| 7 |

3K 150 343
                                    

Pov. Mike

Wczoraj poszedłem do domu Willa.. Mimo wielkiego stresu jakoś mi się udało. Wiem już że Will lubi chłopców. I nie przeszkadza mi to.. Will jest naprawdę uroczy. Mógłby pokonać swoją delikatnością nie jedną dziewczynę. Jego pocałunek w mój policzek.. To było naprawdę słodkie. Jego piękne oczy które patrzą na moje.. Jego piękny olśniewający uśmiech. Uroczy śmiech który mógłbym słuchać cały czas. Za to go uwielbiam. Ale czy mógłbym być z chłopakiem? Nie sądzę.. Za to Eleven.. naprawdę jest słodka.. Ale Też miewa swoje humorki. Naprawdę ją kocham. I nie mógłbym ją zamienić na kogoś innego. Ona jest po prostu perfekcyjna.

- Mike.. - usłyszałem znowu ten uroczy głos z mojej krótkofalówki. Oczywiście mowa tu o Eleven
- Tak? - zapytałem
- Może.. Przyjdziesz do mnie? - spytała
- Jasne! O której?
- Najlepiej nawet teraz - powiedziała
- No dobrze to ja już idę - powiedziałem po czym się rozlaczylem. Wyszedłem z domu wsiadłem na rower i pojechałem do jej domu

______________________________________

Pocałowałem namiętnie dziewczynę pogłębiając cały czas pocałunek.. Jej usta były.. Właściwie nie Wiem jak to opisać. Czułem tylko truskawke. To smak który uwielbiam. Ale nagle usłyszałem:
- Hej! - krzyknął wściekły Hopper A El zaskoczona zamknęła szybko drzwi A my rozłożylismy komiksy i polozylismy się na łóżku jakby nic, nigdy się nie stało.
- Co tu się dzie- powiedział otwierając drzwi
- O co chodzi? - powiedziałem z uśmieszkiem
- Ugh.. - westchnął i zamknął drzwi A ja razem z El zaczęliśmy się śmiać
- Widziałeś go?! - powiedziała śmiejąc się
- Wyglądał jak wściekły pomidor! - powiedziałem A my zaczęliśmy się jeszcze bardziej śmiać - Wróćmy do tego co robiliśmy - powiedziałem z uśmiechem na co El kiwnela głową A ja zacząłem ja znowu całować. Powoli zacząłem ją całować coraz niżej i przeniosłem się na jej szyję.. Niestety nagle ktoś nam przerwał. A była to Max. Miała wyjść z Eleven. A moja dziewczyna o tym zapomniała. A więc wystawiła mnie i wyszła z Maxime.

No takie życie

Pov. Will

Wstalem gdzieś.. O 13. Właściwie to dosyć późno. Zwykle wstaje o 7 wiec byłem zdziwiony. Wstałem z łóżka i poszedłem do kuchni coś zjeść. Nie wierzycie jakie było moje zdziwienie gdy usłyszałem jakiś głos:
- O już wstałeś - powiedział ciepły głos. Była to moja mama
- To ty nie w pracy? - spytałem zaspany
- A co mam cały czas pracować? Nie jestem przecież robotem
- Wiem.. Przepraszam - powiedziałem
- Nie przepraszaj. Ty cały czas przepraszasz
- Przepra- No tak.. - powiedziałem
- Śniadanie jest gotowe - powiedziała kobieta
- A można wiedzieć co? - spytałem
- Naleśniki z syropem klonowym - powiedziała uśmiechnięta kobieta
- Boże w końcu! - krzyknąłem A moja mama spojrzała na mnie pytająco - No w końcu zrobiłaś te naleśniki.  - powiedziałem A moja rodzicielka się zaśmiala
- Ty lepiej jedz bo wystygnie - powiedziała kobieta wskazując widelcem na mój talerz
- Już już - powiedziałem po czym zacząłem jeść z apetytem moje śniadanie
- Smakuje? - spytała
- I to jak!
- To się cieszę - powiedziała z uśmiechem
- Dawno nie jadłem normalnego śniadania - powiedziałem
- Będę starać się brać więcej wolnego.. - zaczęła mówić - Wtedy może spędzimy więcej czasu... ?
- Jasne.. - powiedziałem

Ale szczerze? Wolałem spędzić te chwilę z Michealem.. Nie wiem co on w sobie ma ze się w nim zakochałem, Że chce spędzać z nim każdą chwilę mojego życia i tak bardzo mi na nim zależy... Ale wiem że go kocham.

