• 3 •

11.7K 455 58
                                    

- Pytam się czy chcesz zdjęcie?

-Nie. Wyszarpnęłam swój nadgarstek z jego uścisku. Odwróciłam się i jak najszybciej poszłam w stronę domu. Nie odwracałam się. Nie chciałam. Wiedziałam że pewnie zdezorienrowany gapi się na mnie. No cóż. Nieszczęścia chodzą parami; deszcz zaczą mocno padać. No zajebiście. Nagle koło mnie zatrzymuje się jakiś samochód.

-Wsiadaj! Cała przemokłaś. Podwioze cię.

Nie zatrzumuję się. Niech sobie nie myśli.

Znowu podjeżdża samochód. Tym razem wychodzi z niego ON. Zatrzymałam się i patrze na niego zdziwiona. Podchodzi do mnie i łapie mnie za ręke ciągnąc w stronę samochodu.

-Puszczaj mnie nigdzie z tobą nie pojadę. Nie wolno mi jeździć z nieznajomymi! (XD)

-Dobra, sama tego chciałaś. Podchodzi do mnie i przerzuca mnie sobie przez ramię.

-Puszczaj mnie! Wale go pięściami po plecach, ale jest nie ugięty. Sadza mnie na miejscu pasażera, a sam idzie na miejsce kierowcy. Szybko chwytam klamke i próbuje wysiąść ale...

-Nawet nie próbuj. Zrezygnowana siadam wygodniej w fotelu i zapinam pasy.

-To porwanie. Masz mnie wypuścić.

-Dobra tylko podaj adres.

-Chyba żartujesz! Mam ci powiedzieć gdzie mieszkam?!

-Dobra to jedziemy do mnie.

-Nie!

-Hahahahah. No więc?

-... przecież wiesz gdzie mieszkam.

-No ale mógłbym to usłyszeć od ciebie.

-Phfff... 

Po chwili dojechaliśmy pod mój dom. (Apsik xD)

-Na zrowie.

-Dzieki.

-Chyba będziesz chora.

-Chyba.

-Widzisz jak byś grzecznie wsiadła to byś była teraz zdrowa.

-Tak. Jak byś mnie nie 'porwał' to bym nie musiała jutro iść do szkoły.

-Oj tam, oj tam. Choć odprowadze cię.

Weszliśmy do domu.

-Nie ma twoich rodziców?

-Tak są w delegacji. Żadna nowość.

-Usiądź sobie a ja zrobie ci herbatę.

-Ok. Dzięki.

***20 minut później***

-Idę się umyć.

-Ok, zaczekam w twoim pokoju.

Odkręcam prysznic i czuję jak woda delikatnie spływa po moim ciele. Co ON robi w moim domu? Chyba nie powinnam go tu wpuszczać, tym bardziej że jestem sama. Ale z drugiej strony - jest mega przystojny. Przymykam oczy i wyobrażam go sobie. To genialne, umięśnione ciało, zielone głębokie oczy i ten powalający uśmiech. Jęknęłam. Zaraz, co ja sobie wyobrażam. Przecież ja go nawet nie znam. I on siedzi w moim pokoju!

Szybko wyszłam i się wytarłam. Niestety miałam pół prześwitującą koszulkę. FUCK!. Założyłam nową bieliznę i ÓW kosulkę. Postanowiłam prześć szybko przez pokój wprost do garderoby. Wzięłam jakiś za duży T-shirt i krótkie spodenki i poszłam do pokoju. Leżał na łóżku pod moją kołdrą!

-Co się stało z  twoją wcześniejszą koszulką? Pyta i posyła mi cwaniacki uśmieszek.

-Zimno mi było. Kłamię. Po prostu nie chciałam być w jego towarzystwie pół naga.

-Mogę cię rozgrzać ;) .

-Nie dzięki. Chcę się już położyć.

Siadam na łóżku z myślą, że on zejdzie. Nic z tego. Wchodzę pod kołdrę i kładę się na plecach.

-Dobranoc.

-Donranoc. Łapię mnie ręką i przyciąga do siebie tak leży w pozycji na 'łyżeczkę'. Dziwnie się czuję, ale nic nie mówię.

-Ashton.

-Mam na imię Ashton.

-Alison. Mówię mimo że wiem, że wie jak mam na imię.

-Miło mi.

Mogę się założyć że się uśmiecha. Po chwili czuję się senna i odpływam.~

Hej wszystkim! :*
Co sądzicie o nowym rozdziale? Kolejny dodam z perspektywy naszego kochanego Ashtonka. :)
Mam nadzieję na dużo gwiazdek i komentarzy. Może jakieś sugestie?
Motywujcie mnie!!! ^^ /Kath.

Just Bad Boy. |pl.Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum