*Biegła zanim najszybciej jak się da cóż chciała się pobujać na tej całej pajęczynie ale bała się okej nie ukrywała tego cholernie się bała...

*Gwen

Bohater chyba coś zauważył bo przyspieszył przez co zaczął znikać mi z oczu...A walić to

*dziewczyna przyspieszyła i skoczyla w ostatniej chwili udało się jej uruchomić mechanizm w bransoletce

-masz szczęście młoda

*dziewczyna rozejrzała się i zauważyła chyba o rok lub dwa starszą od siebie dziewczynę z śnieżnobiałymi włosami twarz skrywała maska miała na sobie czarny obcisły strój..A wokół niego coś co symbolizowało ogon..

-Kim jesteś?
-zależy kto pyta?
- jestem hmm... Spider-Ghost..A Ty to?
-serio?...jesteś kimś w rodzaju Spidermana?..jestem Black Cat miło mi..
-zaraz zaraz jesteś tą włamywaczką?
-Cóż można tak powiedzieć..haha
-dlaczego nie jesteś w Rykers?
-ponieważ jestem na warunkowy hah
-okej...Dobra miło się gadało ale muszę znaleźć pajączka to pa do następnego

*dziewczyna już miała skakać,poczuła ,że coś się wokół niej owinęło po czym wylądowała na drugim końcu dachu..

-ałć..to bolało..
-nie pozwolę Ci do niego pójść teraz mam szansę póki nie jest z tą rudą szmatą...
-ja muszę do niego iść z ważnego powodu dlatego daj iż spokój przecież ci go nie zabiorę
Sam wybierze oczywiście mnie bo jestem jego żeńską wersją.

Białowłosa była cała czerwona z nerwów jak ona może tak mówić o moim pajączku! Krzyczała wewnątrz..
Gdy miała po raz kolejny się zamachnąć poczuła mocnego sierpowego...
-au..grasz nie czysto młoda!
-to ustalałyśmy jak walczymy?
-nie ale ja atakuje tak byś nie oberwala za bardzo zaś ty strzeliłaś mnie prosto w twarz!
-ymm...sorka o nie patrz jak już późno to do następnego..
-tak..do następnego..

Teraźniejszość
*Peter był szczęśliwy jego tarantulą okazała się jego Gwen!
J

ednak to oznaczało, że dla dobra ich samych nie mogą być razem..


MJ

siedzę sobie wygodnie w domu aż tu nagle przez okno w pada zaraz Peter?

-peter to ty?
-t...ta..k...
-Jezu co ci się stało?!
-o..c..top..p.us..
Powiedział Po czym stracił przytomność...

później

*rudowłosa strasznie się martwiła jej były nie budził się od kilku godzin...dasz radę powtarzała w głowie jak paciorek..
Zdenerwowana stwierdziła ,że najlepiej będzie jak powiadomi jego ciocie iż jej bratanek zostaje u niej na noc..to nici z wieczornego maratonu z Gwen zaraz nie widziała młodej Stacy od wczoraj..gdzie się ona podziewa...
Zauważyła ,że komunikator Spidermana alarmuje o ataku Green Goblina..
-teraz to se chyba jaja robicie Pete?
Parkuś?..Spidey?..PETER do cholery!

Chłopak leniwie otworzył oczy dziewczyna zauważyła jak brunet wyglądał na chorego i wykończonego
-Pete?..musisz zadzwonić do tarczy żeby wysłali kogoś by pokonał ojca Harrego...słyszysz mnie?..peter nie odpływaj..proszę..nie rób tego..

nastolatek ostatkami sił podniósł sie z niezbyt wygodnej kanapy założył maskę i powiedział
-nie..MJ..Ojciec Harrego to tylko mój problem i ja muszę go rozwiązać..
- jak ty ledwo stoisz dlaczego mimo symbiontu nie masz siły?
-sybionta już dawno oddałem ponieważ,czułem się dobrze..
- ale..peter?!
-pa MJ.....przepraszam...za wszystko!

SPIDER-MAN: WRÓĆ SPIDERMAN'IE!Where stories live. Discover now