Bolesna strata

1.1K 53 8
                                    

Perspektywa Kaspiana

Jechałem jak najszybciej mogłem. Zamiast normalną drogą przez las prowadziłem konia przez jakieś skały, krzaki i rzekę. Chciałem jak najszybciej dostać się do schronu, aby pomóc Ari. Ona nie mogła umrzeć. Jest nam wszystkim potrzebna i nie tylko do brania udziału w bitwach lecz przede wszystkim do bycia naszą przyjaciółką. Znam ją krótko, ale i tak stała się dla mnie ważna. Tak samo rodzeństwo Pevensie. Oni na pewno by sobie bez niej nie poradzili. Jest dla nich jak siostra, a dla Piotra nawet kimś więcej.

- Trzymaj się. - szeptałem do niej.

Miała zamknięte oczy, ale nie jak zwykle tylko jakby jej powieki otulały jej oczy niczym pierzyna. Robiła się coraz zimniejsza, a przez rozchylone usta nie czułem żadnego przepływu powietrza. Wiedziałem, że umiera, ale nie mogłem zrobić nic więcej.

- Ario, słyszysz mnie? Nie możesz nas zostawić. - mówiąc to łzy nabiegły mi do oczu.

Po jakimś czasie wreszcie dojechaliśmy na polanę, na której znajdował się nasz schron. Na warcie stało kilku centaurów, którzy zobaczywszy mnie na koniu pobiegli po resztę do środka.

Zanim zdążyłem dojechać do wejścia przed nim stała już gromada Narnijczyków z Łucją na czele. Chyba rozpoznała kogo trzymam w ramionach, bo rzuciła sie w moja stronę.

- Medyka! Potrzebujemy medyka! - krzyknąłem.

Będąc blisko dziewczynki biegnącej w moja stronę zsiadłem z konia i z Arią na rękach pobiegłem w jej stronę. Położyłem ją na ziemi, aby Łucja mogła podać jej miksturę, którą dostała od Świętego Mikołaja. Wlała kroplę, ale gdy nic się nie działo wlała do jej ust jeszcze pare. Wokół nas zdąrzyło zgromadzić się już kilkadziesiąt osób.

- Nie! - załkała dziewczynka - Trzeba dać jej tego więcej!

- To uzdrawia, a nie daje życie. - szepnąłem - Ona nie żyje.

- Nie mów tak. - krzyknęła Łucja - Ona musi żyć. Ty nic nie rozumiesz.

Przytuliłem ją mocno do siebie. Łkała w moje ramię, a moje pojedyńcze łzy ginęły w jej włosach. Narnijczycy uklękli na jedno kolano i spuścili głowy. Im również było ciężko. Zginęła najodważniejsza z władców Narnii. Ich królowa.

Siedzieliśmy tak z godzinę aż usłyszałem głosy dochodzące zza mnie. Odwrociłem się i ujrzałem marną grupę naszych porażającą za Piotrem. Ta bitwa nie mogła pójść gorzej.

Reszta rodzeństwa Pevensie szybko kroczyła w naszym kierunku. Milczeli i byli źli, zwłaszcza najstarszy z nich. Zapewne martwili się co stało się z Arią i dlaczego pojechałem inną drogą.

Spogladałem na nich tylko przez kilka sekund zanim znów odwrociłem się w stronę Łucji. Na pierwszy rzut oka było widać, ze była wtczerpana płakaniem. Miała opuchnięte oczy, w których wyraźnie było widać wielki ból i żal. Wcale jej się nie dziwiłem.

- Prosiła, abym powiedział wam wszystkim, że was kocha. - powiedziałem.

Dziewczynka uniosła głowę, by spojrzeć mi w oczy.

- Ja też ją kocham. - mruknęła ponownie wtulając się w moja klatkę piersiową.

Perspektywa Piotra


Gdyby nie Kaspian i jego mieszanie w planie nie zginęłoby tyle osób. Dodatkowo bojąc się oskarżeń pojechał sobie skrótem razem z Arią. Mam nadzieję, że dobrze się bawili. Myśli, że jak teraz przytuli Łucję i zapłacze za naszymi ludźmi to o tym zapomnę. Nie ma mowy!

- Co tam się dzieje? - zapytała mnie Zuza.

- Nie mam pojęcia.

Podeszliśmy bliżej, by zobaczyć skąd wzięło się to zbiorowisko. Ku mojemu zdziwieniu nie ujrzałem tam tylko szlochającej siostry i Księcia, ale również Arię. Leżała na ziemi z zamkniętymi oczami i ranami na całym ciele. Nie ruszała się. Zuzanna pisnęła, a ja rzuciłem się w stronę leżącej na ziemi dziewczyny.

Była bledsza niż zwykle, a jej klatką piersiową się nie unosiła. Twarz miała rozluźnioną. Złożyłem dłonie i zacząłem uciskać jej klatkę piersiową.

- Co on jej robi? - zapytał Kaspian próbując odciągnąć mnie od Ari. Odepchnąłem go i kontynułowałem.

- To nie zadziała. Leży tu już od ponad godziny. Eliksir też nie zadziałał. - rzekła Łucja.

- Nieee! - wydarłem się, gdy po kolejnych wdechach i uciskach się nie budziła.

Wszyscy wokół szlochali za najodważniejszą królową Narnii lecz ja wciąż miałem nadzieję. Ona nie mogła nas opuścić. Jak ja sobie bez niej poradzę? Jak cała Narnia sobie bez niej poradzi?

- Obudź się, proszę. - zaszlochalem zbliżając się do jej twarzy - Nie rób mi tego. Wiem, że  głupio postąpiłem, ale proszę nie każ mnie w ten sposób. - złożyłem delikatny pocałunek na jej ustach - Przecież ja Cię kocham. Nie zostawiaj nas, proszę. - szepnąłem wtulając się w ciało dziewczyny. 

Siedzieliśmy na środku polany długi czas. Zuza, Edmund, Łucja jak i każdy z nas był załamani. Zuzanna krzyczała płacząc, a Edmund po chwili odszdł i kopał w złości wszystko co napotkał na drodze. W pewnym momencie Kaspian zaproponował, aby zabrać Arię do jaskini. Wtedy coś we mnie wybuchło. Byłem na niego tak zły jak nigdy na nikogo. Gdyby nie on i jego zmiana planu wszystko by się udało i Aria nadal by żyła.

- To przez Ciebie ona nie żyje! - wstałem patrząc na niego z nienawiścią w oczach.

- Jakto przeze mnie?! Mogłeś odwołać atak był jeszcze czas. - chłopak również wstał.

- Przez ciebie już go nie było! Gdybyś trzymał się planu Aria i nasi żołnierze by nie zgineli.

- Gdybyś jej choć raz posłuchał w ogóle nie groziłaby im śmierć! - odpowiedział,  raczej odkrzyknął brunet.

- Sam nas wezwałeś, pamięstasz?

- To był mój pierwszy błąd.

- Nie była nim myśl, że nadajesz się na króla.

- Ejj! To nie ja tylko wy porzuciliście Narnię. - wysyczał.

- Ty ją najechałeś! Masz do niej tyle samo praw co Miraz! Ty, on, twój ojciec.

Tymi słowami trafiłem w jego czuły punkt. Książe wyjął miecz z pochwy i tak zaczęła się walka pomiędzy nami. Byłem taki wściekły, że nawet się nie zawachałem przy pierwszym ciosie jak i mój rywal. Walkę przerwał ją Edmund stając pomiędzy nami.

- Przestańcie! Myślicie, że tego chciałaby Aria? Spójrzcie co robicie! - krzyknął z bólem w głosie - Jesteście siebie warci.

Po tych słowach wział Arię na ręce i zabrał ją do jaskini. Razem za nim podąrzyła reszta. Spojrzałem na Kaspiana z pogadą i poszedłem za rodzeństwem do schronu, aby czuwać przy dziewczynie. Tak bardzo żałowałem, że nie powiedziałem jej, że ją kocham. Chce, żeby wiedziała.

___________________________

Piszcie jak się podoba rozdział. Za wszelkie błędy przepraszam.


Remember that I am • Opowieści z Narnii •Where stories live. Discover now