Prolog

220 22 4
                                    

Pewien zbyt ciekawski blondyn

Głośny trzask, a raczej huk rozbijającej się szklanki zaczął odbijać się od ścian głowy najmłodszego z rodziny Cliffordów. Chłopak skulił się na łóżku czekając, aż jego ojciec wyważy drewniane drzwi. Łzy lały się po gorącej i czerwonej buzi Michaela, spadały na rękawy bluzy, którymi próbował zakryć twarz, aby chodź minimalnie zagłuszyć szloch. 

Na chwiejnych nogach, które wydawały się być z waty cukrowej, podszedł do komody w rogu pokoju. Zapłakał głośniej słysząc kolejny krzyk jego matki. Tak bardzo miał już dosyć. Oparł się o szafkę i nachylił aby otworzyć jedną z szuflad. Wyciągnął z niej mały kartonik i otworzył go sprawdzając ile pieniędzy jest wewnątrz. Sto czterdzieści dolarów (około 600 złoty). Odetchnął z ulgą. Jednak odkładanie pieniędzy które dawała mu matka na jedzenie w szkole opłacało się jak cholera. Schował pudełeczko do kieszeni bluzy i już trochę pewniej podszedł do szafy. Uklęknął i otworzył ją wyciągając sportową torbę, do której kiedyś pakował strój na treningi. Kolejne łzy napłynęły mu do oczu, jednak zignorował je wrzucając wszystkie ubrania do tymczasowej szafy. 

Podniósł się i zarzucił na ramie torbę. Było to trudne bo jednak spakował tam prawie wszystko. Zastanawiał się jeszcze chwilę, zanim usłyszał kolejny huk. Tym razem był on na tyle głośny, że Michael spodziewał się już najgorszego. Rozejrzał się zabierając jeszcze swój telefon i otworzył okno. Plusy mieszkania na pierwszym piętrze - pomyślał, jednak dalej nie wyszedł, nie wyskoczył, wachał się. Co jeśli ojciec się ogarnie? Co jeśli moja matka nie da sobie rady. Pokręcił głową i usiadł na parapecie. Ona nie chciała dać sobie rady i znając życie właśnie ostatkami sił próbuje nawpierdalać się tabletek. Chłopak słysząc kolejny krzyk zeskoczył z okna. Jęknął na bliskie spotkanie z ziemią. Podniósł się słysząc jak jego ojciec prawdopodobnie wyważa drzwi do pokoju swojego syna, w zamiarze pobicia go tak jak matki.

Michael podniósł się z ziemi i zabrał torbę. Usłyszał jak jego ojciec szuka go, demolując mu pokój. Chłopak pobiegł w stronę garażu, który znajdował się naprzeciwko jego okna. Otworzył drzwi, których ojciec nigdy nie zamykał. Tak było i tym razem. Wpadł do środka i rozejrzał się. Od razu w oczy rzucało się czerwone auto. Michael wsiadł do auta i otarł łzy, które na nowo pojawiły się na jego policzkach. Odetchnął kilka razy i ruszył przed siebie, upewniając się wcześniej że brama garażu jest otwarta. Jego jazda nie trwała tak długo jakby chciał, bo już po wyjechaniu na drogę pewien zbyt ciekawski blondyn, mało co nie wpadł kolorowłosemu na maskę starego samochodu ojca.




Honest | mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz