010.

27.2K 687 16
                                    

 ***

Ostatnio zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam? Znaczy się czy dobrze zrobiłam przyjeżdżająca tu i czy dobrze zrobiłam zgadzając się, ale szczęście rodziny jest najważniejsze prawda? Wczorajszy dzień był bardzo dziwny a ja wybaczyła Lukowi to, że mnie uderzył. Śladu nie ma nie boli a każdemu należy się druga szansa prawda? Nawet Jemu tym bardziej Jemu.

Dzisiejszy dzień był dziwniejszy od wczorajszego i od tego dnia, w którym przyjechałam. Luke po południu przyjechał do domu i zaprał mnie do swojego miejsca pracy. Jakim zdziwieniem było, kiedy znalazłam się przed oszklonym wieżowcem Apple Inc. Luke trzymając mnie za dłoń prowadził mnie przez ogromny hol a mijając wielką recepcję zostaliśmy przywitani przez siedzącą za ladą dziewczynę.

Znaczy się Luke został, bo mi posłała wymuszony grymas, który miał być chyba uśmiechem mimo to nie przejęłam się tym i posłałam jej uśmiech rozbawienia z jej nienawiści do mnie.

Kiedy drzwi obszernej windy całej w lustrach zatrzasnęły się ciało Luka przygniotło mnie do ściany a jego usta zaczęły składać cudowne mocne pocałunki na odsłoniętej szyi.

-Luke -westchnęłam cichutko czując to znajome uczucie na dole brzucha -Luke kamery -ostatnie słowo wyjęczałam, kiedy chłopak trafił na czuły punkt, który był w zajęciu między obojczykami zaraz u podstawy szyi.

Odsunęliśmy się, kiedy winda zatrzymała się by wpuścić kogoś, kim okazał się ubrany i idealnie dopasowaną białą koszulę i garniturowe szare spodnie i czarne buty garniturowe Beau, który uśmiechał się tak zabójczo, że jestem pewna, że większość kobiet jak i dziewczyn pracujących tutaj mają kłopoty z sercem a mężczyźni byli by gotowi zabić by wyglądać jak on. No chyba, że są równie przystojni, co bracia Brooks.

-Witam braciszku właśnie miałem do Ciebie wjechać -powiedział poruszając zabawnie brwiami -Witam piękną panią -Powiedział szarmancko biorąc moją dłoń i całując jej wierzch.

-Dosyć - warknął Łukę odpychając lekko Beau, który był tak rozbawiony mina brata, że w knocikach jego oczu pojawiły się łzy . -Co chciałeś? -Zapytał wychodząc z windy, która zatrzymała się na ostatnim piętrze.

-Otrzymaliśmy zwrot ze sklepu laptop się nie uruchomił -powiedział chłopak puszczając mnie pierwszą pozostając kulturalny nie tak jak Luke, który szybkim marszem szedł przez korytarz witając się z pięknymi kobietami szwędającymi się po wielkim pomieszczeniu na wysokich szpilkach i z teczkami pod pachami uśmiechały się zalotnie, na co Luke im odpowiadał swoim seksowym uśmieszkiem, przez który dziewczyny chichotały jak szalone i czerwieniły się jak buraki.

Największy ubaw mi i Beau i Jai'owi który pojawił się z niewiadomo skąd pojawił się przy nas .

Weszliśmy do gabinetu Luke'a razem z nim i zobaczyliśmy siedzącą na jego fotelu za biurkiem, Emilly która nogi w wysokich koturnach miała położone ta drewnianym blacie.

Najbardziej rozbawiło nas to jak wybiegła zdenerwowana z gabinetu nim Luke skończył zdanie o jej pobycie tutaj.

***

Wieczór a ja siedzę na parapecie z kubkiem gorącej czekolady, którą przygotowała mi Pani Moor i myślę.

Bo niby, co ja właściwe robię? Przerwał mi dźwięk piosenki Justina Take, You która była skrócona by zaczynała się od jednego momentu. Ostrożnie postawiłam kubek i sięgałam po komórkę, która była na drugim końca wielkiego parapetu.

-Halo? -Odezwałam się cicho odchrząkując

-NO NARESZCIE NIE ODPISAŁAŚ NA SMS'A! JUŻ CHCIAŁEM DZWONIĆ DO LUKE'A CO WY ROBICIE -Jai zachichotał a ja zaczerwieniłam się po cebulki włosów i sama zaśmiałam się lekko.

-Nic nie robimy Luke jest u siebie -opowiedziałam patrząc na swoje ciepłe skarpety z wizerunkiem kotka.

-To dobrze idziemy na prawdziwą imprezę tylko ty i ja teraz zaraz -Opowiedział i usłyszałam już tylko dźwięk zakończonej rozmowy, więc odłożyłam telefon i wstałam z parapetu zostawiając kubek z napojem i patrzyłam na swoje odbicie.

