci pomoc za to wszystko, co dla mnie zrobiłaś. Przyjaciółki sobie pomagają, racja? — uniosła brew.

— Przyjaciółki się nie całują — zaznaczyła, a kiedy Nelly miała jej już odpowiedzieć, aby nie zmieniała tematu, obydwie usłyszały dźwięk tłuczonego szkła z dołu i cichy pisk, należący do Nialla. Spojrzały na siebie, a następnie szybko zerwały się z łóżka, zbiegając na dół, gdzie z kuchni słychać było już śmiechy. 

— Zayn, postaw mnie, muszę to posprzątać — sapnął blondyn.

— Skaleczysz się, nie mogę na to pozwolić. Muszę cię stąd wynieść — odpowiedział Zayn, podrzucając sobie niebieskookiego i kiedy chwilę później zauważył swoją siostrę razem z Nelly w progu kuchni, zmarszczył brwi — Nie sądziłem, że jest tutaj ktoś jeszcze.

— Samochód stoi na podjeździe, baranie — wywróciła oczami, uśmiechając się mimowolnie na widok starszego, trzymającego na rękach czerwonego na policzkach blondyna. Wyglądali uroczo i jak widać humory im dopisywały mimo stłuczonego szkła — Co tutaj się stało? — spytała.

— Chcieliśmy zrobić śniadanie, ale zechciało mi się sprawdzić, czy Niall ma łaskotki i dostał dziwnych drgawek, przez co strącił talerz — wyjaśnił brunet, wychodząc z niebieskookim z kuchni i zaraz odstawił go na podłogę. 

Kąciki ust Nelly powędrowały do góry, kiedy zauważyła radosne iskierki w niebieskich oczach starszego brata i cholernie jej tego brakowało. Zayn mimo wszystko potrafił swoją obecnością zdziałać cuda, skoro nagle rozwiał ciemne chmury znad głowy blondyna.

— Jesteś idiotą — parsknęła Malik.

— A wy, co tutaj robicie? — spytał Horan. — Nelly rozumiem, bo tutaj mieszka, ale ty, Zoe... czy czegoś nie wiemy? 

— Czy to źle, że przyjaciółki postanowiły zrobić sobie maraton filmowy? — uniosła brew ciemnooka — W dodatku musimy mieć na was oko, żebyście nie robili żadnych niegrzecznych rzeczy, jeśli wiecie, co mam na myśli.

— Dlaczego w ogóle wpadło to wam do głowy? — wymamrotał Niall, kręcąc głową i aby ukryć swoje rumieńce ruszył do salonu.

Zayn roześmiał się, deklarując, że zrobi jakieś szybkie kanapki i przy okazji posprząta rozbite szkło, a dziewczyny mają iść dotrzymać blondynowi towarzystwa, co bezdyskusyjnie zrobiły. Mimo radosnej atmosfery i opowieści z wczorajszego balu (na przykład tej, dotyczącej zniknięcia Harry'ego i Louisa czy Kurta, którego Zoe podwiozła na dworzec), Nelly wciąż była przygnębiona, zastanawiając się, jak mogłaby pomóc Malik w spłaceniu tego głupiego długu. Najchętniej to udusiłaby tego chłopaka, który zrobił jej takie świństwo! Nie zostawi tego tak bez słowa.

Fiancé • ziall ✓Where stories live. Discover now