#7 Harry czaruje, a Malfoy jest krok od śmierci szafy

796 42 5
                                    

Draco świetnie zajął się dzieckiem.

Nakarmił, umył (chociaż tutaj się najbardziej bał więc użył tylko Chłoczyść ), przebrał i z pomocą czarów opróżnił jego pieluszkę.

Rano co go lekko zszokowało (bo usnął na kanapie) obudził się w łóżku trzymając w ramionach wtulone w niego małe dziecko, które było Potterem.

Nie był również zawinięty w koce tak jak zrobił to Draco zanim położył go spać.

Draco chcąc wstać tak, aby nie obudzić malca ( i właśnie dlatego usnął na kanapie) lecz jego próby były daremne, gdyż tylko po tym jak jego ręka nie dotykała już twarzy malca, chłopiec natychmiastowo otworzył oczy i zaczął mu się przyglądać z zaciekawieniem.

Zrezygnowany Draco przykrył chłopca i położył się obok głaszcząc go po główce i pleckach, czekając aż zaśnie. Gdy mu się to udało z początku nie puszczał go tylko nadal trzymał ręke na jego plecach.

Patrzył się na niego z lekkim uśmiechem i nawet nie zwrócił uwagi, że zaczął przeczesywać jego dziwnie gęste włosy jak na tak małe dziecko.

Po tym, gdy upewnił się, że mały spał delikatnie wstał i poszedł wziąść długi, odprężający prysznic. Po kąpieli ubrał się i wszedł do pokoju i zamarł.

Wszystkie kartki latały po całym pokoju. Szuflady były w powietrzu, a łózko latało po całym pokoju. Krótko mówiąc wszystko latało! No oprócz istoty żywej - Harry'ego.

Gdy blondyn do niego podszedł był w szoku. Potter nie wiadomo skąd miał na swoją różdżkę i szczerzył się machając nią, a wszystko podążało za tymi ruchami.

Draco szybko pobiegł w stronę malca unikając zderzenia z jakimikolwiek meblem lub przedmiotem.

Gdy był już na miejscu i chciał zabrać dzieciakowi różdżkę od tyłu uderzyła go szafa i poczuł jak oczy zachodzą mu mgłą i leci na ziemię.

***

- Dracze? - odezwał się jakiś głos na jego głową.

Draco jęknął ruszając ręką, aby dosięgnąć do głowy i potrzeć bolące miejsce.

- Zyjes! - krzyknął chłopiec rzucając mu się w ramiona.

Harry wyglądał teraz na dziecko około półtora roku, ale w rzeczywistości miał już 4! latka.

Blondyn wystraszony szybko przekręcił się na bok, nie zważając na bolącą głowę.

- Chyba jesteśmy bliżej rozwiązania - mruknął zadowolony, a dzieciak uścisnął go mocniej.

- Draco! - wrzasnęła Pansy na wejściu i stanęła w pół kroku widząc zdemolowany pokój i starszego Pottera. - Co tu się... - zaczęła w pół zdania.

- Potter - zaśmiał się Malfoy.

Parkinson pokręciła z politowaniem głową i podeszła do przyjaciela dając mu kartkę z zaklęciem.

- Mam nadzieję, że starczy ci siły, aby utrzymać to zaklęcie co najmniej 5 minut - powiedziała odrywając małego Harry'ego i biorąc go na ręce, gdy ten zaczął bawić się jej włosami.

- Będziesz nadzorować - powiedział i wstał otrzepując szatę z kilku drobinek kurzu, które zostały po latających meblach.

Dziewczyna skinęła głową, a blondyn wziął różdżkę i zaczął czytać zaklęcie.

- Vetutem puerundo*! - wypowiedział Draco robiąc pół obrót różdżką, przekręcając w lewo i prostując na Harry'ego.

Błękitno-żółty promień leciał z jego różdżki, a Potter znieruchomiał. Chłopak po pewnym czasie tracił siły poprzez wcześniejsze uderzenie w łeb.

- Jeszcze tylko minuta! - dobiegł go głos Parkinson, ale słyszalny jak przez ścianę grubego szkła.

Draco opadł z różdżką akurat po 5 minutach zaklęcia, a wokół Pottera pojawił się  błękitno-żółte pasy, które po chwili owinęły go i wyglądały jak ogromny kokon z poczwarką.

Po chwili pękł on, a z kokona  (wyleciał Potter na skrzydłach motyla)  wyszedł Potter, który runął twarzą prosto w podłogę, ale w swojej już aktualnej wersji siedemnastolatka.

*- moje zaklęcie; są to słowa : stary, dziecko, teraz, cofnij. Ułożone w różnej kolejności i łączone wyrazy.

Wiem, że ostatnio są krótkie rozdziały, ale teraz postaram się robić dłuższe :'3

Do następnego!

Malfoy ma zawsze rację // Drarry [ZAWIESZONE]Onde as histórias ganham vida. Descobre agora