Moje włosy były całe w małych loczkach, które kręciłam około godziny i utrwalałam pianką do włosów i lakierem, więc nawet roztrzepane wyglądały cudownie i pasowały do mojej lekko okrągłej twarzy makijażu brak jak zawsze, ale skoro jakaś impreza, na którą nie pałam chęcią, ale postanowiłam iść i nie siedzieć i czekać na rozkazy wielkiego pana Brooksa, więc wzięłam z półki moją kosmetyczkę i postanowiłam coś zrobić z kosmetykami, które mi kupiono, ale najpierw postanowiłam się ubrać, więc wybrałam jasno niebieską sukienkę do kolan na małym paskiem diamencików pod biustem a dekolt był podciągnięty po sama szyję, którą zdobił wisiorek z Małą gwiazdeczką prawdopodobnie z prawdziwego srebra.

Nałożyłam lekko i jasny maskujący fluid, który wygładził twarz potem podkład na powieki by ciebie się trzymały a potem nałożyłam jasny niebieski błyszczą cień lekko zaciągając go aż po ciemne brwi, które nie wymagały dopracowania.

Ciemny brąz odznaczył kości policzkowe a jasny róż szminki wyznaczył granicy mych ust było dobrze, więc spryskałam twarz utrwalaczem do makijażu a kiedy otworzyłam oczy ktoś wchodził do mojego pokoju.

Był to Jai ubrany w białą koszulkę na ramiączkach i czarne spodnie z wytarganą dziurą na kolanie, co wyglądało całkiem seksi. No, co? Jestem dziewczyną ta? Więc kręci mnie takie coś!

-Wow! 'Mogłabyś iść nawet w worku na śmieci to wyglądałabyś fantastycznie! -Powiedział przytulając mnie i całując w czoło, ponieważ jak staliśmy prosto tam trafiały jego usta. -Idziemy laska -powiedział i złapał mnie za dłoń ciągnąc mnie do wyjścia z pokoju.

-Poczekaj -zapiszczałam cicho -Musimy powiedzieć Lukowi! -Powiedziałam chcąc się zatrzymać, ale nie udało mi się

-Ciii nic nie musi wiedzieć chodź -pociągnął mnie i szybko zbiegliśmy po schodach jak w romantycznych filmach, kiedy zakochani uciekają przed rodzicami jednego z nich. Przy drzwiach złapała w dłoń tylko parę czarnych nie za wysokich szpilek i boso pobiegłam do czarnego Mercedesa, którym przyjechał Jai.

***

-Barman! Dwa razy Singapore Ling*! -Jai krzyknął do barmana, który zaczął przygotowywać nasze napoje, których nazwy nic mi nie mówiły, ale wiedziałam jedno będzie niezły ubaw.

***

Chwiejnym krokiem weszłam do domu starając się być cicho jednak widząc przed sobą Kubusia Puchatka nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się śmiać bez opamiętania, ponieważ był umazany miodem i przykleił się do paneli.

Lecz przestałam się śmiać, kiedy światło poraziło mnie w oczy a ja przed sobą zobaczyłam zdenerwowanego Luka

-Gdzieś ty do cholery była! Czy ty wiesz jak się martwiłem!? -Krzyczał wymachując dłońmi. Ups powiedziałam zdenerwowany? Myliłam się Jest wkurwiony.

-Lukry podobam ci się? -Zapytałam niewinnie kołysząc się na boki trzymając się końca sukienki jak mała dziewczynka, co nie wyszło mi na dobre, ponieważ poleciałam na ścianę wybuchając śmiechem.

Ale przestałam, kiedy Luke się nie odezwał

-Nie podobam ci się?-Zapytałam a moja szczęka zacisnęła się a w oczach zebrały się łzy, co ja myślałam ze będzie mu się podobało moje ciało, które nie jest takie jak jego asystentek?!

-Podobasz mi się. Nawet nie wiesz jak bardzo -Powiedział biorąc mnie na ręce i prowadząc mnie do pokoju, który okazał się jego sypialnią.

Ale nim zdążył mnie postawić chciałam posmakować tym pięknych ust, które tak na mnie krzyczały.

*-Singapore Sling- 100ml ginu, 100ml wiśniowa brany, odrobina benedyktynki (francuski likier), kilka kropli bitters (gorzka angielska wódka), odrobina soku z anansa oraz limonki, a także granatu

Via. Dziękujemy internetą XD

_________________________________________________

Tam tam daaaaaaa (Czy coś)

Jak wam sie podoba się rozdział i pijana Dan? XDDD??

Sex For Money ✅(POPRAWKI) Where stories live. Discover now