Niepokój

1.2K 54 20
                                    

Weszłam z Kaspianem do głownej sali z kamiennym stołem, w której zawsze odbywały się narady. Wszyscy już byli w środku włącznie z Piotrem, który przywitał nas chłodnym spojrzeniem. Stnęłam na końcu komnaty przy Zuzannie i Łucji, a Książe został przy wejściu. 

Po krótkim tłumaczeniu dowiedziałam się, że jeden z naszych widział na warcie człowieka na koniu czającego się w lesie. Nie wróżyło to nic dobrego, bo jeżeli Miraz zechce nas zaatakować trudno będzie wygrać zważając na liczebność i uzbrojenie jego armii. Już nie raz Narnijczycy pokazali, że słuszność idei prowadzi do zwycięstwa, a nie liczba jej wyznawców, co nie zmienia jednak faktu, że nie będzie łatwo.

- Wróg nadciąga. Miraz rzucił przeciwko nam wszystkie siły. Możliwe, że jego zamek został bez załogi. - rzekł Piotr.

- Co proponujesz Panie? - zapytał Ryczypisk.

Gdy tylko mysz zamilkła głos zabrał jednocześnie Książe i najstarszy Pevensie.  Spojrzeli się na siebie, a ja nie mogłam ukryć lekkiego uśmiechu, który wkradł się na moje usta. Jak zawsze Piotr nie dał za wygraną, Kaspian oddał głos chłopakowi.

- Trzeba zaatakować zanim oni zaatakują nas. - stwierdził z przekonaniem Piotr.

- To szaleństwo. Nikt nigdy nie zdobył fortecy. - wtrącił się brunet.

- Może nikt nie próbował. - odpowiedział z wyższością blondyn na co przewróciłam oczami.

- Tego się nie spodziewają. - poparł chłopaka Zuchon.

- Jeżeli dobrze się zaopatrzymy będziemy mogli bronić się tu bez końca. - rzekła Zuza.

- Osobiście lepiej czuję się pod ziemią. - mruknął Truflogon.

- Ja naprawdzę podziwiam wasze dzieło, ale to nie twierdza tylko grób! - odparł Piotr.

- Nie są głupi. - dodał Edek - Poczekają aż wymrzemy z głodu.

- Ja naturalnie wolę ruszyć w pole. - powiedział Ryczypisk.

- Pokonacie wartowników? - zapytał blondyn wodza centaurów.

- Lub zginiemy w walce.

- Czemu uważacie, że są tylko dwawyjścia? Zginąć tu, albo gdzie indziej. - rzekła Łucja. Piotr spojrzał nanią pytająco, więc ta kontynuowała - Zapomniałeś już kto tak naprawdę pokonał Białą Czarownicę?

- Czekaliśmy na Aslana już dość długo. - stwierdził twardo chłopak - Aria, a Ty co o tym sądzisz?

- Jedno jak i drugie rozwiązanie ma swoje plusy i minusy, ale wydaje mi się, że bardziej narazimy naszych ludzi wyruszając. Co prawda się tego nie spodziewają, ale straty mogą być wielkie. Nie wiem czy warto tak ryzykować. - powiedziałam dokładnie to, co myślę - Wierzę w Aslana i wiem, że nam pomoże. Musimy tylko myśleć rozsądnie i trzymać się razem. 

- Jak zawsze. - mruknął Piotr.

- O co Ci chodzi?

- Zawsze musisz postawić na swoim. Nie możesz choć raz podjąć decyzji z innymi? Po za tym gdyby Aslan miał nam pomóc już by tu był. Nie zostawiłby nas tak!

- Może i Ty straciłeś już nadzieję, ale ja nie! Wiem, co mówię, Aslan zawsze nad nami czuwa tylko tego nie widzisz, bo jesteś zbyt zapatrzony w siebie! Zawsze, ale to zawsze robie wszystko, aby chronić moich ludzi!

- Jesteś głupia jeżeli  w to wierzysz. - szepnął.

Jego głos przepełniał jad. Był tak niepodobny do siebie. W jego oczach kryła się pogarda i wyzwanie. Wiedziałam, że może to ciągnąć całą noc, więc wolałam to zakończyć, żeby żadne z nas nie powiedziało czegoś gorszego.

- Po co w ogóle pytałeś mnie o zdanie? Oboje wiemy, że i tak postawisz na swoim. - powidziałam równie szorstko i odeszłam.

Wyszłam na dwór. Fakt, że była zimna noc mi nie przeszkadzał. Musiałam pooddychać świeżym powietrzem, żeby się uspokoić i wszystko na spokojnie sobie przemyśleć. Weszłam na szczyt jaskini i usiadłam. Niebo było piękne, ale nie potrafiłam się tym cieszyć.

A jeżeli Piotr miał rację i Aslan nas opuścił? Nie chciałam w to wierzyć, ale... 

''Nawet jeżeli stracisz wiarę i będziesz myślała, że nic nie ma sensu, ja i tak zawsze będę przy Tobie''

Słowa lwa rozprzeszczeniły się po mojej głowie i już wiedziałam, że miałam rację. Aslan nigdy nas nie opuści nawet jeśli w niego zwątpimy. Pozostaje jednak kwestia tego, że według Piotrka nie dbam o życie moich ludzi. Niby wiem iż to nieprawda, ale nie mogę przestać o tym myśleć. Dlaczego to powiedział? Po tylu latach wspólnego sprawowania władzy powinien wiedzieć jak ważni są dla mnie podwładni. Nie wszystkich lubię, więc nie dla wszystkich jestem życzliwa, ale to nie zmienia faktu, że zawsze o nich dbałam. Poza tym jest ich niewiele.

Jeżeli Piotr chce to pójdę na wojnę z Mirazem i zaatakuje jego zamek. W końcu to ja i on zawsze dowodziliśmy takimi operacjami ze względu na to, że jesteśmy najstarsi. Teraz jednak, gdy wszystko się pomieszało, a ja nie mogę się zdecydować na żaden z tych planów, Piotr zdobywa przewagę. Znając życie już przekonał tych, którzy byli za pomysłem Kaspiana.

Zaraz zacznie się wojna, na którą o dziwo nie jestem przygotowana. Zawsze byłam pierwsza do walki, ale wszystko się pozmieniało, Narnia się zmieniła i my też. Niby tacy sami, a jednak zupełnie inni. Ta kraina odmieniła nas na dobre i nie twierdzę, że to zła odmiana. Po prostu wspomnienia z niej zostaną z nami na zawsze, ale my tu nie. Już raz przeżyliśmy dorosłość, więc zabranie nas z powrotem w młodzieńcze lata w dodatku do naszego świata, którego szczerze nie lubimy nie było dobrym pomysłem. Poznałam już mój dom i wiem, że jest tu, dlatego w Anglii czułam się tak źle. Zabrano mnie z mojego domu, a pod moją nieobecność zrównano go z ziemią.

Wstałam i zeszłam ze skał. Ruszyłam do mojej ''komnaty'', żeby położyć się spać. Było już późno, a szczegóły planu mogłam poznać rano. Na jeden wieczór było mi dość wrażeń. W pokoiku zastałam Zuzannę siedzącą na jednym z trzech łóżek i śpiącą Łucję. Uśmiechnęłam się i zamknęłam cicho drewniane drzwi. Zuza spojrzała na mnie unosząc lekko kąciki ust.

- Po tym jak wyszłaś poczuł się fatalnie. - szepnęła - Na razie nic nie ustaliliśmy, ale jego plan wygrał.

- Jak zawsze.

- To co Ci powiedział... On tak nie myśli. Był zmęczony.

- Nie tłumacz go. - powiedziałam trochę za ostro. Nie chciałam się znowu zdenerwować, a potem wyładowywać na niej gniewu.

- Nie tłumaczę. Też jestem na niego zła za to, że zawsze stawia na swoim nie chcąc słuchać zdania innych, ale wiem, że nie chciał powiedzieć Ci tych wszystkich rzeczy.

- Yhm. - mruknęłam przebrana w pidżamę kładąc się do łóżka - Mogę zgasić świece? 

- Tak, ja też już się położę. 

- Dobranoc. - rzekłam leżąc już po ciemku owinięta w pościel.

- Nie bierz pod uwagę tylko złych uczynków człowieka, ale też te dobre i okoliczności w jakich je dokonał. - odpowiedziała cicho dziewczyna - Dobranoc Ari.




_____________________

Zorientowałam się, że pomimo iż piszę te rozdziały po kilka godzin, to są jakieś krótkie. Naprawdę się staram, żeby były dobre, ale nie jestem pewna czy mi to wychodzi.

Za wszystkie błędy przepraszam.






Remember that I am • Opowieści z Narnii •حيث تعيش القصص. اكتشف الآن