Lodówka, lodóweczka

474 34 79
                                    

Płyn do naczyń: Ej, wiecie gdzie Gilbert? Bo wczoraj wieczorem gdzieś wyszedł i jeszcze nie wrócił...

Król paluszków: Generalnie to Gilbert siedzi u nas w lodówce...

Płyn do naczyń: J a p i e r d o l ę, co za debil.

Pastaa~: Na Świętego Doitsu, ty przeklnąłeś. :0

Król paluszków: O em dżi! Totalne zdziwko. :O

Wkurzony pomidor: Ludwig, jestem z ciebie dumny.

Ten co bije żaby: Gratuluję, Ludwig, w końcu to zrobiłeś.

Płyn do naczyń: Czemu was aż tak to zdziwiło?

Hero: Bo ty nigdy tego nie zrobiłeś, dude.

Płyn do naczyń: No dobra, całkiem możliwe...

Płyn do naczyń: A wracając do pewnego Prusaka, jak on się znalazł u was w lodówce?

Licia: A więc wszyscy zaczęli coś chlać i w końcu nasz kOcHaNy alkoholik (*kaszl* Arthur *kaszl*) wypił za dużo i uciekł z domu... Potem rano wrócił z wielkim kacem i upitym Gilbertem (jak się spotkali tego nie wiem). No i żywy trup zaczął drzeć się, że mu gorąco, na co Arthur odpowiedział, że może iść do lodówki, bo tam chłodno, a ten imbecyl wywalił wszystko z lodówki i się w niej zamknął... ;-;

Płyn do naczyń: J a p i e r d o l ę.

Płyn do naczyń: Nie będzie problemu, jeśli za jakieś 10 minut przyjdę zabrać ten błąd wszechświata?

Licia: Nie ma problemu, a im szybciej on stąd wyjdzie, tym lepiej...

Ten co bije żaby: Ej, nie jestem alkoholikiem.

Licia: Tak, oczywiście, na pewno ktoś ci uwierzy. Twoje wczorajsze akcje jeszcze bardziej utwierdzają mnie w przekonaniu, że powinieneś odstawić alkohol.

Ten co bije żaby: Nienienienie, nie zrezygnuję z picia, bo ci się to nie podoba.

Licia: Jak chcesz, ja tylko mówię, że masz problem.

Ten co bije żaby: To raczej ty masz tutaj problem.

HonHon: Kolejna drama? Arthur, ty musisz się wiecznie o coś kłócić?

Ten co bije żaby: A ty musisz wiecznie mnie wkurwiać?

HonHon: Tak, bo to moje hobby.

Ten co bije żaby: Lepiej żebyś nie wiedział, jakie jest moje hobby.

HonHon: No niby jakie? Alkoholizm?

Ten co bije żaby: Zamknij ten ryj, albo w niego dostaniesz.

HonHon: Grozisz mi?

Ten co bije żaby: A nie widać?

Płyn do naczyń: Bez agresji, panowie, spokojnie...

Płyn do naczyń: Btw, zaraz już będę po odbiór brata...

Licia: Spoko. Tylko teraz będzie problem: jak go wyciągnąć z lodówki? Bo znając jego, nie będzie chciał wyjść...

Płyn do naczyń: Ja już mam swoje sposoby...

Licia: Mam się bać?

Płyn do naczyń: Nie, to raczej Gilbert powinien się bać...

Płyn do naczyń: Jestem pod drzwiami, otworzy ktoś?

HonHon: Musiałeś o tym pisać? Nie mogłeś zapukać?

Płyn do naczyń: Arthur miał rację strasznie wkurzasz... Pukałem, a nawet dzwoniłem, ale pewnie nie było tego słychać, bo jakieś krzyki tam są...

HonHon: Co kurwa?

Licia: Już idę otworzyć...

Licia: A te krzyki to po prostu Feliks, któremu Alfred zakosił paluszki...

HonHon: I wszystko jasne...

HonHon: I co? Udało się już wyciągnąć Gilberta z lodówki?

Licia: Trzeba było jeszcze zostać, a nie teraz się o wszystko pytasz. Arthur i Ludwig mieli rację, strasznie wkurzasz.

Licia: I tak, już się go pozbyliśmy...

😠: Jezu, późno już, powinniście iść spać.

Hero: A ty to kto? I czemu mam cię słuchać?

😠: Jestem Natalia, choć niektórzy zwą mnie Natan, i tyle powinno ci wystarczyć. A teraz idźcie z łaski swej spać, albo przyjdę i każdego z was "uśpię" moim kijem, jeśli rozumiecie co mam na myśli...

Hero: Co.

😠: Po prostu jebnę was tym kijem, żebyście stracili przytomność.

Hero: N-no dobra, to dobranoc...

Król paluszków: Branoc~

mistyczna grupka • hetalia messengerWhere stories live. Discover now