Deszcz złych słów
Zmiany mogą być niesamowite. Zmiana koloru włosów, pozwalała Michaelowi poczuć się inaczej. Dla każdego z nas to tylko kolor włosów. No właśnie. Dla tego chłopaka było to jak doładowanie hp w grze. Michael czuł się inaczej, wyglądał inaczej. Nie czuł się jak śmieć.
- Myślisz, że niebieski byłby okej? - spojrzał na blondynka.
To była bardzo ważna decyzja. Prawie tak ważna jak to czy uciec z motelu nie płacąc, czy może jednak oszczędzić kobiecie nieprzyjemności.
- Teraz to możesz zaszaleć. - prychnął Luke.
- Dalej jesteś zły? - westchnął. Zabrał kartonik z kobietą w zielonych włosach i rozjaśniacz.
- Tak? Ona straci pracę Michael! - warknął.
Już się kłócił z Michaelem na ten temat. Nie rozumiał dlaczego ten kazał mu wsiąść do auta i czekać tam na niego. Później wytłumaczył mu, że po prostu nie zapłacił za nocleg.
- Daj spokój. - machnął na niego ręką idąc do kasy. - Za farby zapłacę. - uśmiechnął się.
Co jak co, ale Michael nie czuł się źle. Co lepsze: czuł, że zrobił dobrze. Wcale nie musiał przypodobać się Luke'owi. Tak rozumował kolorowo włosy. Luke natomiast martwił się, że ich wycieczka skończy się szybciej niż się zaczęła.
Chłopcy zapłacili za farby i wyszli ze sklepu. Byli na mniejszym większym pustkowiu. Michaelowi totalnie to odpowiadało. Luke'owi już niekoniecznie. Cały czas miał wrażenie, że ktoś na niego patrzy, przygląda się i zaraz krzyknie "Hej patrzcie to te twa gnojki!". Debilu nie czuj się taki sławny - prycha w myślach.
- Wykończę się z tobą. - westchnął wsiadając do auta.
Michael spojrzał na niego. Serio nie chciał się kłócić tego dnia po raz kolejny. Nie czuł się dobrze z tym co śniło mu się w nocy. Totalnie nie miał ochoty opowiadać o tym blondynowi. Do tego jego brzuch domagał się jedzenia. Michael stwierdził, że dziś mu się nie należy i powinien trochę pocierpieć.
- Wiesz, Hemmings, nikt ci nie kazał wsiadać do tego auta. - prycha i odpala pojazd.
- Wiem.
- Więc zamknij mordę i nie narzekaj. - odetchnął głęboko.
Naprawdę nie chciał wyżywać się na blondynie. Chłopak chciał pomoc, a Michael tej pomocy nie umiał przyjąć.
- Uu niegrzeczny. - zaśmiał się cicho Luke. Zapiął pasy czując, że chłopak obok nie jest w najlepszym humorze.
Jechali w ciszy. Nawet radio nie grało żadnej piosenki, do której bawią się nastolatkowie na imprezach. Michael strasznie dużo myślał. Nienawidził tego. W jego głowie panowała istna dyskusja na temat każdy. Jesteś nic nie wart. Twój ojciec miał rację. Mogłeś tam zostać. Nie zasługujesz na nic.
- Jesteś zły?
- Rozpierdalasz mnie swoimi pytaniami. - mruknął Michael. - Za co mam być zły? - zerknął na blondyna.
Chłopak siedział skulony na fotelu. Michael nie chciał nic mówić ale lekko irytowało go to, że Luke siedzi z nogami na siedzeniu.
- No, nie wiem. - westchnął. - Nie odzywasz się.
- To nie znaczy, że jestem zły.
- Mój ojciec się nie odzywał jak był zły.
- Mój się darł. - mruknął pod nosem w nadziei, że blondynek go zignoruje. Nic bardziej mylnego.
- Co? - zmarszczył brwi. - W każdym domu są kłótnię, nie wyolbrzymiaj. - wzruszył ramionami.
Michael zaśmiał się i kiwnął głową. Był specyficznym człowiekiem. Wolał obracać w żart każdą swoją porażkę podczas gdy w środku krążyły najróżniejsze myśli o tym jak bardzo chujowy i beznadziejny jest.
~*~
- Hemmings!
Michael przejechał swoją dłonią po jaskrawo zielonych włosach. Odetchnął kilka razy i spojrzał na przestraszonego blondynka. Chłopak przełknął ślinę.
- M-może mogłem dać więcej farby. - mruknął.
- Może tak. - warknął. - Wiesz, mam czasem ochotę wrócić się do Sydney i cię wysadzić, ale szkoda mi tych kilku dni.
Luke poczuł jakby ktoś rzucił w niego nożem i trafił w klatkę piersiową. W jego oczach zebrały się łzy. Tak strasznie starał się, aby Michael był zadowolony, ale standardowo to też musiał spiepszyć.
- Przepraszam. - westchnął. - Starałem się.
- Jak widać ci nie wyszło. - Michael ruszył w stronę Luke'a.
Blondynek wycofał się trochę. Serce zaczynało mu szybciej bić, tak jak wtedy kiedy Michael chciał zostawić go w Campbelltown. Luke zaczynał myśleć, że zielonowłosy złapie go za ubrania i wrzuci do bagażnika, po czym wywiezie w jakiś las i...
- Hemmings, do kurwy, rusz się. - warknął stojąc za blondynem.
Luke obrócił się i odetchnął kilka razy. Ruszył za Michaelem i siedział cicho. Wyszli ze stacji benzynowej ignorując dziwne spojrzenia klientów i obsługi. Wsiedli do auta.
W głowie Michaela znowu panowała istna burza myśli. Deszcz złych słów i grzmoty oceniających zdań, zagłuszały mu cały świat. Zignorował nawet to, że Luke usiadł z tyłu jakby w obawie przed tym do czego zdolny jest kolorowo włosy.
CZYTASZ
Honest | muke
Fanfictionprzymiotnik szczery - (1.1) dotyczący szczerości; taki, który mówi prawdę; wyraża się szczerze, nie ukrywa tego, co myśli i czuje (1.2) jednolity, pozbawiony domieszek Lub Gdzie Luke wpada na auto zapłakanego Michaela, który planuje (nie)wycieczkę...