Z samego rana w sobotę obudziło mnie ciche mruczenie nad moją głową. Leniwie otworzyłam oczy i spojrzałam na sprawcę tego hałasu. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że to Oliver, a ja leże na jego klatce piersiowej. Rozejrzałam się po pokoju. Nate spał na kanapie po prawej stronie, Alex po lewej, a Ashton na poduszkach na podłodze, a na nim przy okazji spała Cat. Dobra, zastanów się co się działo. Zrobiliśmy wieczór horrorów, ale przy bodajże szóstym zasnęłam. Tyle, że za Chiny nie pamiętam kiedy i jak znalazłam się na piersi bruneta. Spróbowałam jakoś się wydostać z uścisku chłopaka, ale on wtedy przekręcił się razem ze mną na bok i mocniej do siebie przytulił. Czy naprawdę znowu muszę podjąć drastyczne kroki i wydrzeć się na całe gardło?
Wtedy wszyscy będą mieć pobudkę, no ale cóż. Trudno. Wzięłam głęboki oddech i w momencie gdy miałam krzyknąć, ktoś zakrył mi usta dłonią. Szeroko otworzyłam oczy, gdy zobaczyłam zielone tęczówki Olivera wlepione w moją osobę.
— Wszystkich obudzisz jak się wydrzesz.. — Wyszeptał, po czym posłał mi delikatny uśmiech.
Zwykle szeroko się uśmiecha, ale dzisiaj mam wrażenie jakby był on lekko speszony. Trochę nieśmiały. O co chodzi? To ja zwykle ledwo co się uśmiecham.
— Wszystko ok? Jesteś jakiś inny... — Zapytałam również szeptem, aby nie obudzić reszty.
— Wiesz co, raczej każdy byłby speszony, gdyby obudził się rano, a na jego klatce piersiowej zobaczył śpiącą, mega śliczną i uroczą dziewczynę... — Odpowiedział odrazu.
— Nie jestem ani śliczna, ani urocza... — Odrazu go poprawiłam.
— Może według ciebie... Ale w męskiej szatni, czasami można dowiedzieć się naprawdę ciekawych rzeczy... Przykładowo tego, że jakichś pięciu chłopaków od nas z klasy uważa, że jesteś śliczna, urocza, słodziutka i tak dalej... — Na jego słowa szeroko otworzyłam oczy.
— Kto tak uważa? Już ja mi pokaże te ich uroczą i słodziutką Melody... — Na moje słowa cicho się zaśmiał, a na jego twarz wkradł się delikatny rumieniec.
— Mogę zadać pytanie? — Zapytał nagle.
— Jasne... — Zgodziłam się, bo tak średnio miałam wybór.
— Farbujesz włosy? — Nie spodziewałam się takiego pytania.
— Tak... Szamponetką... — Odpowiedziałam.
— Dlaczego? — Ciągnął dalej.
— Bo mam taki sam kolor włosów jaki miała moja mama... — Odpowiedziałam odrazu, ale średnio miałam ochotę o tym rozmawiać.
— Miała? — Po paru sekundach dotarło do niego o co mi chodziło.
— Nie żyje od trzech lat... Przegrała walkę z rakiem... — Posmutniałam na wspomnienie tamtego dnia, gdy nadal trzymałam ją za rękę, a ona zmarła na moich oczach.
— Przykro mi... Nie wiedziałem... — Zrobił się wyraźnie zakłopotany.
— W porządku... Nic się nie stało, ale zmieńmy temat... — Kiwnął głową i chyba dopiero w tym momencie zauważył Cat, która jakąś chwilę wcześniej podniosła się z Ashtona.
— To Maine Coon, prawda? — Odpowiedziałam kiwając delikatnie głową.
— Ma na imię Cat... — Zmarszczyła brwi.
— Nazwałaś kota... Na Królową Angielską.. — Próbował się powstrzymać od śmiechu, ale średnio mu to wychodziło.
— Wiem, wiem... Bardzo orginalne imię, ale nie miałam pomysłu... — Wytłumaczyłam szybko.
YOU ARE READING
Bo to moje marzenie
RomanceOd śmierci mamy, ani razu nie płakałam. Nie uśmiechałam się już tak szeroko jak kiedyś. Jednak był jeden wyjątek, kiedy to robiłam. A była nim moja pasja, którą chciałam się podzielić ze wszystkimi dookoła. Pokazać co czuję. Pokazać to, jaka jestem...