— C-Co? — spytał cicho — Przecież... to ja jestem twoim narzeczonym, to nas ludzie chcą widzieć razem.

— Tak, wiem, ale zawsze może coś ci wypaść, racja? — spojrzał na niego kątem oka — Zrozum, że ten bal to moja szansa zbliżenia się do Gigi i naprawdę bardzo chciałbym z nią się tam pojawić. Ty zawsze możesz mieć jakiś pilny wyjazd do ciotki zza granicy, tak? Przypadkiem w dzień balu — wzruszył ramionami. 

— Chciałem iść na ten bal — wymamrotał, mrugając kilkukrotnie — Z tobą, ze swoim przyjacielem i narzeczonym — wyjaśnił, spoglądając na niego kątem oka.

— Nialler, proszę — jęknął — Dobrze wiesz, że bardzo mi się podoba i mogę w ten sposób zyskać w jej oczach — westchnął ciężko.

Długo nad tym myślał, analizował za i przeciw, ale żyło się tylko raz! Musiał skorzystać, aby nie wyprzedził go nikt inny. Gigi była jego przyjaciółką, jeśli Nialla nie będzie to nic się nie stanie, tak? W końcu zawsze mogło mu coś wypaść, a brunet nie musiał spędzać tego wieczoru samemu w domu, a iść i się bawić ze swoimi znajomymi. Ten pomysł nie był zły, tak?

— Nie, Zayn. Ja również chcę iść na bal — postawił na swoim — A z racji, że jesteśmy parą powinieneś iść ze mną.

— Udawaną parą, nie zapominaj o tym — burknął, puszczając jego dłoń — Niall, kurwa, nie zamierzam cię błagać na kolanach. Chcę iść na bal z kimś wyjątkowym, specjalnym dla mnie i... tym kimś jest Gigi. 

— Czyli co, ja nie jestem według ciebie wyjątkowy? — spytał, czując łzy w oczach.

— Nie, Niall. Ty mi się nie podobasz — odpowiedział, kręcąc głową — Myślałem, że to oczywiste — zmarszczył brwi. 

— Chcę iść z tobą na bal, Zayn — szepnął, chowając dłoń na swojej kieszeni. Nie chciał się rozpłakać, ale czuł tak ogromny ból w klatce piersiowej. 

— Nie zachowuj się jak nasi rodzice, Niall. Mam prawo do ułożenia sobie życie, możesz odpuścić jeden bal, tak? Proszę, zrób to dla mnie — wywrócił oczami, irytując się. Zacisnął dłonie w pięści, czując złość, bo miał się zgodzić od razu!

— Nie będziesz z Gigi, Zayn. Jesteś ze mną, pogódź się z tym — burknął. Naprawdę nie rozumiał, dlaczego ten wciąż próbował, skoro jego relacja z dziewczyną była skreślona już na starcie — Nikt nie chce wpędzać się w taki syf. Nawet, jeśli Gigi się w tobie zakocha i dowie się prawdy, to i tak nie będzie chciała tworzyć z tobą związku i oglądać, jak całujesz kogoś innego na jej oczach. 

Malik zatrzymał się, mrugając kilkukrotnie, jakby zszokowany wypowiedzią młodszego i zacisnął usta w cienką linię. Niall również się zatrzymał i odwrócił w jego stronę.

— Wiesz co? — spytał brunet, czując złość. — Zachowujesz się jak skończony kutas — warknął — Staram się, abyś czuł się dobrze, pomagam ci, abyś nie miał problemów w domu, a ty nie potrafisz zrobić dla mnie jednej, jedynej rzeczy. Jesteś, kurwa beznadziejny — sarknął, patrząc prosto w niebieskie oczy, z których zaczęły wypływać łzy — Nienawidzę tego, że pojawiłeś się w moim życiu, bo jedynie co z tobą są to problemy — nawet nie panował nad wypowiadanymi słowami. Był zły, chciał się wyżyć — Chciałbym, żebyś z niego zniknął, bo wtedy mógłbym umówić się z Gigi bez żadnych problemów. Może, gdybym miał innego narzeczonego to zgodziłby się, bo zależałoby mu na moim szczęściu i doceniłby to co dla niego robię — odwrócił się i zmienił kierunek drogi, chcąc się uspokoić. Przecież za chwilę coś rozpierdoli! 

Nie chciał tego mówić, nie chciał być taki ostry, ale nie panował nad sobą. Chciał iść na bal w towarzystwie dziewczyny swoich marzeń, a Horan wszystko utrudniał.

Niall stał przez dłuższą chwilę na środku chodnika, chowając zaraz twarz w swoich dłoniach i zanosząc się głośnym szlochem, bo każde ze słów starszego trafiło prosto w jego serce i czuł się beznadziejnie. Był beznadziejny, był dla niego ciężarem, dla którego był miły z litości. Chciał w tamtym momencie zniknąć, aby przestać wszystkim wadzić. Dlaczego choć raz ktoś nie mógł być z niego dumny? 

Zawsze tylko wysłuchiwał pretensji, krzyków i wyzwisk w swoim kierunku, a kiedy otrzymywał komplementy okazywało się po krótkim odstępie czasowym, że były one wypowiadane z litości do niego. Nikt go nigdy nie pokocha, nikt nigdy nie dostrzeże w nim piękna i... to bolało, bo mimo starań i tak wychodził zawsze na tego najgorszego. 

Zapłakany, próbujący złapać oddech, Niall ruszył w końcu do domu, zaszywając się niedługo później w swoim pokoju i nie ruszały go w tamtym momencie nawet krzyki rodziców z dołu. Miał złamane serce i potrzebował chwili dla siebie. Chciał tylko spędzić miło czas z chłopakiem, w którym się zakochał. Chciał go bardziej do siebie przekonać, aby dostrzegł, że jest w nim o wiele więcej zalet niż wad i może odwzajemnić jego uczucia, skoro i tak tkwią w jednej umowie. Był zraniony, ale rozumiał mimo wszystko, że Gigi była w każdym pieprzonym aspekcie od niego lepsza.
 
Chciał, żeby Zayn był szczęśliwy, a będzie taki bez niego... 

•  •  •

dopiero teraz zaczynamy zabawę :x

Fiancé • ziall ✓Where stories live. Discover now