IXXX (część 2)

1.1K 68 90
                                    

Scorpius uważnie przyglądał się twarzy ojca, cierpliwie czekając na jego reakcję. Z początku uniósł z niedowierzaniem brwi i zmierzył go zaskoczonym spojrzeniem, ale potem na jego twarzy pojawił się uśmiech.

- Na Salazara, czyli będę miał rude wnuki - mruknął z udawanym niezadowoleniem.

Scorpius przewrócił oczami i parsknął śmechem.

- Chodźmy w takim razie ją uwolnić - powiedział Draco - Jak się tam dostaniemy?

- Przeleportujemy się - odparł Scorpius, wyciągając do niego rękę.

Jego tata zmarszczył brwi.

- Jakim cudem umiesz się teleportować? Nie masz siedemnastu lat i licencji - zauważył.

Na policzkach blondyna pojawiły się różowe rumieńce.

- Och... Powiedzmy, że robię to niezgodnie z prawem - przyznał, wyszczerzając zęby. - Ale nie możesz mieć o to pretensji, bo właśnie dopiero co się pogodziliśmy.

Draco pokręcił głową z niedowierzaniem, ale zaśmiał się i uścisnął jego dłoń. Scorpius wyobraził sobie zielony teren przed posiadłością Nottów, obrócił się w miejscu i upadł w nicość. Poczuł silne mdłości, ale już po chwili razem z tatą wylądował na trawie, tuż przed ochronną barierą. Po chwili usłyszeli trzask i obok nich pojawiła się Clarke razem z profesor McGonagall, profesorem Flitwickiem, profesorem Longbottomem i kilkoma innymi nauczycielami z Hogwartu.

- Nareszcie jesteś, Scorpius - powiedziała - Co się tak grzebaliście? Już myślałam, że coś ci się stało.

- Musieliśmy załatwić parę... spraw - wymigał się, obiecując sobie, że opowie jej o tym później. - Muszę jeszcze zgarnąć rodziców Rose i Hugo.

Clarke pokręciła głową.

- Tak się guzdrałeś, że sama ich sprowadziłam. Wszyscy już czekają pod płachtą niewidką.

- Płachtą niewidką? - powtórzył Longbottom, unosząc brwi.

- Tak ją powiększyliśmy, że trudno ją nazwać peleryną - wyjaśniła Ślizgonka.

Dzięki zaklęciom nauczycieli bez problemu przebili się przez barierę ochronną i dotarli do reszty. Kiedy weszli pod ""płachtę niewidkę"", Scorpius wytrzeszczał oczy, bo oprócz Isaaca i Mike'a spodziewał się zobaczyć twarze Rona, Hermiony, Harry'ego i Ginny. Ale ludzi było znacznie więcej! Ropoznał wśród nich Lunę Scamander, George'a, Billa i Percy'ego Weasleyów, Fleur Delacour, Teddy'ego Lupina... Reszty nie kojarzył, że podejrzewał, że większość to członkowie Zakonu Feniksa.

- Jesteśmy już wszyscy - powiedziała z podekscytowaniem Clarke.

- Dobra, to jaki jest plan? - zapytał Draco.

- Bardzo prosty - odpowiedział z uśmiechem Ron - Uderzamy w tą ruderę, zbijamy Śmierciożerców na kwaśne jabłko i uwalniamy wszystkich więźniów.

Jego słowa spotkały się z ogólnym entuzjazmem wszystkich. Scorpius uśmiechnął się szeroko, ciesząc się, że Śmierciożercy nareszcie dostaną to, na co zasłużyli.

- Lepiej żeby osoby niepełnoletnie zostały - powiedziała nagle Hermiona, patrząc na Scorpiusa, Isaaca i Mike'a.

- Co?! - oburzyli się jednocześnie.

- To niesprawiedliwe! - zawołał Scorpius.

- Pozwólmy im walczyć - powiedział Draco - Też bylibyście oburzeni na ich miejscu, gdyby nie pozwolono wam działać i kazano siedzieć w miejscu.

wcale jej nie kocham! | scorose ✔Where stories live. Discover now