-28-

75 7 2
                                    

Rozejrzałam się wokół siebie. Byłam w miejscu, w którym często spędzałam wolne chwile w czasach liceum. Otaczała mnie gromadka ludzi. Moi rodzice, Ola, moja najlepsza przyjaciółka Amelia, z którą tak dawno się nie widziałam, moja czwórka kuzynostwa, przyjaciele z czasów liceum, a nawet pani Basia! 

-Wszyscy są tutaj dla ciebie - wyszeptał do mojego ucha Domen.

Nagle wszyscy obecni zaczęli śpiewać "sto lat". To taki niezręczny moment! Zareagowałam śmiechem i płaczem. Byłam szczęśliwa, tak naprawdę. Obchodziłam właśnie swoje 21 urodziny razem z moimi najbliższymi w miejscu, z którym wiązało się tyle wspomnień.

-Blan, tęskniłam! - krzyknęła Amelia.

-Ja też, sister - roześmiałam się.

Padłyśmy sobie w ramiona z płaczem. Kątem oka widziałam uśmiechniętego Domena. Wiedziałam, że zaplanował to wszystko, bo mu na mnie zależało. Przez ten czas poznałam go dobrze.

-Pogadamy później, Mel - szepnęłam przyjaciółce.

-Tak, idź i porozmawiaj z nim - uśmiechnęła się porozumiewawczo.

-Ta sama Amelia, co zawsze - roześmiałam się razem z nią.

Odwróciłam się od niej i poszłam w kierunku Domena. Widziałam, że na mnie czekał.

-Dziękuję...

-Nic nie zrobiłem...

-Domen, zrobiłeś wiele - przerwałam mu. - Nie zasłużyłam sobie na to wszystko.

-Zasłużyłaś na wszystko, co najlepsze - powiedział obejmując mnie w talii.

-Dlaczego? - spojrzałam na niego oczami zaszklonymi od łez.

-Bo cię kocham - uśmiechnął się nieśmiało.

Po moich policzkach popłynęły łzy.

-Nie płacz, skarbie. To twoje urodziny - otarł łzy z moich policzków.

-Przepraszam, to tylko emocje.

Przytulił mnie. Spojrzałam na niego, by jego orzechowe oczy spotkały się ponownie z moimi zielonymi.

-Ja ciebie też... - wyszeptałam.

Under the Ski Jump Hill ** Domen Prevc [Poprawki]Where stories live. Discover now