3.

4.1K 288 334
                                    

***

Następnego ranka udałem się przed szkołą na krótki trening, który polegał na bieganiu po całym mieście. Byłem słabo umięśniony, więc musiałem to do czasu egzaminów zmienić. O dziwo pani Dai pozwoliła mi wyjść szybciej zostawiając śniadanie do plecaka, które i tak wyrzuciłem przy pierwszym pierwszej lepszej okazji do kosza.

Coś zmusiło mnie do pobiegnięcia w stronę kawiarni. Zapach który się od niej wydobywał był nieziemsko piękny, lepszy od zapachu krwi ludzkiej, którą czułem na każdym kroku.

Udałem się do kafeiki i wraz z wejściem zadzwonił dzwonek przymocowany do drzwi. Podszedłem do pierwszego stolika i zamówiłem kawę, która właśnie tak cudownie pachniała z menu.

Co miesiąc każdy podopieczny otrzymywał kieszonkowe w wysokości 2 tysięcy jenów (ok.50zł), z czego pozostało mi ledwo kilka jenów, ponieważ wydałem w desperacji wszystko na jedzenie, które i tak następnie wyplułem.

Gdy otrzymałem kawę, niepewnie wziąłem gorącą filiżankę i wziąłem łyk kawy. Przyszykowałem się już do jej wyplucia, jednak okazała się najpyszniejszym napojem jaki kiedykolwiek wypiłem. Delektowałem się jej smakiem bardzo długo, i chciałem prosić o drugą porcję jednak nie miałem już na nią pieniędzy, i mieć nie będę przez cały ten miesiąc.

- Może chciałbyś pracować tutaj? Wtedy stać cię będzie na kawę, a my i tak potrzebujemy nowych baristów - powiedział do mnie miły staruszek (nie on nie jest ghoulem) widząc jak patrzę na kawę z porządaniem, którą on podawał swojemu pracownikowi.

- T-tak! - powiedziałem zdeterminowany chcąc jeszcze raz wypić ten magiczny napój.

- Od jutra od poniedziałku do soboty w godzinach od 15 do 20, pasuje? - zapytał zapytał z uśmiechem a ja przytaknąłem.

Spojrzałem na telefon, zostało mi jeszcze piętnaście minut do lekcji. Pożegnałem się z osobami znajdującymi się w kawiarni i udałem się biegiem do szkoły. Zwykle nie byłem wytrzymały, jednak dzisiaj nie spociłem się ani trochę i byłem w stanie normalnie oddychać po biegu, co dziwniejsze, biegałem o wiele szybciej niż wcześniej, czy to z powodu mojego nowego narządu?

- Oi Deku! I jak tam było w uliczce? - zapytał rozbawiony Kacchan a jego grupka zaśmiała się razem z nim gdy tylko wszedłem do klasy.

Nie odpowiedziałem i udałem się na swoje miejsce mijając ich i nawet na nich nie patrząc. Gdyby nie oni, nigdy nie uszkodził bym nikogo śmiertelnie i w moim żołądku nie znajdowała by się krew ghoula.

- I niby ktoś taki chce zostać bohaterem - skomentowałem mówiąc to prosto do Kacchana.

- Coś ty powiedział!? - krzyknął zbulwersowany chłopak i podszedł do mojej ławki łapiąc mnie za kołnierz i unosząc do góry - Taki Quirkless jak ty nie powinien w ogóle się starać, lepiej się zabij a może w innym życiu będziesz miał lepsze Quirk! - (standardowo) powiedział blondyn.

- Jakbyś przyjął do wiadomości, że prawie przez was straciłem życie to może byś zrozumiał co teraz czuję względem was! - postawiłem mu się w końcu.

Ten narząd Zish dodaje mi chyba adrenaliny do organizmu, przez co miałem odwagę powiedzieć coś takiego do Kacchana. Agresywny blondyn puścił mnie z powrotem na miejsce i zostawił w spokoju nie odzywając się. Trochę zdziwiło mnie zachowanie chłopaka, myślałem że zacznie on na mnie wrzeszczeć i zechce użyć swojej mocy, w tajemnicy przed nauczycielami by pokazać mi, że nikt nie ma prawa do niego tak mówić. A tu on po prostu odszedł. Ale cieszę się, w końcu mnie nie pobił ani nie wyżył się na mnie i byłem cały i zdrowy.

Boku no Ghoul / Tododeku [Zakończone]Where stories live. Discover now