Rozdział 12 - "To najlepsza opcja"

906 62 17
                                    

Larissa:

- Larissa!!!! - krzyczy Kenan.

Jak mogłam to przeoczyć? Wszystko było sprawką Lilith. Znalazłam odpowiedź, ale dlaczego tak późno? Mój poprzedni stan był spowodowany jej osobą. To był jej plan. Chciała mnie osłabić by... Wrócić po Diablo. Krzyki powoli zaczynały cichnąć, a mnie złapało zimno. To coś co nie czułam od dawna. Spadam w przepaść, a przed sobą widzę tylko czerwone krople. To krew jaką trace. Nie mam siły. Nie mam ochoty walczyć. To koniec? Zamknęłam oczy, a tuż po tym poczułam ból w całym ciele. Wciągnęłam łapczywie oddech i dopiero teraz uświadomiłam sobie, że ból szybko ustał. Nie czuje żadnej kończyny. Mój kręgosłup został rozkruszony na milion kawałeczków. Krew nabiera mi się do gardła i przez to powoli trace dostępność do tlenu. Otworzyłam oczy i ujrzałam piękne błękitne niebo. Kilka białych chmur powolutku leci w swoją stronę. Piękny widok. Z ciężkim oddechem spojrzałam na swoją lewą dłoń. Leżę w wielkiej kałuży własnej krwi. Moje powieki zaczynają być straszliwie ciężkie. Nie potrafie oderwać wzroku od dłoni. Jakbym chciała by się poruszyła. To na nic. Powoli nastaje ciemność. Dobrze, że... Nikt mnie nie widzi...

- Larissa, pora wstawać! - usłyszałam.

Otworzyłam oczy i od razu ujrzałam promienie słońca. Spojrzałam na osobę, która mnie wołała. Długowłosa blondynka o niebieskich oczach uśmiecha się do mnie. To moja matka, Iris.

- Śniadanie gotowe. - chichra się, po czym wychodzi z pokoju.

Zamrugałam kilka razy i przeszłam do siadu. Znajduje się w moim pokoju. Jest w barwach beżu, a wszystkie meble są czyście białe. Moje łóżko mieści się tuż obok okna.

(Media!*)

- Co to za melodia? - pytam siebie.

Czuje smutek i... pustke. Nie ma go już przy mnie. Nie mam pojęcia dlaczego znajduje się w czasach przed Zarazą, ale wiem, że lepiej nie rozmyślać nad tym. Możliwe, że to ostatni przystanek przed śmiercią. Wstałam i podeszłam do szafy. Mebel ma wbudowane duże lustro, więc ujrzałam swoje odbicie.

- Stara Larissa. - szepcze.

Ta mała, bezbronna kruszynka. Melodia nie przestaje grać. Wraz z nią ubrałam się i odświeżyłam w łazience. Musiałam nałożyć szare spodnie jeansowe, biały sweterek i puchate kapcie. Mój styl na przestrzeni lat bardzo się zmienił. Wyszłam z pokoju i podeszłam do stołu. Kuchnia jest połączona z jadalnią jak i salonem. Przy dużym stole zauważyłam swojego tate. Aloise to czarnowłosy i szarooki mężczyzna. Można powiedzieć, że jest głową rodziny. To on najbardziej tutaj rządzi. Właśnie czyta gazete. Ubrany jest w brązową koszule, czarną marynarke i tego samego koloru eleganckie spodnie.

- Siadaj. - proponuje mama.

Kładzie śniadanie na stół. Ubrana jest w błękitną sukienke na którą ma narzucone białe bolerko. Usiadłam na krześle plecami odwrócona do sofy i telewizora. Dzisiaj w zestawie mamy tosty z dżemem.

- Nie jesteś dzisiaj w humorze. - stwierdza tata przekładając strone w gazecie.

Nie odpowiedziałam. Nie mam ochoty. Sama myśl o tym, że widzę to tuż przed śmiercią mnie irytuje. W tym czasie mama nałożyła wszystkim po porcji i dosiadła się do stołu.

- Larissa się zakochała. - usłyszałam ten przeklęty, piskliwy głosik.

Należy on do mojej młodszej siostry. Samantha ma czarne włosy i szare oczy. Chodzi do podstawówki i jest bardzo pyskata. Wszystko dlatego, że rodzice ją rozpieszczają. Ma większe uznanie u nich, ponieważ od urodzenia choruje na białaczke.

Dzierżycielka Diablo LilithUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum