Rozdział II

34 2 0
                                    

Siedzieliśmy przy wielkim okrągłym stole. Siedziałem na przeciwko mojego taty, Carlisle'a Cullen'a. Jest on 30-lestnim , a przynajmniej tak wygląda, blondynem o złotych oczach, takich samych jak reszta rodziny. Obok niego siedziała jego żona, moja mama, Esme Cullen. Średniego wzrostu brunetka o pięknym uśmiechu, mniej więcej w tym samym wieku co jej mąż, tak samo tylko fizycznie. Ma cudowny charakter. Nie do końca są moimi rodzicami, przynajmniej nie biologicznymi, ale spędziłem z nimi tyle lat, że są dla mnie jak prawdziwa rodzina. Nigdy mnie nie odtrącili, nawet gdy zbuntowałam się wiele lat temu i ich opuściłem na dość długi czas. Wiedziałem że ich zraniłem, a mimo to po powrocie Esme przyjęłamnie z otwartymi ramionami. U Carlisle'a nie było tak łatwo odzyskać zaufanie, ale mi się udało. Żyliśmy w zgodzie i wspieraliśmy się we wszystkim. Obok Esme siedzieli Rosalie oraz Emmett. Byli moim rodzeństwem. Tak samo jak Carlisle i Esme nie biologicznym. Rose to śliczna blondynka z piękną figurą, lecz nieco różniącym się charakterem od tego, który posiadałali rodzice. Łatwo się denerwuje. Nie lubi siebie przez to czym się stała. Mimo jej wybuchowego charakteru kocham ją jak rodzoną siostrę. Emmett jest dla mnie jak brat. Czasem nieco irytuje, ale da się to jakoś wytrzymać. Jest to dobrze zbudowany brunet. Prawie zawsze się uśmiecha. We wszystkim potrafi znaleźć plusy. Często mi dogryza ale mimo to kocham go jak brata. Nie wyobrażam sobie jakby to było bez niego. Dodam jeszcze, że jest mężem Rosalie. To może się wydawać dziwne, ale dla nas to całkiem normalne, nie są spokrewnieni. Carlisle nas adoptował, taka jest oficjalna wersja. Prawda jest taka, że uratował nas, przygarnął do siebie i nauczył żyć z tym czym się staliśmy. Traktuje nas jak rodzinę. Obok mnie siedziała Alice. Z wyglądu przypomina chochlika, ale nie lubi jak się ją tak nazywa. Ma czarne, krótkie włosy sterczące we wszystkie strony. Jest dość niska i chuda. Czasem doprowadza nas do szału, ale taka już jest i taką ją akceptujemu. To przecież nasza mała siostrzyczka. Znów nie biologiczna. Po jej prawej stronie krzesło zajmował jej chłopak, Jasper. Na początku był dość nie śmiały, ale z czasem się z nami oswoił. Nie odnajduje się pośród ludzi. Ma bląd włosy sięgające za ucho. Jest chudy i wygląda dość niewinnie, ale na przestrzeni lat można się dowiedzieć o wielu rzeczach. Nie zawsze był aniołkiem za jakiego często go brano. W oficjalnej wersji jest bratem bliźniakiem Rosalie.
I byłem też ja. Edward. Sam, bez bratniej duszy. Mimo czwórki rodzeństwa czułem się samotny. Nauczyłem się z tym żyć, lecz nadal czułem pustkę w moim dawno już nie bijącym sercu.
No właśnie. Moja rodzina ma pewien sekret. Jesteśmy najgroźniejszymi drapieżnikami na Ziemi. Nikt nie wierzy w takie istoty jak my. Jak już to w historyjki o nas wymyślone przez scenarzystów filmowych. Każdy zdrowy na umyśle człowiek będzie trzymał się od nas z daleka. Nasz gatunek ma jedną, jedyną zasadę. NIGDY nie ujawnić swojej natury przed człowiekiem.

485 słów

꧁Wschód꧂Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu