Rozdział 2

412 27 9
                                    

Rias od dwóch dni szukała Isseia. Nie było po nim śladu. Jego rodzice zgłosili zaginięcie na policji. Gremory miała podejrzenia, że anioły, lub upadłe anioły miały coś z tym wspólnego. Jej szansa na zyskanie go do swojego parostwa były prawie zerowe. Musiała zacząć szukać kogoś nowego, jednak nikogo wartego jej uwagi nie było w okolicy. Szkarłatnowłosa po zebraniu ze swoimi sługami postanowiła się przejść po okolicy. Musiała nad wszystkim pomyśleć.
Około godziny dwudziestej trzeciej Gremory była w niedalekim od szkoły parku. Przez cztery godziny nic jej nie przyszło do głowy. Z każdą minutą traciła cenny czas. Gdy doszła do fontanny postanowiła usiąść. Spojrzała w księżyc i myślała co jeszcze może zrobić. Ucieczka nie wchodziła w grę, znajdą ją wszędzie, nie ważne gdzie się uda. Po jakimś czasie poczuła czyjąś obecność za sobą. Szybko spojrzała w stronę, z której wyczuwała tę osobę.
Nieznajomy był po drugiej stronie fontanny. Widziała, że jest ubrany w czarną bluzę z kapturem na głowie. Gremory czuła od tej osoby dziwną energię. Postanowiła do niego podejść. Jak postanowiła tak zrobiła. Gdy już była przed nim nieznajomy z dużą prędkością wstał. Na szyi poczuła zimną stal. Wzrokiem spojrzała w to miejsce. Ku jej zdziwieniu zobaczyła miecz. Ostrze z dwóch stron było czarne, reszta ostrza była pół biała, pół złota. Rias spojrzała na przeciwnika. Myślała, że zobaczy twarz wroga, jednak ten miał głowę nisko.

- Rias Gremory, młodsza siostra Lucyfera.

- Kim jesteś?! Skąd wiesz kim jestem?!

- Tylko Gremory maja taki kolor włosów. Kim jestem? Mało ważne. Dam ci jedną radę: bądź grzeczna na moim terenie.

- Twoim?! To moje terytorium!

- Rządzisz tu jeszcze przez rok, to teren Yokai. A wieki temu był mój, mam zamiar go odzyskać. Więc bądź grzeczna, bo brat cię nie uratuje.

Nieznajomy w mniej niż sekundę zniknął. Szkarłatnowłosa była w szoku. Dawno nie widziała takiej prędkości. Bardziej jednak zdziwił ją wygląd miecza. Był bardzo nietypowy. Musiała wiedzieć co to za miecz oraz kim była ta osoba. Rias od razu wróciła do siebie i zaczęła szukać.
Następnego dnia Akeno, szukała swojego króla. Była 8:22, a Rias nie było jeszcze w sali lekcji. Czarnowłosa postanowiła sprawdzić ich klub Okultystyczny. Jak spodziewała się szkarłatnowłosa właśnie tam była, spała głową na biurku. Fioletowoka delikatnym prądem obudziła Rias. Gremory od razu wstała i popatrzyła na swoją królową.

- Buchou, zaraz mamy lekcje.

- Daj mi chwilę całą noc pracowałam.

- Widzę, co tak cię zajęło?

- Wczoraj miałam interesujące spotkanie. Szukałam informacji o broni jaką miał i chciałam dowiedzieć się kto to jest.

- Jak poszły poszukiwania?

- Nic nie znalazłam, szukałam tyle godzin.

- Buchou, musimy już iść na lekcje.

Rias nic nie powiedziała, po prostu wstała i zaczęła iść na lekcje.
Rias i Akeno równo o 8:30 były w sali Gdy ledwo zdążyły usiąść przyszedł nauczyciel. Profesor od razu zaczął prowadzić lekcję.
Około godziny 15:40 całe parostwo Gremory było już swoim klubie. Siostra Lucyfera dziś miała zamiar ostatni raz szukać Isseia. Rias podzieliła ich na dwie grupy, ona i Koneko, a Kiba z Akeno. Obie grupy poszły w przeciwne strony. Ostatnie dwa obszary jakich jeszcze nie przeszukali.
Równo o godzinie 23 wszyscy spotkali się przed ich klubem. Żadna grupa nie znalazła celu. Szkarłatnowłosa była zawiedziona. Przeszukali całe miasto i nic. Nagle niebiesko-zielonooka poczuła mały wybuch demonicznej energii. Od razu ona i jej diabły ruszyli sprawdzić co się dzieje.
Dwie minuty później byli w jednym z lasów w mieście. Gremory zobaczyła jakiegoś bezpańskiego diabła i osobę, którą wczoraj spotkała. Stał nad diabłem jak kat, gotowy skrócić go o głowę. Jednym płynnym cięciem nieznajomy zdekapitował ofiarę. Mężczyzna nagle odwrócił miecz w ich stronę.

