♦️Prolog♦️

97 8 1
                                    

Była sama, jeszcze mała. Patrzyła na swoją osadę, swój dom, swoich ludzi - wszystko płonęło. Ogień pożerał domy: jeden po drugim. Nie było już nadziei dla jej świata. Separatyści chcieli się dowiedzieć gdzie leży ich rodzinna planeta, ale wraz z buntem rósł żywioł spopielający wioskę. Jej turkusowe oczy patrzyły jak potężna siła zabija kilkanaście niewinnych istot, które nie chciały, żeby sojusz przejął ich prawdziwy dom. Była jeszcze bardzo młoda, lecz pomimo swoich - w przeliczeniu na ludzkie - czterech lat dokładnie rozumiała co dzieje się wokół niej. Rozumiała starsze od niej istoty, dzielące się mądrościami oraz swoich rodziców, którzy zawsze chcieli dla niej jak najlepiej. Właśnie, nigdzie nie widziała swoich rodziców. Z dość bezpiecznej odległości w kosmoporcie, wyjrzała nieco bardziej zza skrzyń, za którymi się ukrywała i rozejrzała się dookoła. Kilkanaście metrów dalej garstka droidów podeszła do znajomo wyglądających jej ludzi, jak się okazało - jej rodziców. W oddali słyszała znajome głosy oraz coś, co na pewno nie przypominało mowy jej ludzi. Domyśliła się, że są to głosy droidów, nie wiedziała czego od nich oczekują. Do oczu naszły jej łzy, gdy jeden z nich, na pomarańczowym tle płonącego miasta wyciągnął do jej matki broń. Usłyszała tylko strzał i krzyk - zakryła oczy. Coś zakuło ją w sercu, jednak była za młoda, by wiedzieć co to takiego. Spojrzała z powrotem na rodziców, po czym usłyszała kolejny strzał. Tym razem jednak widziała dokładnie, jak maszyna zabija jej ojca.
- Nie! - krzyknęła wysuwając ręce do przodu.
Jej duszę wypełniała nienawiść, jej serce gniew. Zmrużyła oczy i poczuła falę energii przeszywającą ją od wewnątrz. Droidy poszybowały z dynamiczną prędkością w ogień. Kiedy otworzyła oczy, już ich tam nie było. Spojrzała na swoje ręce z niedowierzaniem. Pomimo, iż nie widziała całej akcji, czuła że ona jest odpowiedzialna za ten czyn. Otrząsnęła się i podbiegła do leżących, konających już rodziców. Uklęknęła przy matce, która swą ręką pogładziła ją po policzku.
- M...mamo... - mówiła dziewczynka przez łzy - dlaczego... dlaczego akurat ty...
Rodzicielka podała jej maleńki woreczek, po czym powiedziała:
- Nikomu tego nie oddawaj, nawet jeśli od tego miałoby zależeć twoje życie - po czym powieki opadły jej na szklane oczy.
Dziewczynka próbowała ją ocucić, jednak bezskutecznie. Umarła, a z nią cały świat, jaki dotychczas znała. „Pomszczę cię, matko - przyrzekła sobie w duchu i odeszła spoglądając jeszcze na swój dawny dom stojący w płomieniach - obiecuję".

♦️Star Wars: Uczennica mroku♦️Where stories live. Discover now