3.

143 19 3
                                    

Nocleg w jakimś motelu

Niektórzy ludzie kochają deszcz tak jak Michael. Czują to świeże powietrze, ten zapach deszczu. Wydawać by się mogło, że owy deszcz oczyszcza ten brudny świat ze wszystkich brudnych brudów. Michael jednak tak nie myślał. Czuł się brudny cały czas. Z bliznami na przedramionach, czy z własnym sumieniem. Czuł, że nie pasował do tego świata. Ale tak naprawdę nikt nie pasuje. Nie jesteśmy puzzlami. Tylko ludźmi. Ludzie próbują bardzo często ułożyć układankę w swoim życiu. Próbują, a kiedy w końcu osiągną cel, większość z nich jest niezadowolona. Michael nie rozumiał ludzi, którzy mimo idealnego, naprawdę idealnego życia twierdzą, że czegoś im brakuje.

Michaelowi brakowało miłości i zrozumienia. Luke'owi brakowało kogoś kogo mógłby otaczać miłością i zrozumieniem. Kogoś kto nie odepchnął by go przy pierwszej lepszej okazji.

- Głodny jestem. - mruknął blondyn kiedy przebudził się z czterogodzinnej drzemki. - Gdzie jesteśmy?

- W Goulburn. - odpowiedział Michael próbując rozprostować kości na siedzeniu.

- To nie tak daleko. - odparł blondynek.

- Jakieś 200 km od środkowego Sydney. - dodał czerwonowłosy. - Co chcesz zjeść? - odwrócił się do Luke'a i spojrzał na niego.

Blondynek przetarł oczy rękawami bluzy, Michael pomyślał wtedy, że Luke mógł by tak robić częściej.

- Cokolwiek. - ziewnął.

- Nie wyspałeś się, nie? - zapytał, Luke pokręcił głową i uśmiechnął się delikatnie. - Wiesz, nie zamierzam marnować pieniędzy na jedzenie... - mruknął mi Michael.

- No więc jak chcesz je "zdobyć"? - blondynek zrobił cudzysłów palcami.

- Ukraść, zabrać, pożyczyć i nie oddać. No nie wiem, nazwij to jak chcesz. - zaśmiał się na minę towarzysza.

To nie tak że Michael był tym złym, bez serca, który myśli o sobie. Gdyby myślał o sobie to wydałby te pieniądze na jedzenie, jednak miał do wykarmienia nie tylko siebie, ale i Luke'a. Co za tym szło, pieniędzy strącił by o wiele więcej. Michael musiał wszystko dobrze sobie rozplanować, żeby móc dotrzeć do swojego celu.

- Jak to ukraść? - blondyn zmarszczył brwi.

- No, zabrać im to co nam potrzebne i uciec nie płacąc. - Michael odwrócił się do blondyna. - Wysiadaj Hemmings. Pobawimy się w "idealnych ludzi".

Luke spojrzał na Michaela jak na psychopatę. To już kolejny raz kiedy ten bał się co może wymyślić ten kolorowy chłopak.

Posłuchał go jednak i już po chwili stał na zewnątrz, próbując niezamarznąć. Kwiecień chyba nie był najwspanialszym miesiącem do ucieczki z rodzinnego Sydney. Mimo, że to Australia i teoretycznie powinno być ciepło, blondynek mimo wszystko lekko się trząsł. Próbując o tym nie myśleć popatrzał na Michaela, który próbował wyciągnąć coś z pod tylnych siedzeń.

- Pomóc ci? - zapytał podchodząc do chłopaka.

Michael podniósł głowę uderzając się o drzwi. Jęknął łapiąc się za tył czaszki i rozmasowując to miejsce. Wychylił się już ostrożniej i spojrzał na Luke'a, który mało co nie dusił się ze śmiechu.

- Jesteś idiotą wiesz? - zaśmiał się na minę Clifforda.

- Uh, spadaj Hemmings. - mruknął sięgając po notatnik, którego szukał.

- Po co ci to? - spojrzał na niego zaciekawiony blondynek.

- Otóż mój ojciec zawsze woził w aucie jakieś notatniki i inne gówna do rysowania. - odparł. Był pojebany Luke, nie drąż.

- Okej, ale po co?

- Był duszą artysty. - wzruszył ramionami od niechcenia. - Kochał swoje ołówki bardziej niż mnie i matkę. - uśmiechnął się smutno na swoje stwierdzenie.

Była to cholerna prawda. Ojciec Michaela zawsze po awanturach wyjeżdżał na dwa dni. Nikt nie wiedział gdzie, ani w jakim celu. Chociaż to ostatnie rozwiązywało się samo kiedy mężczyzna przyjeżdżał z plikiem banknotów, aby kupić wazony, które stłukł podczas kłótni. Michael podejrzewał, że jego ojciec po prostu siedział na ulicach Sydney i rysował ludzi, którzy go o to prosili. Ci dawali mu swoje pieniądze, a ojciec czerwonowłosego nastolatka spełniał się w swojej pasji.

- Przesadzasz. - mruknął Luke. - Ale po co ci te notatniki?

- Żeby zapisywać ile pieniędzy mamy. - odpowiedział jakby to było najbardziej oczywistą rzeczą na ziemi.

- Okej, więc ile mamy? - blondynek usiadł w aucie, oczywiście nie zamykając sobie drzwi, tak żeby słyszeć co chce powiedzieć mu Michael. Zabrał też torbę, która leżała na siedzeniach.

- Sto czterdzieści dolarów. - odpowiedział wyciągając z kieszeni pudełeczko.

Luke przyglądał się przedmiotowi. Michael otworzył go i wyciągnął kilka banknotów. Podał je Luke'owi ze słowami "przelicz". Chłopak zaczął liczyć. Faktycznie Michael miał dobre oko, w pudełeczku było sto czterdzieści dolarów. Czerwonowłosy napisał na kartce notatnika piękne jeden, cztery i zero.

- Przecież starczyło by na żarcie. - blondyn spojrzał na Michaela niezrozumiale.

- A paliwo do auta? - westchnął. - przy kolejnym postoju trzeba będzie je uzupełnić. Po za tym ja chce się przespać w jakiś warunkach więc do tego dochodzi nocleg w jakimś motelu. - kontynuował.

- Okej, racja, rozumiem. - blondynek kiwnął głową i wysiadł z auta zamykając je. - Idziemy? Naprawdę jestem głodny. - skrzywił się.

Clifford zaśmiał się i zamknął auto kluczykiem. Podniósł z ziemi torbę, którą opróżnił wcześniej z ubrań. Te leżały teraz w bagażniku. Oboje spojrzeli na siebie. Luke nie był przekonany w stu procentach co do tego planu. Michael za to udawał, że wcale nie łamie swoich zasad, którymi kierował się całe życie.

Honest | mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz