Zastygli w milczeniu nad grobem Balina. Stali tak długi czas, aż wreszcie zaczęli się rozglądać i szukać czegoś, co pozwoliłoby odgadnąć, jaki los spotkał krasnoluda i jego towarzyszy. Teraz zobaczyli, że w Sali leżą kości, a pomiędzy nimi poniewierają się połamane miecze, obuchy toporów, pogięte tarcze i hełmy. Wśród mieczy rozpoznali broń orków o wygiętych klingach, mocno już poczerniałych. Jeden ze szkieletów, najbliżej grobu, dzierżył w dłoniach wielką księgę. Ciemne plamy, podobne do zakrzepłej krwi pokryły ją tak gęsto, że utrudniały czytanie. Gandalf przeniósł ją troskliwie na płytę grobowca, lecz kartki pod dotykiem łamały się i kruszyły z suchym chrzęstem. W końcu Czarodziej podniósł głowę i powiedział:
-Zajęli most i drugą salę. Zaryglowaliśmy bramy, lecz wkrótce musimy ulec. Ziemia drży! Bębny! Bębny w głębinach! Nie możemy wyjść, nie możemy wyjść! W mroku przemyka cień. Nie możemy wyjść! Nadchodzą!
Gandalf nie skończył jeszcze czytać kiedy usłyszeli potężny huk. Wszystkie spojrzenia powędrowały w stronę hobbita, który nieostrożnie dotknął z jednego ze szkieletów. Delikatny nawet ruch spowodował, że cały kości pomknęły w czeluść studni, a odgłosy spadania rozniosły się echem po pustych salach Morii. Towarzysze rozglądali się pełni niepokoju po ścianach Sali, a Szary Pielgrzym nastroszył krzaczaste brwi.
-Pippinie...- szepnęła Limanniel
- Głupi Tuk! Sam tam skocz i oszczędź nam swojej głupoty!- rzucił Gandalf
Nagle gdzieś w mrokach kopalni rozległo się głośne: Dumm!, od którego zadrżały kamienie pod ich stopami. Ogłuszające Dumm! Dumm! kotłowało się po korytarzach i przewalało pod sklepieniami sal, jak gdyby jakieś potężne dłonie wybijały werbel na bębnie Khazad-dûm. Zaraz jednak posłyszeli także inne dźwięki: zatrąbił grzmiąco róg, a po nim natychmiast rozbrzmiały piszczałki, okrzyki oraz tupot licznych stóp.
-Orkowie!- wykrzyknął Legolas
Boromir pobiegł do drzwi z myślą o ich zabarykadowani, o mało nie przypłacając tego własną głową. Jedyną drogą ucieczki jak mogła uwolnić ich z potrzasku były wschodnie wrota. To była ich ostatnia nadzieja.
-Uciekajcie z Gandalfem!- krzyczał Aragorn do niziołków
Podbiegł do Boromira i razem z nim zamknęli wrota Sali. Znowu biegł do nich zgiełk rogów i wrzawa, już teraz napływająca z korytarza. Z brzękiem podróżni dobyli mieczy. Żądło skrzyło się wyraźnie niebieskim blaskiem. Gdzieś z tyłu posłyszeli ciągle brzmiące: Dumm! Dumm! Dumm!- dochodził z głębin łomot bębna.
- Mają jaskiniowego trolla!- powiedział syn Gondoru pobierając drzwi
Legolas rzucił ku nim dwa duże topory, którymi bez problemu można było zabarykadować drzwi. Wszyscy zebrali się w jednym miejscu. Limanniel stanęła najbliżej hobbitów dobywając z kołczanu strzałę, trzymając ją w gotowości do oddania strzału. Krasnolud Gimli stanął na mogile swego kuzyna, ze swoim toporem, i pełen wściekłości wykrzyknął:
-Niech przyjdą! Jeden krasnolud jeszcze w Morii dycha!
Drzwi powoli zaczęły ustępować, co rodziło w sercach wędrowców ogromny niepokój. W końcu i drzwi lekko ustąpiły, bowiem pojawiła się w nich dziura, nie większa od ludzkiej głowy. Legolas wraz z Limanniel posłali swoje strzały w tamtym kierunku, trafiając celnie w nieprzyjaciela. Nie dało im to zbyt wiele, gdyż drzwi ustąpiły na dobre, a przez nie wpadło w bitewnym szale do Sali kilkudziesięciu orków. W Sali słychać było trzaski uderzającego o siebie metalu i syki strzał latających nad głowami. Boromir skoczył do przodu, aby odpierać pierwszą fale nieprzyjaciół, nawet hobbici poczuli teraz w sercach narastający gniew i z okrzykiem na ustach ruszyli do boju.
YOU ARE READING
Star of Hope || Legolas
FanfictionPublikacja nowego rozdziału: Czwartki, 16.00 "Bratnia dusza to jedna osoba na świecie, która zna cię lepiej niż ktokolwiek inny. To ktoś, kto czyni cię lepszą osobą. W rzeczywistości nie robią z ciebie lepszej osoby, robisz to sam, ponieważ ona cię...