Zaproszenie

319 11 8
                                    

Dzisiaj jest piątek, czyli weekendu początek! Kocham po prostu ten dzień! Co z tego, że mamy trzy godziny w-fu od rana. To żaden problem. Problemem jest to, że tylko dziewczyny ćwiczą, bo chłopacy zawarli jakiś układ z nauczycielem. Gdzie tu sprawiedliwość u diabła?! 

— No dobrze dziewczyny! Najpierw dziesięć okrążeń, potem rozgrzewka, a później pogracie sobie w siatkówkę! — Powiedział entuzjastycznie nasz nauczyciel, pan Sharrigen. 

Wszystkie dziewczyny jęknęły niezadowolone, po czym o dziwo, posłusznie wykonały polecenie. Wszystkie zaczęły biec. Razem z Alex jak zawsze ścigałyśmy się, która szybciej obiegnie salę gimnastyczną. 

— Dobra... Już nigdy więcej... Nie pytam... Dlaczego masz tak dobrą figurę... Pomimo ilości jedzenia jaką jesz... — Powiedziała Alex, która ledwo była w stanie złapać oddech. 

Ja za to stałam obok i przyglądałam się jej z politowaniem. Alex, tak samo jak ja i wszystkie dziewczyny była ubrana w strój na w-f, który jest określonym wymogiem w regulaminie szkoły. Długie dresowe spodnie w granatowym odcieniu, szara koszulka na krótki rękaw i wygodne buty. Raczej każda dziewczyna wybrała adidasy. 

— Road, wyglądasz jakbyś nam miała z moment zejść na zawał... Idź odpocznij... A reszta.. Ustawić się w szeregu... Sparks i Hamilton... Wybieracie... — Powiedział nauczyciel. 

Po chwili przed wszystkimi dziewczynami stałam ja i Laura. Mierzyła mnie gardzącym spojrzeniem. 

— Zaczyna starsza... — Zarządził Sharrigen. 

— Jestem z 4 lutego... — Odrzuciła swoje włosy do tyłu i spojrzała na mnie triumfalnie. 

— 1 stycznia... — Zrzedła jej mina, gdy dowiedziała się, że jestem od niej starsza. 

— Sparks zaczyna... — Oznajmił mężczyzna w okularach. 

Wybraliśmy składy, a po chwili wszystkie stałyśmy na boisku. Drużyna sukowatej blondynki zaczynała, dlatego też moja drużyna się przygotowała na serw Laury. Wycelowała prosto na mnie, jednak nie posiada ona aż tyle siły, więc bez problemu odbiłam piłkę dołem, tym samym podając do Susan, która stała na wystawie. Wystawiała piłkę Audrey, która natychmiast zrobiła ścinę, dzięki czemu piłka była teraz nasza. Stanęłam na serwie, a z trybun usłyszałam doping Alex oraz Ashtona. 

Westchnęłam na ich postępowanie, po czym podrzuciłam piłkę bardziej do przodu jednocześnie robiąc lekki rozbieg, podskoczyłam, a następnie uderzyłam w piłkę lewą dłonią. Odbiła się idealnie na linii boiska przeciwnej drużyny. Na sali zapadła autentyczna cisza, a jedyne co się wybijało, to piłka tocząca się po podłodze. 

— Sparks! Nie chcesz może dołączyć do drużyny siatkówki?! — Krzyknął na całą salę trener. 

— Dziękuję, ale nie! Nie lubię sportu! — Odpowiedziałam mu. 

Dla wyjaśnienia, w naszej szkole jedyny klub jaki się znajduje, to drużyna siatkówki. I to tylko dla dziewczyn. Dosłownie dyskryminacja. Ktoś kopnął piłkę w moim kierunku, dlatego gdy była przy mojej nodze podbiłam ją i złapałam w ręce. Wróciłam na serw, a gdy usłyszałam gwizdek Sharrigen'a ponownie zaserwowałam. Tak samo jak wcześniej piłka odbiła się na linii. Pojęcia nie mam jakim sposobem bez okularów mam lepszego cela, niż gdy mam je na nosie. Cała lekcja w-fu minęła tak, że jako jedyna robiłam coś na boisku. Wygrałyśmy 25:0. Zajebisty wynik. 

Ruszyłam w kierunku szatni po skończonej lekcji, a na korytarzu dogoniła mnie moja trójca. 
Zaczęli mówić jaka to dobra jestem w sportach, że mam dobrą kondycję i kompletnie się tego po mnie nie spodziewali, że odwaliłam Laurze i tak dalej. Fakt, może i dużo zrobiłam, ale nadal niepokoi mnie jedna rzecz. Od wtorku, gdy Oliver był u mnie w domu, mam dziwne wrażenie, że rzadziej ze mną rozmawia. 

Bo to moje marzenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz