#4 Rozmowa

891 46 1
                                    

- A pieprz się Nott - powiedziałem po czym ten tylko zadziorsko się uśmiechnął i wyszedł.

Tak. Najzwyczajniej w świcie wyszedł i nic nie odpowiedział. Cóż. Będą problemy.

                               ~~~
*Pansy*

-Draco!

-Draco!

-Draco!

-No nareszcie jesteś - pochyliłam się nad nim gdy znalazłam go w koncie w Pokoju Wspólnym.

Była godzina 1:37, a ten już upity. W zasadzie lepiej upity niż, żeby jeszcze robił jakieś głupoty.

Jak tylko się obudzi to pożałuje tego! Najpierw ściąga Pottera do siebie, a teraz to ja musze się nie, zajmować. Skandal!

Już wolę iść i spędzić tydzień w zakazanym lesie bez różdżki niż pilnować wystraszonego dziecka.

Draco musi z nim poważnie porozmawiać.

Poszłam do swojego dormitorium po eliksir trzeźwiący i elikir na kaca.

Podałam mu trzeźwiący, aby choć trochę oprzytomniał i dało się go z tąd zabrać.

Gdy go wreszcie zataszczyłam, wsunełam go pod łóżko. Kara musi być. Włożyłam mu do ręki elikir na kaca i przywiązałam, żeby go nie zgubił. Napisałam mu karteczkę i zostawiłam na szafce.

*Baby Harry* (perspektywę Harry'ego spróbujcie czytać w niektórych momentach jako narratora. Wiecie 6-cio letnie dziecko by nie użyło niektórych słów :^ )

Gdy się rano obudziłem, nie było nikogo. A pokój był zbyt duży. Z początku leżałem spokojnie, ale gdy zdałem sobie sprawe, że to niw sen szybko się wystraszyłem.

Nagle coś pod łóżkiem się poruszyło.

Wuj zawsze mnie straszył, że jeśli będę bie posłuszny one mnie zabiją. Krzyknąłem przerażony, i ledwo nie spadłem.

Z pod łóżka ktoś wyszedł. Leżałem na boku więc widziałem tylko jego cień.

Był on długi, ale za to chudy. Czubek był mocno roztrzepany, jakby miał na głowie kolce, a jego ręka, którą podniósł była bardzo gruba i pulchna. Wyglądał jakby właśnie chciał się zamachnął czymś.

Jednak zostałem przekręcony i ujrzałem rozczochraną blond czuprynę, która poprzedniego dnia mnie tutaj zabrała. Poczułem lekką ulgę gdy go zobaczyłem.

Wydawał się miły. Inny. Patrzył na mnie swoimi szarymi oczami, aż przeszły mnie ciarki.

*Draco*

Gdy się obudziłem bolała mnie głowa. Straszne! Podniosłem ją i odrazu się uderzyłem. I tak kilka razy. Aż w końcu zdałem sobie sprawe, że z niewiadomych sposobów jestem pod łóżkiem.

Wreszcie gdy się wydostałem(uderzając przy tym często głową) zauważyłem, że mam coś na ręce. Eliksir.

Tak, to musiała być Pansy. Nikt inny nie ma tego eliksiru.

Szybko go wypiłem i poczułem się trochę lepiej. Zorientowałem się, że na moim łóżku coś leży. A raczej ktoś, nie coś...

Spojrzałem i zauważyłem małego Pottera. Szybko przypomniało mi sie wszystko.

Leżał zwinięty ciasno w mały kłębek i jego ciało drżało. Musiał sie czegoś bać. Byłem ciekaw czy śpi czy nie.

Delikatnie obróciłem go w swoją stronę i ujrzałem, że jego oczy ze strachu zmieniają się w ulgę, radość i... Nadzieję? Tak to zdecydowanie były iskierki nadzieji. Po raz pierwszy, widziałem w nim nadzieję.

Patrzyłem sie na niego zdziwiony. Miał na sobie moje obrania.

Kto mu to dał?! Zabije cię Pansy! Przyrzekam! Obiecałem sobie w duchu. Przyrzekam!

Usiadłem obok, na skraju łóżka i dopiero teraz zauważyłem, że na szafce nocnej leży jakaś karteczka. Szybko ją chwyciłem i zacząłem czytać.

,,Draco. Myśl co robisz! Najpierw zaciągasz Pottera do siebie, a potem się upijasz. Opieka nad dziećmi to poważna sprawa. Położyłam go spać i proszę cię. Nie gniewaj się, że dałam mu jakieś twoje ubrania, ale jakoś lepiej wygląda w tym sweterku (lepiej pd ciebie). I jeśli masz go dość to albo idziesz do nauczycieli i im to mówisz, albo musisz iść do Granger o pomoc. Ja poszłam do pokoju gryfonów, zabrać trochę rzeczy Pottera. Może znajdę coś pożytecznego. Ty myśl jak go odczarować, bo ja codziennie nie będę się nim zajmować! Nie jestem niańką! A teraz daj się wyspać człowiekowi.

PS. To, że jesteś pod łóżkiem to była malutka kara.

                                                Pansy”

Ta kobieta chce mnie zabić! Jeżeli nie zabił mnie Voldemort to Pansy mnie wykończy na śmierć. Przecież to tylko dziecko, samo nic bie zro... No tak, znalazł moją tajną skrytke.

***

- Zdobyłaś coś ciekawego? Ponoć Potter ma niewidkę - szepnałem do Parkinson na śniadaniu. Wyglądała jak żywy trup. Ale ja na to nic nie poradzę.

-Tak, mam ją. A ty co masz zamiar z nim zrobić? Przecież go nie wychowasz - odmruknęła

-Nie wychowam, ale zmienię - odpowiedziałem dumnie - i dawaj mi tą pelerynę, trzeba go przemycić na obiad - szepnąłem w nadzieji, że usłyszy mnie tylko ona.

Potaknęła, jakby nie do końca orientowała co się właśnie dzieje. Ale cóż, Pansy to Pansy.

Zabrałem kilka jabłek, dla niego i wyszedłem z Wielkiej Sali kierując się do lochów. Specjalnie zostawiłem torbę więc miałem pretekst.

Gdy wszedłem, nie mogłem uwierzyć co tu sie dzieje.

- Co ty robisz?! - krzyknąłem, a on aż podskoczył. Ten dzieciak mnie wykończy, siedział w kominku, gdy węgielki i kawałki drewna się jeszcze żarzyły.

-Ymm... - nie odpowiedział. Jedynie wiercił wzrokiem dziurę to w podłodze to we mnie.

Wziąłem szybko torbę z książkami i ruszyłem na zajęcia, poprzednio zamykając go w pośpiechu w pokoju.

Nie wiedziałem, że to dopiero początek problemów...

***

Cześć wam :)

To taki rozdział pisany tak na szybko w środku nocy :'3 (dobra może bie dosłownie w środku, dopiero 22:30). Ale napisałam go bo zauważyłam, że jest sporo wyświetleń.

Obiecuję, następnym razem się postaram!

Malfoy ma zawsze rację // Drarry [ZAWIESZONE]Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang