7. Z miłości do słodkości

65 4 4
                                    


Gustav był całkiem zadowolony z obecnego kontraktu. Aringoth to klient wymagający, ale sowicie im płacił za wszystkie dziwactwa, jakie musieli znosić. Dziś na przykład uparł się, by zmienić trasy i częstotliwość patroli. Dlatego też Gustav, jako dowódca, musiał się pofatygować na zewnątrz i ustalić szczegóły ze swoimi ludźmi.

Bardzo się zdziwił, kiedy nie zastał ich na wyznaczonych pozycjach. To niedopuszczalne! Gdyby Aringoth zauważył...

– Zaraz wypłynie, mówię ci. Jeszcze chwilę... – posłyszał głos jednego z najemników. Po chwili rozległ się pełen uciechy rechot Redgarda. Wtórowało mu kilku innych strażników.

– Co tu się dzieje, sierżancie? – spytał Gustav, widząc wśród czterech zebranych najemników Aliego, swojego zastępcę.

– N...nic, Kapitanie. – Mężczyźni obrócili się do niego gwałtownie, za wszelką cenę starając się zasłonić to, co mieli za plecami.

– Sierżancie... – Gustav nie był surowy bez potrzeby, lecz jego ludzie musieli znać dyscyplinę. – Co tu się wyrabia?! Nie ma was na patrolu!

– Już wracamy, Kapitanie. Chcieliśmy tylko się upewnić...

Kiedy Ali tłumaczył się dowódcy, trzej ludzie, którzy powinni właśnie patrolować odległe zakątki wyspy, ulotnili się bezszelestnie. Wiedzieli, że sierżant poradzi sobie z udobruchaniem Gustava. Żałowali tylko widoku, który stracili przez interwencję szefa.

A był to widok niezrównany... dziewczyna wynurzająca się z jeziora, wychodząca na brzeg najbliższej wysepki w skąpych, mokrych, dokładnie oblepiających figurę szatach. Z niewielkiej odległości, jaka dzieliła ich od kamienia, na którym zwykła przysiadać przeglądając swoje zdobycze, widzieli wyraźnie wyprężone od chłodu sutki. Cóż lepiej mogło pobudzić wyobraźnię samotnych wojaków?

– Zbiera składniki alchemiczne: pąkle, rybki, jakieś wodorosty. Dokładnie ją sprawdziliśmy, zanim pozwoliliśmy jej wychodzić na tę małą wysepkę. – Ali był najwyraźniej dumny ze swojej zapobiegliwości.

– Dokładnie sprawdziliście... – mruknął z przekąsem Gustav, uśmiechając się lekko.

– Nic z tych rzeczy, kapitanie – oburzył się Nord. – To bardzo kulturalna dziewczyna. Powiedziała, że czuje się bezpieczniej, pływając w pobliżu nas.

– A wy pilnujecie jej, zamiast posiadłości! Aringoth nie płaci wam za oglądanie cycków!

– To najlepsze cycki, jakie widziałem, nawet bez płacenia – stanowczo oświadczył Ali wiedząc, że gniew kapitana już mija. Potem szybciutko oddalił się i on, zostawiając dowódcę wpatrzonego w ślicznego intruza.

*****

Em zapakowała swoje znaleziska do dużego wodoodpornego kosza i spuściła go na wodę. Płynęła, trzymając go przed sobą, jednocześnie ułatwiając sobie dotarcie do odległego brzegu. Jednak nie poszukiwanie składników alchemicznych było celem tego przedstawienia. Miała dużo ważniejsze zadanie – zlecone przez Gildię Złodziei włamanie do posiadłości Aringotha. Tajemniczy klient zlecił organizacji kradzież zawartości sejfu oraz podpalenie trzech (dokładnie trzech!) uli. Bo posiadłość Złotoblask była pasieką.

Em zastanawiała się, dlaczego tak ważne zadanie powierzono jej, przecież była nowa w Gildii. Co prawda miała spore umiejętności otwierania zamków czy skradania się, ale formalnie nie zajmowała się dotychczas złodziejskim fachem. Skoro nawet zgryźliwa Vex ledwo uszła ze Złotoblasku, jakie szanse miała ona sama? Dlatego powiedziała Brynjulfowi, że nie może przyspieszyć akcji. Jeśli„tajemniczy klient" życzy sobie osiągnąć cel – musi nieco poczekać. Zresztą wkrótce okazało się, że zleceniodawcą jest sama słynna Maven Czarna-Róża, a opóźnienie spowodowało jej niezadowolenie, zaś gniew Maven... W Gildii zakotłowało się. Em pozostała nieugięta. Miała zamiar wykonać to zlecenie i na dodatek chciała przeżyć, więc Mercer Frey mógł ją popędzać do woli, ale zamiast się przejmować – wybrała trening z Vipirem. Dokładnie przemyślała szczegóły akcji. Aby bez problemu zbadać okolice posiadłości, przy pomocy Rzeźbiarki Twarzy, stworzyła Lavis – jasnowłosą, szarooką poszukiwaczkę składników alchemicznych. Dziewczyna prawie codziennie zapuszczała się w okolice Złotoblasku, zdobywając zaufanie pilnujących go najemników. Aż wreszcie nadszedł dzień, gdy uznała, że wszystko gotowe. Jutro wykona zlecenie.

Smocza Lilia [Skyrim]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz