IXXX (część 2)

Start from the beginning
                                    

- No tak, ale tu chodzi o ich bezpieczeństwo... - upierała się Hermiona.

- Zgadzam się z Malfoyem - powiedział profesor Longbottom - Gdyby nie oni, nawet byśmy się tu nie znaleźli. Pozwólmy im walczyć.

Hermiona spojrzała na Draco i Neville'a, a następnie na twarze szesnastolatków. Skrzyżowała ramiona na piersi i westchnęła.

- Dobra, niech wam będzie - mruknęła.

Scorpius, Isaac i Mike wymienili między sobą satysfakcjonujące spojrzenia.

Wszyscy zrzucili z siebie tą "płachtę niewidkę" i podbiegli do posiadłości Nottów, nie dbając o to, że prawdopodobnie zostali właśnie zauważeni.

- Gdzie są drzwi? - spytał Mike, rozglądając się.

- Myślisz, że my tam wejdziemy przez drzwi? - spytała z ironią w głosie Ginny, zatrzymując się przez budynkiem i wyciągając różdżkę. - Bombarda!

Kawałek ściany domu Nottów wybuchł i zsunął się na ziemię. Przez powstałą dziurę widać było zarys wnętrza budynku.

Wszyscy wzięli przykład z Ginny i podbiegali w różne strony budynku, wrzeszcząc "Bombarda!", a wtedy kawałki ścian, szyb, balkonu z hukiem osuwały się na ziemię. Scorpius, Isaac i Mike też próbowali to robić, ale zupełnie im to nie wychodziło, bo nigdy wcześniej nie rzucali tego zaklęcia.

Kiedy budynek został rozwalony na tyle, że swobodnie i bez żadnego problemu można było wejść do środka, całą gromadą wbiegli do wnętrza. Drogę zagrodziło im około dwadzieścia pięć postaci, które nagle wybiegło zza ściany. Scorpius poczuł jakby patrzył się na zdjęcia w podręczniku do Historii Magii w dziale o Śmierciożercach i Voldemorcie. Osoby te miały na sobie długie, czarne szaty sięgające do kostek, na których wyhaftowane miały Mroczny Znak. Nie dało się rozpoznać ich twarzy, bo pokrywały je maski przypominające twarz kościotrupa.

Przez chwilę obie grupy po prostu stały w miejscu i patrzyły się na siebie nawzajem. Scorpius pomyślał wtedy, że Śmierciożercy nieznacznie przewyższają ich liczebnie. Po tych kilku sekundach, które można było nazwać ciszą przed burzą, któryś z zamaskowanych postaci wrzasnął "Drętwota!" i zaklęcie poleciało w kierunku Harry'ego Pottera, ale on zręcznie je odbił i ugodził nim Śmierciożercę. Walka naprawdę się rozpoczęła - wszyscy zaczęli rzucać na oślep zaklęcia, które w większości przypadkach chybiły. Atmosfera zrobiła się naprawdę gorąca.

Kiedy zaczynało się robić bardziej niebezpiecznie i niektóre osoby pod wpływem różnych zaklęć zaczęły padać na ziemię albo wrzeszczeć z bólu, Scorpius wpadł na pomysł. Złapał pod rękę Isaaca, Clarke i Mike'a i szybko powiedział:

- Spróbujmy odnaleźć więźniów. Myślę, że bardziej się w ten sposób przydamy niż w tej walce.

Chłopaki i Clarke przyjęli jego pomysł z aprobatą i po chwili cała ich czwórka bokiem powoli wycofała się z pola walki.

- Gdzie mogą ich trzymać? - spytał Isaac.

Scorpius rozejrzał się po gruzach budynku, zastanawiając się, gdzie Śmierciożercom pasowałoby umieścić więzienie dla mugolaków i "zdrajców krwi". Dostrzegł z boku schody prowadzące w dół i uznał, że to bingo.

- Tam! - zawołał, wskazując na schody.

Zbiegli po nich w dół i po chwili znaleźli się w wąskim korytarzu, który otaczały cele. Scorpius zmarszczył nos, bo bardzo śmierdziało tu stęchlizną, a w jego ciało uderzyło zimno.

- Trochę tu ciemno - mruknął Mike, wyciągając przed siebie różdżkę. - Lumos.

Na końcu jego różdżki pojawiło się jasne światło, które oświetliło im korytarz. Ruszyli do przodu, a odgłos ich kroków odbijał się echem od ścian.

wcale jej nie kocham! | scorose ✔Where stories live. Discover now