- Żyjesz? - spytała A ja wyrwałem się z moich rozmyśleń
- Tak, tak - powiedziałem
- O czym tak intensywnie myślisz? - spytała ponownie A ja zrobiłem się czerwony
- O niczym.. - powiedziałem
- Czemu zrobiłeś się czerwony? - Powiedziała
- Czerwony? Jaki znów czerwony - zaśmiałem się nerwowy i szybko pobiegłem w stronę mojego pokoju
- Will! - krzyknęła kobieta po czym głośno westchnela

- Co się ze mną dzieję? - powiedziałem sam do siebie - Nawet jak myślę o Michealu robię się czerwony.. Aż tak jest ze mną źle?

Pov. El

- A więc jak tam u ciebie I Mike'a? - spytała Max
- Myślę.. Że nie jest źle - powiedziałam - Nie spotykamy się tak często jak wcześniej ale to rozumiem..
- Spotyka się z Willem? - spytała szybko
- Tak a co? - spytałam
- Uh nic. Nie zauważyłaś jakiś innych zmian? - znów spytała zainteresowana
- Nie.. Tak myślę. Wszystko jest tak jak dawniej oprócz częstych spotkań - powiedziałam zgodnie z prawdą
- Całowaliście się?
- Max! To już chyba nie powinno cię interesować.. - zaczęłam krzyczeć
- Uh! Przepraszam ale możesz przecież mi powiedzieć. Tak?
- Tak całowaliśmy się Max! Nawet dzisiaj! - powiedziałam śmiejąc się
- No dobra uspokoj się - powiedziała po czym zaczęła się śmiać - A coś oprócz pocałunkow było?
- Mike.. Całował mnie po szyi - powiedziałam - Ale akurat wtedy zadzwonilas
- Aha. Więc próbuje przekonać się do swojej orientacji - powiedziała cicho
- Co? - spytałem bo nie usłyszałam co powiedziała
- Nic, nic

Pov. Will

- Po proszę gałkę lodów truskakowych i jeszcze drugą waniliową - powiedziałem
- Już się robi - powiedziała Robin Po czym powiedziała ile mam zapłacić
- Proszę - powiedziałem podajac pieniądze
- Dzięki Młody - powiedziała i dala mi mój rozek
- Pa! - krzyknalem
- Narazie - powiedziała

Gdzie ja zamierzałem iść? nie mam zielonego pojęcia. W ogóle ze wyszłam z domu to cud. Nagle ktoś zasłonił moje oczy rękoma.
- Zgadnij kto to! - powiedział mi ten znajomy ciepły głos
- Mike.. - powiedziałem - To jest za łatwe
- Serio.. Tak szybko zgadłeś? - powiedział zawiedziony
- Łatwo rozpoznać twój głos -
- Pf. Jasne... - powiedział -Tak w ogóle. Gdzie idziesz Willy? - spytał chłopak
- Żebym ja jeszcze wiedział - powiedziałem - I właśnie.. A ty gdzie idziesz?
- Zmierzam tam gdzie ty - powiedział
- Czyli niewiadomo gdzie.
- Dokładnie - Potwierdził Mike A ja się tylko Uśmiechnąłem


Wowow dwa razy więcej słów magia ;0
Proszę zwracać uwagę na błędy ortograficzne i poprawiać mnie w kom ily

Słowa: 876

crazy together » bylerWhere stories live. Discover now