8. Gorąco, hm?

1.2K 39 21
                                    

Minęły zaledwie dwa dni odkąd moja relacja z Buddą stanęła pod znakiem zapytania. Chłopak nie dawał o sobie znać - nie dzwonił, nie pisał. Może chciał żebym trochę ochłonęła przed wspólną rozmową, którą prędzej czy później powinniśmy odbyć. Jesteśmy dorośli i nie mam zamiaru zostawić tego bez wyjaśnień. Później będę się martwić czy nadal będziemy się przyjaźnić.

- Żyjesz jeszcze? - zapytał stojący w drzwiach Krzychu. Przez te dni napisał kilka razy, sprawdzając jak się czuję. Nie wspominał nic, że ma zamiar wpaść.
- Jak widać na załączonym obrazku - odparłam patrząc gdzieś w górę.
- Mogę? - wpuściłam bruneta i bez słowa ruszyłam do kuchni zrobić kawę.
- Co cię sprowadza?
- Pomyślałem, że może będziesz miała ochotę z kimś posiedzieć i pogadać. Ostatnio chyba tylko siedziałaś w domu. Możemy nawet gdzieś wyskoczyć jeśli masz ochotę. - wzruszył ramionami.

Fakt. Wszystko załatwiałam z domu. Nie miałam chęci na organizowanie spotkań z klientami. Mówiłam, że jestem chora i nie chcę zarażać.

Nie ukrywam - propozycja Krzycha bardzo mnie zdziwiła. Rozumiem, że towarzyszył mi w tym ciężkim dniu, ale żeby interesował się moim samopoczuciem dalej? Sądziłam, że raczej oleje temat i będzie czekał na mój ruch - w wiadomo jaką stronę.

- Co proponujesz? - usiadłam na podłokietniku kanapy.

- Zastanawiałem się nad kilkudniowym wyjazdem, na przykład nad morze...

- Gdzie, na ile?! - wyszczerzyłam oczy.

- Oh no błagam cię! Skoro masz się rozerwać to nie wystarczy wyjście do kina czy na kolację. Potrzebujesz odpoczynku od Krakowa i pracy. Z resztą mam kilka wolnych dni, bo Karol ma filmy na zapas. Chciałbym je wykorzystać jakoś inaczej niż pojechanie do rodziców. - czy naprawdę wyjazd z nim jest dobrym pomysłem? W sumie dla mnie tak, ale czy jego towarzystwo to dobry wybór?

Sama nie wiem co mnie podkusiło na te wakacje z Krzychem. Zachowywał się jak cham i za wszelką cenę chciał zaciągnąć mnie do łóżka, a ku zaskoczeniu okazał się największym wsparciem jakie mogłam sobie wyobrazić. Nie prosiłam go o nic, a przyszedł z piwem i po prostu słuchał. Mogłam powiedzieć mu wszystko, a on nie oceniał, w końcu sam miał dużo za uszami.

Jutro jest dzień wyjazdu, a ja właśnie zorientowałam się, że mój strój kąpielowy jest w mieszkaniu Buddy. Oczywiście nie ma szans, że po niego pojadę, dlatego postanowiłam wybrać się po nowy.

Wjechałam na parking galerii, który - jak zawsze - był wypełniony samochodami. Wlokłam się pomiędzy alejkami, rozglądając się za miejscem. Nie denerwowałam się, mimo że czas mnie gonił. Do pewnego momentu. Wśród pojazdów mignął mi dobrze znany Mercedes. Pech chciał, że jedyną możliwością wjazdu na kolejne piętro parkingu był przejazd obok cholernego K1 BUDDA. Uwielbiam drogi jednokierunkowe w galeriach.

Z prędkością ślimaka i ostrożnym przyglądaniu się okolicy Merola, zbliżałam się do jego miejsca postoju. Kiedy ujrzałam wysokiego chłopaka, wysiadającego z samochodu, moim jedynym odruchem był but w podłogę. Myślałam, że szybko przemknę obok i mnie nie zauważy. Bardzo głupie posunięcie, gdy wydech jest niemożliwie głośny i charakterystyczny. Kamil w mgnieniu oka obrócił się w stronę M2. Szlag.
Byłam tak zestresowana i oszołomiona, że nawet nie wiem kiedy znalazł się obok mojego samochodu. Spojrzał na mnie przez szybę tymi błękitnymi oczami, przepełnionymi radością i smutkiem jednocześnie. Zacisnęłam na chwilę powieki i opuściłam szybę ze strony pasażera.

- Jeśli chciałaś mnie uniknąć, to gaz do dechy był głupim pomysłem. Sam ci przecież ten wydech zrobiłem. - zaśmiał się lekko.

- Zorientowałam się po fakcie.

- Pogadamy?

- Spieszę się. - zaczęłam zamykać szybę.

- Co? - parsknął. - Dokąd? Jedyny moment, w którym się zawsze spieszysz to kiedy ściągasz ze mnie ubrania. - jego cwaniacki uśmiech tylko zmotywował mnie do riposty. Spojrzałam na niego tak, żeby zmiękły mu nogi, a językiem powoli przejechałam po dolnej wardze. Przybiłam sobie piątkę w duchu kiedy jego oddech przyspieszył, a usta się rozchyliły. Nachyliłam się lekko w jego stronę.

- Przed ołtarz. - powiedziałam cicho i obserwowałam jego bezcenną minę. Byłam z siebie dumna, ale powstrzymałam się od okazania tego. Z pokerową twarzą zamknęłam do końca szybę i odjechałam. W lusterku widziałam Buddę uśmiechającego się pod nosem, który kiwa rozbawiony głową. Starcie Julia vs Budda - 1:0.

Od pół godziny chodzę po sklepach, szukając odpowiedniego kostiumu. Jak na razie bez pozytywnego skutku.

Przeglądałam wieszaki w kolejnym sklepie. Wybrałam dwa zestawy - czarny oraz beżowy i powędrowałam do przymierzalni. Obserwowałam swoje odbicie w lustrze. Jasny komplet idealnie układał się na pupie i piersiach. Podjęłam decyzję o zakupie i już chciałam się przebrać, ale dźwięk pukania w drzwi kabiny wybił mnie w rytmu.

- Zajęte. - chwyciłam za sznurek na plecach, lecz widok otwieranych przez kogoś drzwi mnie powstrzymał. Budda. Wślizgnął się do pomieszczenia i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Zmierzyłam go wzrokiem w odbiciu.

- Powiedziałam, że zajęte. - mruknęłam chłodno.

- Nie przeszkadzaj sobie. - zmrużyłam oczy, a kąciki moich ust bezwarunkowo drgnęły. W głowie narodził się plan na miarę geniusza.

Odwróciłam się przodem do chłopaka.

- W sumie masz rację, tyle razy widziałeś mnie nago. Dlaczego miałabym się krępować? Przecież to, że nie pieprzyliśmy się od jakiegoś czasu, nie powinno mieć znaczenia, prawda? - wzruszyłam ramionami z uśmiechem i bez zastanowienia pociągnęłam za sznurek na plecach. Moje piersi były teraz ledwo zakryte, a Kamil ledwo wytrzymywał ten widok. Przełknięcie przez niego śliny było tylko dowodem na kolejne zwycięstwo.
- Chyba ci gorąco, hm? - złapałam za jego szlufkę w jeansach, a drugą ręka powoli rozsunęłam zamek bluzy. Chłopak wstrzymał oddech, a ja uśmiechnęłam się do siebie w myślach. - To jak? Wyjdziesz czy chcesz się tu męczyć?
Niestety byłam dużo słabsza i nie mogłam wygrać z jego siłą. Bez większego problemu przyparł mnie do lustra, a tego nie miałam w moim planie.
- Ktoś tu zapomniał, że jestem większy i silniejszy. - wymamrotał i ze zwycięskim uśmiechem przesunął dłonie na moje pośladki. Spojrzałam na nasze odbicie w lustrze z boku, a Kamil podążył w moje ślady i dodał. - Widzisz? Tak to powinno wyglądać.

Musiałam ratować sytuację, bo byłam na przegranej pozycji. Odwróciłam głowę i pociągnęłam dwoma palcami koszulkę chłopaka przy szyi, odsłaniając kawałek skóry. Przyłożyłam usta do miejsca i lekko je zassałam, czując gorzki, dobrze mi znany smak perfum. Ciało Buddy momentalnie stało się rozluźnione i wiotkie, dzięki czemu mogłam go odepchnąć.
Oszołomiony chłopak wpatrywał się we mnie ze złością. Kolejny punkt na moje konto.

- Wyjdź. Niczego jeszcze nie wyjaśniliśmy.

___
Huhu, co tu się podziało! 😂
Jak myślicie, co się będzie działo na wyjeździe Julii i Krzycha? No i przede wszystkim czy Budda się o tym dowie? 🙄

Czekam na wasze opinie w komentarzach! Buziaki! ❤️

LICZNIK MIŁOŚCI | PoczciwyKrzychu x BuddaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz