Ostatnia Narada

110 9 0
                                    

Poranek nazajutrz po bitwie był pogodny, z lekkimi chmurami i wiatrem wiejącym od zachodu. Limanniel nie zmrużyła oka i całą noc doglądał jeszcze swoich przyjaciół. Natomiast Legolas wraz z Gimlim zerwali się wraz z pierwszym blaskiem słońca, nie mogli się bowiem doczekać spotkania z małymi towarzyszami.

Zjawił się jeden ze służących księcia Imrahila i poprowadził Legolasa i Gimliego do Domu Uzdrowień, w którego ogrodzie zastali swoich przyjaciół w towarzystwie Majarki. Delektowali się krótką chwilą spokoju oraz promiennym rankiem na wysokich tarasach Minas Tirith. Na południe od nich lśniła w słońcu Anduina i hen, daleko, ginęła równina Lebennin i Ithilien Południowe. Limanniel przylgnęła do elfickiego księcia czując ciepło jego ciała.

-Mewy!- zawołał Legolas.- Tam daleko wody zatrzymują się w Zatoce Belfas. Tam jest Morze! Morze, którego nigdy nie ujrzałem. Nie zaznam spokoju ani pod bukiem, ani pod wiązem.

-Nie wolno ci wyjeżdżać, Legolasie!- zakrzyknął Merry.- Słońce pięknie świeci i areszcie przez dzień lub dwa możemy nacieszyć się swoim towarzystwem.

-To nie takie proste Merry.- zaczęła Limanniel, której oczy błyszczały w ciepłym, porannym słońcu.- Głęboko w sercach wszystkich elfów, kryje się tęsknota za morzem. Mogą go nie znać całe swoje życie, ale w ich sercach gra muzyka Ulma. Elfowie tęsknią za odległym Amanem i za jego pięknem.

-Jeszcze nie usłyszeliśmy od żadnego z was co porabialiście z Łazikiem? Nic konkretnego nie padło z waszych ust.- odezwał się Pippin.

Pokrótce Gimli opowiedział o upiornej drodze pod górami, o spotkaniu przy Głazie Erech, o spiesznym marszu do odległego o dziewięćdziesiąt trzy staje stamtąd Pelargiru nad Anduiną.

-Cztery dni i cztery noce jechaliśmy bez spoczynku do Czarnego Głazu, aż piątego dnia, kiedy znaleźliśmy się w Cieniu Mordoru, wstąpiła we mnie otucha, bo w ciemnościach Widmowe Wojsko jak gdyby nabrało więcej sił i wyglądało znacznie groźniej. Byli tam wojownicy na koniach i piesi, wszyscy jednak posuwali się równie szybko. Na wyżynie Lamedonu prześcignęli naszych jeźdźców i otoczyli nas, byliby bez nas poszli naprzód, gdyby ich Aragorn nie wstrzymał. Minął jeden dzień jasny i drugi, w którym słońce nie wzeszło, a my jechaliśmy wciąż dalej, przeprawiając się przez rzeki Kiril i Ringlo. Tam ludzie z Lamedonu bronili brodów przed zbójcami z Umbaru i Haradu, którzy napłynęli z dolnego biegu rzeki. Na Czarny Głaz zaklinam, do mnie! I nagle Zastęp Cieni, który trzymał się dotychczas za nami, runął naprzód niby szara fala przypływu, zmiatając wszystko, co napotkał na swej drodze. Na każdy z dużych okrętów posłał Aragorn jednego z Dúnedainów, którzy uspokoili wylękłych galerników i uwolnili ich z łańcuchów. Zanim się ten mroczny dzień skończył, zabrakło nam przeciwników do walki; kto z nich nie zginął lub nie utonął, ten umykał na południe w nadziei, że pieszo uda mu się dotrzeć do swej ojczyzny.

Zaraz po opowieści Limanniel podniosła się z miejsca, niezwłocznie posłała po Éomera i wraz z nim udała się do namiotów Aragorna, które rozstawiono niedaleko miejsca, w którym zginął Król Rohanu Théoden. Tutaj wraz z Gandalfem i Aragornem oraz synami Elronda zasiedli by radzić nad tym, co dalej począć.

-Denethor, Namiestnik Gondoru zobaczył jakie zło zgromadził wobec nas Władca Mordoru.- zaczął Gandalf-Powiedział on mi bowiem: „Na krótko, na jeden dzień może zatryumfujesz na polu bitwy. Ale przeciw potędze, która rozrosła się w Czarnej

Wieży, nic nie wskórasz."

-Kryształy nie kłamią, nawet władca Barad-Dûr do tego zmusić ich nie umie. Może jednak podsuwać słabszemu duchem człowiekowi te widoki, które sam wybierze, lub też narzucić mu błędne ich rozumienie. Mimo wszystko nie wątpię, że Denethor, gdy zobaczył potężne siły zgromadzone przeciw nam w Mordorze i wciąż narastające. zobaczył rzeczy prawdziwe. Ledwie nam starczyło sił, żeby odepchnąć pierwsze poważne natarcie. Następne będzie z pewnością jeszcze groźniejsze. W tej wojnie, jak słusznie mówił Denethor, nie mamy nadziei na ostateczne zwycięstwo. Nie da się

Star of Hope || LegolasWhere stories live. Discover now