- Gremory, co ci wczoraj mówiłem?

- Wyczułam energię diabła, moim obowiązkiem jest dbać o ten teren.

- To był twój obowiązek. To jest mój dom! Mój teren!

- Kto tak powiedział?!

- Ja! - Nie wiedzieć czemu nagle zrobiło się strasznie zimno. Wiatr zaczął mocno wiać. - Ostatnie ostrzeżenie!

- Nie boję się ciebie!

- A powinnaś, upadły anioł kilka dni mówiła to samo. Aż do momentu gdy zabiłem ją. Jej towarzysz uciekał jak głupi.

- Jak wyglądał?

- Nie pamiętam... Miał na imię Issei.
- Zabiłeś go?

- Nie, uciekł. Nie widziałem sensu gonić kogoś tak słabego.

Nieznajomy zniknął, szkarłatnowłosa była szoku. Mężczyzna wręcz rozpłynął się w powietrzu, był szybszy niż wczoraj. Rias z drugiej strony miała jakiś trop na temat Isseia. Jeszcze miała szansę na odzyskanie go. Gremory i reszta wrócili do swoich domów, nie było sensu dzisiaj dłużej już szukać.
Gremory wreszcie dotarła do swojego domu, gdy weszła od razu jej coś nie pasowało. W jej ręce pojawiły się koła z mocą zniszczenia. Ostrożnie zaczęła rozglądać się po domu. W łazience, salonie, kuchni i pokojach nic nie było. Została tylko jej sypialnia. Jednym pewnym ruchem otworzyła drzwi do pomieszczenia. Na ścianie przed nią był krwawy napis. Rias od razu zaczęła go czytać.

- Mam cię na oku Gremory. Wiem wszystko o tobie i twoich sługach. Bądź grzeczna, a nikomu nic się nie stanie.

Szkarłatnowłosa była w szoku. Ten mężczyzna, którego niby był jej teren wiedział gdzie mieszka, do tego wszedł do jej domu omijając dwie bariery przed wrogami. Jedynie jej parostwo, koleżanka z jej królową mogli tu wejść, bez alarmu. Siostra Lucyfera podeszła do otwartego okna, mógł być gdzieś jeszcze w okolicy. Gdy wyjrzała zaczęła szukać wroga wzrokiem. W pewnym momencie pojawił się na dachu przeciwnego budynku. Gremory wystawiła rękę przed siebie. Mniej niż sekundę pojawił się krąg, z którego wystrzeliła moc zniszczenia. Nieznajomy jedynym płynnym cięciem, przeciął atak na pół. Chwilę później zniknął. Rias zaczęła szukać go. Nagle poczuła ostrze na szyi. Przesunęła wzrokiem po ostrzu, aby znaleźć cel. Mężczyzna siedział na oknie, głowę jak zwykle miał nisko.

- Nie atakuj bez namysłu. Trzeci raz mogę cię zabić bez wysiłku. Jesteś naprawdę tak głupia żeby nie rozumieć moich słów?

- Za kogo się masz?! Myślisz że byle komu dam sobą rządzić?!

- Z pokolenia na pokolenie wasze gatunki są co raz bardziej pewne siebie. Myślicie, że jesteście ponad wszystko. Wasze moce są czymś co sprawia, że to was trzeba się bać.

- Nasze gatunki? Ty jesteś człowiekiem?!

- Brawo, wreszcie to odkryłaś. Wróćmy do sedna rozmowy. Nie chcę walczyć z Lucyferem, ale jeśli będę musiał pokonam go i zabiję na oczach jego rodziców i wszystkich diabłów. Wybieraj grzeczna jesteś czy mam obciąć skrzydła twojej królowej? Jedno skrzydło diabła, a drugie upadłego anioła.

Szkarłatnowłosa była w szoku, tylko ona wiedziała o skrzydłach Akeno. Ten mężczyzna musiał jakoś to odkryć, nie mogła ryzykować życie przyjaciółki. Na ten moment musiała być grzeczna i zebrać informacje o wrogu.

- Będę grzeczna, tylko nie rób jej krzywdy.

- Dobra decyzja. Może jeszcze coś z ciebie będzie.

- Wiesz gdzie uciekł Issei?

- Ten tchórz, został zabrany przez innego upadłego anioła. Lecieli w stronę kościoła. Z resztą jutro będzie tam masakra.

Nieznajomy zniknął w czarnym błysku. Rias wzięła głęboki oddech.

--------------------------------------------------------------

Sorry za błędy

Info dla ludzi którzy czytają " Uczeń potężnego shinobi" z jakiegoś powodu moje urządzenie usunęło 90% rozdziału właśnie ucznia potężnego shinobi. Muszę od nowa go pisać.

PRZEZNACZENIE [Naruto I High School DxD] Where stories live. Discover now