Powrót do Anglii

524 28 2
                                    

Powoli odsunęłam się od Kaspiana i na niego spojrzałam. Jego czekoladowe oczy błyszczały, analizując każdy milimetr mojej twarzy. Poczułam niepokój, że ruch, który wykonałam, nie był najlepszym pomysłem, ale odpowiedź na to pytanie przyszła szybciej, niż myślałam. Kaspian ponownie się zbliżył, łącząc nasze usta. Ciarki przeszły mnie po całym ciele, gdy czule muskał moje wargi. Kiedy znowu lekko się od siebie oddaliliśmy, spostrzegłam uśmiech na jego twarzy, który szybko odwzajemniłam. Znając Kaspiana przez tak długi czas, byłam pewna, że jego radość jest szczera.

- Skoro twierdzisz, że jestem bez skazy, to dlaczego dopiero teraz zdecydowałeś się mnie pocałować?

- Bo nie mogę podejmować decyzji za nas obojga. Ty też musiałaś być pewna, tego co czujesz. - delikatnie starł łzy z mojego policzka - Ale warto było czekać. - uśmiechnął się jeszcze szerzej, ukazując szereg białych zębów.

- Dziękuję, że pomogłeś mi to zrozumieć, lecz mam nadzieję, iż zdajesz sobie sprawę, że nie daje ci to nowych przywilejów. - złożyłam na jego ustach krótki pocałunek, aby zaraz potem wyjąć miecz z pochwy i wymierzyć ostrze w jego pierś. - Broń się, mój Panie!

~*~

Od wyjazdu z wyspy Koriakina minęły dwa tygodnie. Od pierwszego dnia panował nieustanny sztorm. Łajbę wciąż zalewały fale, które dodatkowo kierowały statkiem w strony przeciwne naszej woli, choć tak naprawdę nie wiedzieliśmy gdzie mamy płynąć. Podczas takiej pogody można było jedynie marzyć o ujrzeniu jakiejkolwiek gwiazdy. Tak właściwie trudno było dostrzec cokolwiek. Cała załoga ciężko pracowała od rana do nocy. Nasze staranie jednak przynosiły niewielkie skutki. Zapasy się kończyły, ludzie padali z wysiłku, a nie zapowiadało się na poprawę pogody.

Gdy wieczorem wreszcie kładłam się spać, nie mogłam w spokoju zasnąć. Burza była zbyt głośna tak samo jak myśli, krążące mi po głowie. Koszmary zaczęły powoli powracać, na szczęście nie tak intensywne jak kiedyś.

- Powinnaś odpocząć, chodź. - Edmund zaciągnął mnie do jednej z kajut i posadził na krześle.

- Nie chce odpoczywać.

- Ale powinnaś, Pani. - rzekł Drinian, wchodząc do pomieszczenia z Kaspianem.

- Jak my wszyscy. - dodałam, wzdychając.

Reszta również zasiadła przy stole, na którym leżała rozłożona mapa. Drinian sięgnął po miniaturkę naszego okrętu i ustawił ją w odpowiednim miejscu.

- Tkwimy właśnie tutaj. Nawet jeżeli zmniejszymy racje o połowę, prowiantu starczy na najwyżej dwa tygodnie. Już najwyższy czas, aby zawrócić, Wasze Wysokości.

Przykryłam twarz dłońmi, mając nadzieję, że pomoże mi to w zniwelowaniu bólu głowy i racjonalnym myśleniu.

- Nie ma gwarancji, że w najbliższych dniach dostrzeżemy błękitną gwiazdę, nie przy takiej pogodzie. - kontynuował kapitan.

Odkryłam twarz i spojrzałam na brata. Zastanawiał się, ale i tak wiem, co by wybrał.

- Nie możemy teraz zawrócić. - rzekłam, spoglądając na Driniana.

- Bez gwiazdy Ramandu to igła w stogu siana. Najpewniej miniemy ją i popłyniemy ku krawędzi świata.

- Albo pożre nas wąż morski. - mruknął Edek, a my tylko posłaliśmy mu wymowne spojrzenie.

- Chodzi mi o to, że załoga zaczyna szemrać. Przyszło nam żeglować po dziwnych wodach. Nigdy jeszcze takich nie widziałem. Niepokój wisi w powietrzu. - dodał nasz przyjaciel.

Remember that I am • Opowieści z Narnii •Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin