II

2.2K 125 110
                                    

czemu Rose Weasley wygląda tak uroczo, kiedy się denerwuje?

-O, zobacz. Idzie twoja panna Weasley -odezwał się Isaac Zabini.

Scorpius podniósł głowę znad swojego śniadania. Jego przyjaciel miał rację - przed wielkie drzwi do Wielkiej Sali wchodziła właśnie rudowłosa Gryfonka, wraz ze swoją jakąś przyjaciółką, która chyba miała na nazwisko Shellstrop, ale tego nie mógł być pewien.

Zatrzymał na chwilę wzrok na Rose, po czym zernknął na Isaaca, który patrzył się na niego z chytrym uśmieszkiem na twarzy.

-Nie jest moja - upomniał się w końcu blondyn, przeczesując włosy swoją ręką.

Isaac w odpowiedzi poruszył kilka razy brwiami. Młody Malfoy przewrócił oczami.

Wymysł Zabiniego, że Scorpius był zakochany w Rose Weasley, był najgłupszym pomysłem, na jaki on wpadł, a było ich naprawdę wiele.

Nie chodziło o to, że jej nie lubił, czy coś, chociaż ona zapewne tak myślała.

Scorpius miał w zwyczaju rzucać niezbyt miłe komentarze na temat czyjegoś charakteru, lub ubioru, ale tylko jeśli czuł jakąkolwiek sympatię do tej osoby.

Jeśli kogoś wręcz nienawidził, też rzucał takie komentarze, ale w inny sposób. Jego ton był wtedy zimny i bezlitosny, a w jego oczach błyskały niebezpieczne płomienie złości.

Kiedy jednak kogoś lubił, kiedy mówił te docinki, miał raczej radosny wyraz twarzy, zazwyczaj się też przy tym uśmiechał, a widać było w jego tęczówkach iskierki rozbawienia. Po prostu się z tym kimś droczył.

Jednak Rose chyba nie wiedziała, że po prostu sobie żartował, ale mu to nie przeszkadzało. Zabawnie było oglądać jej twarz, która była cała zaczerwieniona ze złości, albo jej dłonie, które były zaciśnięte w pięści. I naprawdę śmiesznie się słuchało jej zazwyczaj niezbyt dobrych ripost, lub krzyków, żeby się w końcu zamknął.

Ta rudowłosa Gryfonka wyglądała po prostu uroczo, jak się denerwowała.

Zresztą, zawsze wyglądała uroczo.

Ale nie można było też powiedzieć, żeby mu się podobała, co za to głośno twierdził Isaac, uśmiechając się znacząco do niego, za każdym razem, kiedy z nią rozmawiał. To było naprawdę denerwujące.

Zerknął na Zabiniego, którego właśnie zajęły rozmową dwie Ślizgonki z czwartego roku. Scorpius pokręcił głową z niedowierzaniem. Nigdy nie zrozumiał, dlaczego jego przyjaciel miał w sobie taki magnes na dziewczyny, skoro był taki głupi.

Ale widocznie dziewczynom podobały się jego ciemne włosy, ciemnoskóra twarz, brązowe oczy i jego prosty nos.

Zabini odpowiadał za wygląd, a Scorpius za mądrość, więc jakoś się razem we dwójkę trzymali.

Malfoy miał parę innych kolegów i koleżanek z roku, jednak Isaac był tym prawdziwym przyjacielem, jeśli w ogóle coś takiego w męskiej przyjaźni istniało. Znali się od czasów, kiedy oboje sikali w pieluchy.

Zerknął na zegarek. Zbliżała się dziewiąta, czyli godzina rozpoczęcia pierwszej lekcji na jego piątym roku w Hogwarcie. Miała to być Transmutacja.

Nie chcąc przeszkadzać swojemu kumplowi w sprawach z dziewczynami, samotnie wstał ze stolika i ruszył w stronę wyjścia z Wielkiej Sali.

Szedł korytarzem, nie do końca patrząc, gdzie stawiał kroki, kiedy nagle poczuł, że czyjaś głowa boleśnie zderzyła się z jego klatką piersiową.

wcale jej nie kocham! | scorose ✔Where stories live. Discover now