Rozdział 18

3.2K 98 11
                                    

M. - No słyszałem. Ktoś tu jest... - Stwierdza wystraszony.
L. - Japie*dole Marcin, ja się boję. - Zaczyna panikować.
M. - Spokojnie. Nie bój się. - Uspokaja dziewczynę. - Ktoś tu jest? - Pyta intruza.

Pov Marcin
Na moje pytanie odpowiedział męski głos. Muszę przyznać, że serio się wystraszyłem. Jednak trzeba zacisnąć zęby i obronić siebie i swoją dziewczynę. Było totalnie ciemno, więc nie widziałem z kim mam do czynienia. Wiedziałem jedynie, że jest to facet i prawdopodobnie nietrzeźwy. W pewnym momencie zaczął nas wyzywać od najgorszych i że robimy gówno na youtubie. Musiał to być nasz widz. Nie wiem czy też nie jest pod wpływem jakichś substancji psychoaktywnych czy coś, bo normalny człowiek się tak nie zachowuje. Muszę być ostrożny, żeby nic się nam nie stało.

M. - Lexy, odsuń się. - Mówi słysząc, że ten ktoś jest coraz bliżej.
L. - Marcin! Marcin, uciekajmy. Nie idź tam. - Prosi przez łzy.
M. - Nie krzycz. Idź do domu.
L. - Przecież cię nie zostawię. Ale on jest poza naszą posesją. Po co to robisz?
M. - I co taki odważny jesteś? No podejdź tu. - Prowokuje mężczyznę.
L. - Marcin! - Wciąż krzyczy.
M. - No chodź. Pokaż się.

Pov Lexy
Dookoła ciemno. Naprawdę mało widać. Okropne uczucie kiedy się coś słyszy, ale tego nie widzi. W każdym momencie mogło się coś stać. Mógł nas ktoś zaatakować, a nawet zabić. Stałam tam i płakałam. Płakałam, bo bałam się o siebie i Marcina. Kiedyś już ktoś włamał nam się na posesję, ale wtedy chłopaki wybiegli, nastraszyli gościa i nic złego się nie stało. A teraz jesteśmy sami. Może stać się wszystko. Wiem, że ten mężczyzna jest niebezpieczny i nawet jakbyśmy zaczęli uciekać, to też mogłoby się to źle skończyć, ale przecież to nadal lepsza opcja niż zaczynanie z nim rozmowy... Czy ten Marcin jest nie normalny? Stałam tam  przerażona i przyglądałam się od boku całej sytuacji. Marcin stał może z półtora metra przede mną. W pewnym momencie słychać było kroki. Starałam się nie panikować, ale nie potrafiłam. Nagle z krzaków wybiegł jakiś kolejny facet i uderzył Marcina butelką w głowę. Oboje od razu uciekli. Dubiel stracił przytomność. Serce mi na chwilę stanęło. Szybko do niego podbiegłam i zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Głośno krzyczałam i prosiłam o pomoc. Wołałam Czarka z nadzieją, że mnie usłyszy. W pewnym momencie na balkon wyszła Ania, która usłyszała moje krzyki. Powiedziałam jej, żeby zadzwoniła po pogotowie i przyszła tu do mnie. Cały czas płakałam. Nie mogłam się opanować. Miałam w głowie najgorszy scenariusz. Gdy Ania podbiegła, to od razu mnie przytuliła. Próbowała mi wytłumaczyć, że wszystko będzie dobrze. Zaraz przyszła reszta domowników, która słyszała hałasy. Wszyscy byli przerażeni, ale ja najbardziej. Chłopaki coś tam cały czas przy nim robili, ale już nawet nie wiem co. W końcu przyjechało pogotowie. Zabrali go. Oczywiście nie pozwolili mi jechać z nimi. Zaczęłam wtedy jeszcze bardziej płakać...

K.oxo. - Chodź. Zawiozę Cię do szpitala. - Obejmuje dziewczynę, aby pomóc jej dojść do samochodu.
L. - Dziękuję Kuba. - Odpowiada przez łzy.

W szpitalu...

Pov Lexy
Gdy tylko weszliśmy do szpitala, to od razu podbiegłam do rejestracji i zapytałam się gdzie jest Marcin. Wciąż nie mogłam powstrzymać się od płaczu i cała się trzęsłam. Kobieta oznajmiła nam, że nie może udzielać informacji osobom spoza rodziny, ale widząc w jakim jestem stanie powiedziała mi tylko, że chłopak nie odzyskał przytomności, a teraz będą zszywać mu rany. Obiecała, że jak już będzie po wszystkim, to od razu mnie poinformuje. Bardzo słabo się czuję. Tak strasznie się o niego martwię.

K.oxo. - Lexy, wszystko będzie dobrze. - Pociesza koleżankę.
L. - Nic nie będzie dobrze...  - Z nerwów wciąż chodzi w kółko.
K.oxo. - Nawet tak nie myśl.
L. - Już nie wiem co mam myśleć. Ale ja mu ku*wa przecież mówiłam, żeby tam nie szedł, ale on i tak zaczął gadać z tym gościem. Przecież mogłam go powstrzymać. To moja wina...
K.oxo. - Wszystko dobrze? - Pyta dziewczynę, która dziwnie się zachowuje.
L. - Słabo mi trochę. - Odpowiada przygnębiona.
K.oxo. - Usiądź. - Doprowdza ją do krzesła. - Przynieść Ci wody?
L. - Nie, nie trze... - Traci przytomność.
K.oxo. - Lexy, Lexy! - Szturcha dziewczynę. - Halo! Pomocy! Ona zemdlała! - Krzyczy.

Lexy i Marcin || Jak to się rozkręciło?Where stories live. Discover now