81. Randeczka õ3ô

43 4 0
                                    

<pon, 11 maja godz. 00:23 2020r. 11% baterii :0>

Pov. Nightmare

Obudziłam się zaraz po tym jak poczułam, że nie ma przy mnie Killera, ale skoro mnie nie "budził", to poleżałam sobie. Gdy usłyszałam, że mój Killeł wyszedł postanowiłam wstać. Jeszcze w piżamie poszłam do kuchni, gdzie zastałam list i śniadanko.

Po przeczytaniu listu uśmiechnęłam się do siebie, lecz po chwili zobaczyłam Kimę, zjadającą moje śniadanko. Uh.. Pogłaskałam kotkę i zjadłam coś innego, niestety. Widzę jak jej smakuje, byłabym chamska gdybym jej przerwała. Odkąd traktuję ją jak członka rodziny tak mam, że jej ustępuję. 

Posprzątałam po jedzeniu i poszłam do łazien........ -ki.....

W środku oparta głową o wannę, leżała Dream. Wykrwawiała się.. Uhh?

N:Co ty tu robisz? -Nie odpowiadała tylko głęboko oddychała.. Yy w t f?  I co muszę postąpić dobrze? Sama może się uleczyć. -Wiesz, że możesz sama się uleczyć? - Dalej na nia
Ą patrzyłam, aż usłyszałam powiadomienie z telefonu.. Hmm czyżby Killer? Spojrzałam na telefon i faktycznie był to Killer. Ooo~ Mam się szykować! … Ale tu jest w chuj krwi...i.. i potrzebuję opiekunki dla Kimy! Zaczęłam leczyć moją siostrę, a po tym gdy już miała mi dziękować wypuściłam swoją przytłaczającą aurę, aby ją osłabić. No żeby pilnować mojej kotki nie może mieć ran zakrwawiła by wszystko, a tak to tylko będzie chodzić jak zombie. 

Zrobiłam się na bóstwo i kazałam Dream pilnować kotki. Następnie czekałam na mojego ukochanego, a gdy przyszedł wyszliśmy. Z tego co zrozumiałam zaplanował pójście w kilka miejsc. Najpierw  poszliśmy do ruin zamku Errora… Pamiętam co czułam gdy myślałam, że został złapany.. ustanęliśmy przy jednej z rozpadającej się ściany, patrzyliśmy na kiedyś pielęgnowany ogród. Aktualnie żył on swoim życiem, zdziczał i wygląda pięknie… Tak tajemniczo? Przymknęłam oczy i nagle usłyszałam stukot. Spojrzalam w tamta stronę, a Killer szybko cos podniósł.. 

N: Co tam masz? -widocznie się spiął.

K: Może kontynuujemy nasz dzień- ??? A więc poszliśmy do tego miasteczka, gdzie prawie mnie porwano. Chyba będziemy tak po kolei iść miejscami, w których razem byliśmy! Jak uroczo~

W pewnym momencie Killer zaczął coś robić.. Uh szukał czegoś po kieszeniach, gdy zatrzymaliśmy się przy stawie, był trochę dalej niż stoiska, dzięki czemu było tak przyjemnie cicho. Gdy nagle przybiegło jakieś dziecko i wpadło na mnie.

N:Uh? Zgubiłeś się młody? -Spojrzałam na niego z góry. 

Dz: ….. - Patrzył na mnie jak na straszydło, a w sumie nie dziwię się nie mogę już przebywać w mojej normalnej formie. -Aaaaa!!! -Uciekło z piskliwym krzykiem 

N: Co za bachor. - Zwróciłam się z powrotem do Killera, a ten chyba już znalazł coś czego szukał.

K:Może przejdziemy do następnej atrakcji dzisiejszego dnia? - Zapytał, na co się zgodziłam. Sama jestem ciekawa gdzie jest następne miejsce.
Była to.. Jego wcześniejsza rezydencja.. Gdy stracił pamięć.. Chodziliśmy po wiosce, ah… nadal widzę twarze ludzi, którzy nie chcieli mi pomóc, bo "Jehowych nie wpuszczają"..  Zatrzymaliśmy się na głównym placu przy dużej fontannie, powoli zbliżał się wieczór.

K:Nighty… Ch-Nie dokończył, przeszkodził mu tak zwany "wściekły tłum" krzyczący coś.. Killer był widocznie WKURWIONY.. 

N:Co chciałeś powiedzieć? - Krzyknęłam próbując przekrzyczeć tłum, ale nie pykło.. Killer też coś próbował, ale po prostu się nie słyszeliśmy, więc teleportował nas do lasu… Koło naszego domu, a dokładniej w miejsce, gdzie znaleźliśmy, a raczej on znalazł Kimcię… Uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Przytuliłam się do Killera, a on powolnym objął mnie i krokiem ruszył do domu. Zatrzymaliśmy się w ogrodzie, kwiaty były piękne tak samo, jak gdy weszłam tu po raz pierwszy.. usiedliśmy na tej pamiętnej ławce, gdzie był nasz pierwszy pocałunek..

Killmare || Nasza Droga Ku ZagładzieTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon