Rozdział 5. Nie bądź niewdzięczna

28.9K 1.3K 166
                                    

Trudno wyrazić słowami, jak wdzięczna byłam, że to właśnie Hansen stanął na mojej drodze w dniu rozpoczęcia liceum. Przez osiemnaście lat nie doświadczyłam prawdziwej przyjaźni, czego szczerze mówiąc za bardzo nie żałowałam. Świadomie decydowałam się nikomu nie ufać. On był tym pierwszym. Pierwszym, który przebił się przez mur chroniący mnie przed uczuciami. Był przy mnie zawsze, gdy tego potrzebowałam za co odwdzięczałam się dokładnie tym samym. Wspierałam i doradzałam, czysto przyjacielsko kochając każdą jego zaletę, jak i wadę. Przy nim zawsze mogłam być sobą.

- Chyba zaraz zwymiotuję.- wyznałam, skupiając się na znalezieniu odpowiedniego klucza.

- Będzie niesamowicie. Uwierz.- dłoń chłopaka spoczęła na moim ramieniu, dodając tym samym otuchy.- Widzę drzemiącą w Tobie imprezową bestię.

- W takim razie musi być ukryta bardzo głęboko, bo nie wiem po co zgodziłam się iść na tę domówkę.- parsknęłam lakonicznym śmiechem przez co Norweg obdarzył mnie sceptycznym spojrzeniem.

- Ludzie to kurwy. Kiedy tylko zobaczą, że jesteś słaba wykorzystają to bez chwili zawahania. Nie pozwól by tak się stało. Pokaż, że jesteś silną, inteligentną i piękną kobietą.- wzruszył ramionami jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.

- Ale nie myśl sobie, że zmieniłem zdanie po tym ckliwym gównie. Nadal jesteś zjebana.- dodał po chwili, uderzając mnie pięścią w ramię.

- Ciągnie swój do swego.- odcięłam się, nie próbując nawet zaprzeczać jego słowom.

Dzięki tej krótkiej przemowie motywacyjnej hardo kroczyłam z wysoko uniesioną głową, a moje biodra kołysały się jakbym była najbardziej pewną siebie kobietą na Ziemi. Nikt przecież nie musiał wiedzieć, jak wielki mętlik panował wewnątrz mnie. Śmiało mogę powiedzieć, że w tamtym momencie byłam, jak crème brûlée- z zewnątrz otulała mnie twarda skorupa, ale pod nią byłam całkowicie miękka. Bjørn, w przeciwieństwie do mnie, od początku wydawał się naprawdę dobrze bawić. Z szerokim uśmiechem przyklejonym do twarzy wyjął z kieszeni małą buteleczkę Jägermeistera, po czym opróżnił ją jednym łykiem.

Zapowiadał się naprawdę ciekawy wieczór...

- Jak Ty możesz to pić?- zapytałam, zatykając nos.- Ścieki pachną ładniej.

- To mój napój mocy. Zobaczysz później na parkiecie.- odpowiedział, wycierając dłonią alkohol spływający po jego brodzie.

I nie żartował...

Niewiele później naszym oczom ukazał się sznur drogich samochodów zaparkowanych wzdłuż głównej ulicy oraz grupki nastolatków kotłujące się na chodniku. Skąpo ubrane dziewczyny mierzyły mnie srogim wzrokiem, kiedy przechodziłam przez otwartą na oścież bramę. Jeszcze nim przekroczyłam próg domu, w moją twarz uderzył gęsty dym oraz bas połączony z głosem Travisa Scotta. Starałam się uśmiechać, ale wewnątrz czułam się całkowicie obco kiedy idący obok Blondyn chłonął atencję niczym gąbka. Mało kto pozostawał obojętny wobec jego obecności. W ramach przywitania jedni podawali mu rękę, a inni (głównie pierwszoklasistki) próbowali przytulić na co Hansen szybko odsuwał się.

- Przyniosę Ci drinka. Poczekaj tutaj.- krzyknął Bjørn, wskazując na czarne kanapy poustawiane przy ścianie. Niechętnie zerknęłam w tamtą stronę i w tej samej sekundzie tego pożałowałam.

Jai zajmował miejsce na oparciu mebla, paląc jointa z ciemnoskórym chłopakiem, którego kojarzyłam ze szkolnej drużyny koszykówki. Kilka całujących się par dalej, siedział Luke. Ubrany był w czarne jeansy, tego samego koloru bluzę pokrytą logo Palm Angels oraz sportowe buty. Na jego szyi niczym tania biżuteria, uwieszona była Sam. Kto by się spodziewał... Jej długie paznokcie kreśliły kształty na opalonej skórze chłopaka, ten jednak nie wydawał się jakkolwiek zainteresowany. Prowadził rozmowę z bratem i jego żywo gestykulującym kolegą. Bliźniacy śmiali się z czegoś na tyle głośno, iż słyszałam ich z drugiego końca pomieszczenia, a w moim żołądku narastał odruch wymiotny.

Bad Boy Returns To DistrictOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz