16. Zabawy przeznaczeniem

15 0 0
                                    

Gajkyne znane było w Skyrim ze... nie, Gajkyne było "dziurą na zadupiu", jak oznajmił Em Mercer Frey. Istniało tylko dzięki nieźle prosperującej kopalni malachitu i (jedynej, stąd aż do Wichrowego Tronu) karczmie. Miejscowi trudnili się też uprawą kamienistej ziemi (z niejakim sukcesem) i pozyskiwaniem drewna (bez sukcesu). W pobliżu wioski znajdowało się miejsce poświęcone Kyne i nikt nie odważyłby się ściąć tamtejszych drzew. Gdzieś w tych okolicach musiało też leżeć Sanktuarium Staroblasku, o którym opowiadała Danica Piękno-Wiosny, kapłanka Kynareth z Białej Grani. Em przybyła do Gajkyne wraz z Mercerem Frey'em wprost z Pękniny.

*****

Z Rzecznej Puszczy do Ivarstead dotarły z Rayyą w jeden dzień, dzięki staremu szlakowi wiodącemu przez góry. Tam się rozstały, Redgardka wracała do Falkret, a Em, zawinięta w podbity futrem płaszcz, ruszyła w odwiedziny do Siwobrodych. Tym razem wspinaczka poszła szybciej, bo dziewczyna wiedziała czego się może spodziewać, a i pogoda dopisała. Starcy przywitali ją niemal wylewnie, ucząc kolejnego krzyku i nazywając prawdziwym Smoczym Dziecięciem. Niestety zamiast udzielić dalszych wskazówek, zalecili cierpliwe podążanie Drogą Głosu i naukę smoczej mowy. Przynajmniej Mistrz Arngeir powiedział dovahkiin, gdzie może szukać innych krzyków.

Chyba mniej więcej tego się spodziewała po Siwobrodych – mistycyzmu i tajemnic, bełkotu o podążaniu drogą przeznaczenia i poszukiwaniu mądrości. Dlatego opuszczając Wysoki Hrothgar, nie była aż tak zirytowana, jak po pierwszej wizycie. Gdy wróciła do Ivarstead, już niemal pogodziła się z losem. Uznała, że teraz musi przede wszystkim zadbać o własny interes, bo skoro jest Smoczym Dziecięciem, to kwestia smoków i tak nie zostanie rozwiązana bez niej. A najlepszy zarobek miała zwykle dzięki Gildii Złodziei. Co prawda organizacja w Skyrim nie umywała się do tej w Cyrodil, ale Em widziała w niej potencjał, który tylko czekał, by go wykorzystać. Gdyby jeszcze Mercer chciał współpracować...

– Nie spieszyłaś się zbytnio z powrotem. – Takimi słowami przywitał ją przywódca Gildii.

– Nie tylko Gildia chce czegoś ode mnie – wyjaśniła Em. – Przecież się nie rozerwę.

– Musisz więc zdecydować, komu poświęcisz swój czas – odparł, spoglądając na nią obojętnie.

– Przecież jestem tu. – Uśmiechnęła się delikatnie. – Rozmawiam z TOBĄ.

– Nie próbuj na mnie swojego czaru! – syknął i złapał ją za ramię.

Rozmawiali jak zwykle w Cysternie. Niedaleko kręcił się Vipir, a Sapphire spoglądała niespokojnie w stronę Mercera i dziewczyny. Brynjolf zmarszczył brwi, widząc gwałtowną reakcję przywódcy, lecz nie podszedł, znał swoje miejsce.

– Mercer?! – krzyknęła zdumiona Em. Nie spodziewała się tego.

Nie wypuścił jej ramienia, kiedy szedł w stronę sali treningowej. Cynric i Runa szybko opuścili pomieszczenie, rzucając Em spojrzenia przepełnione litością.

– Oczarowałaś Brynjolfa i Vex, ale mnie nie zdołasz! – warknął, puszczając jej ramię i popychając ją na ścianę. – Lepiej nawet nie próbuj.

– Nie rozu...

– Nie próbuj!

Doskoczył do niej i próbował złapać za gardło. W tej chwili został odepchnięty magiczną tarczą, upadł na podłogę. Em stanęła nad Mercerem. Zaciskała i rozluźniała dłonie, oddychając szybko, płytko, niemal spazmatycznie.

– No już, już, dziecino – odezwał się ktoś za jej plecami.

Odwróciła się gwałtownie, zaciskając pięści i unosząc dłonie, gotowa do obrony.

Smocza Lilia [Skyrim]Where stories live. Discover now