14 - Puszczam cię wolno, lecz nie jesteś świadomy niewidzialnej smyczy

Mulai dari awal
                                    

     Jihoon skrzywił się i oddalił się na drugi koniec łóżka.

     — Lecę na ciebie jak kamikaze na statek — burknął, a ja nie zrozumiałem zbytnio tego przekazu.

     — To miał być komplement czy wręcz przeciwnie?

     — Lecę, bo muszę — Jihoon spiorunował mnie wzrokiem, po czym uśmiechnął się jak mały psychopata. W gruncie rzeczy to dorosły facet, a wyglądał i zachowywał się jak dzieciak. — Nie jestem gejuchem. Wolę laseczki, nawet mogę ci to udowodnić.

     — Tak? Niby w jaki sposób? — zapytałem, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

     — Wiesz, że na szkolnych przedstawieniach zawsze grałem Diabełka? — zapytał.

     — Jakoś mnie to nie dziwi, ale co ma piernik do wiatraka?

     — Przy kostiumie miałem taki doczepiany ogon z ostrą końcówką. W siódmej klasie włożyłem ten ogon pod spódnice koleżanki.

     Parsknąłem śmiechem, a ręce ułożyłem przed siebie. Spuściłem głowę, bo zacząłem coraz bardziej reagować na opowieść mojego przyjaciela.

     — No no, w końcu widzę twój uśmiech — wyznał zwycięsko, a ja spojrzałem na blondyna, który w głębi duszy chyba odetchnął z ulgą.

     — Cieszę się, że mam takiego kumpla jak ty — wyznałem, a Jihoon machnął ręką.

     — Nie gadaj głupot tylko rusz głową i myśl gdzie szukać dalszych poszlak.

     Choć przed paroma chwilami potrafiłem się uśmiechnąć, ponownie na moją twarz wkradł się smutek, a także wstyd i rozczarowanie tym, że nie potrafiłem zrobić niczego dobrze...

     — Wstyd się przyznać, Jihoon, ale ja już nie mam sił. Zabrakło mi ich, ta cała sprawa mnie przerosła, a przeszłość, o której powiedział mi Suga... Totalnie mnie rozbiła.

     — Nie myśl o tym, Kookson. Zasługujesz na kogoś o wiele lepszego niż ten Taeś, czy pan pijany detektyw... Jest wiele fajnych gości. Oczywiście nie tak fajnych jak ja, ale...

     Blondyn przerwał swój monolog o własnej skromnej osobie, gdy rzuciłem mu się w ramiona. Zamknąłem go w szczelnym uścisku i schowałem twarz w zagłębieniu jego szyi. Brakowało mi bliskości, wsparcia prawdziwej przyjaźni... Chciałem przez chwilę pobyć w ciszy i Lee doskonale o tym wiedział.




~ Hoseok POV ~





     Dostałem telefon od Jungkooka, ale było za późno. Tuż po wyjściu z klatki schodowej zobaczyłem w drzwiach znajomą twarz. Moja mina zrzedła, a dłonie nerwowo zacisnąłem, gdy mężczyzna wyjął ręce z kieszeni spodni i zaczął kroczyć w moim kierunku.

     — No proszę, kogo my tu mamy — powiedział Jiyong, który już nie miał swojej charakterystycznej bródki. Musiałem przyznać, że w takim wydaniu wyglądał dużo młodziej.

     — Wiesz, że wszystkie dowody wskazują na Taehyunga — powiedziałem, czym bardzo rozzłościłem starszego faceta.

MESSAGE 2Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang