31. Jestem z ciebie dumna.

4.4K 293 61
                                    

Patrzyłam na mężczyznę zaciskając dłonie w pięści. Umundurowany co chwilę zapisywał coś w swoim notatniku. Pisał każde moje słowo, nie wystarczyło, że nasza rozmowa była nagrywana na dyktafonie. 

- Mogłabyś powtórzyć, co łączy cię z oskarżonym? - spytał facet, zadając ponownie to samo pytanie. Westchnęłam cicho. Byłam zmęczona tymi pytaniami. 

- Tak jak już mówiłam. Archer był moim chłopakiem - mruknęłam od niechcenia. Chciałam jak najszybciej zapomnieć o tym, co łączyło mnie z tym facetem. Chciałam zapomnieć o nim. 

- Co było później? 

- Zniknął - powiedziałam z obojętnością, patrząc mężczyźnie prosto w oczy. - Nie widziałam go dwa lata. Szukałam go na początku, jednak... 

- Dlaczego nie zgłosiłaś zaginięcia na policji? Sprawdziłem to. Nie było żadnej wzmianki o zaginięciu tego człowieka. Zadzwoniłem też do komisariatów policji, które znajdują się w obrębie stu kilometrów. Tam również nie było nic o zaginięciu. 

Uśmiechnęłam się smutno do mężczyzny. 

- A kto przejąłby się zaginięciem człowieka, który wszystkie pieniądze przeznaczał na narkotyki? - smutek w moim głosie był namacalny. Mimo iż Archer był prawie zamkniętym rozdziałem, odczuwałam pewnego rodzaju smutek, którego w żaden sposób nie mogłam wytłumaczyć. - Spotkałam go w styczniu może w lutym. Nie pamiętam do końca. I od wtedy uprzykrzał mi życie. 

- Dlaczego tego nie zgłosiłaś? - jego głos był surowy. Dlaczego tego nie zrobiłam? Sama nie wiem. Może gdybym zrobiła to wcześniej nie doszłoby do pewnych sytuacji. Nie zostałabym zgwałcona, moje mieszkanie nie zostałoby zdemolowane. 

- Bałam się - powiedziałam, przygryzając wargę. Spuściłam wzrok, patrząc na swoje zaciśnięte w pięści dłonie. 

Facet pokiwał głową i ponownie zapisał coś w notesie. 

- Na tym zakończymy dzisiejsze przesłuchanie. W razie możliwości, prosiłbym cię o to, abyś przez najbliższe dwa tygodnie nie wyjeżdżała z miasta. Będziesz często wzywana na komisariat, aż do pierwszej rozprawy. 

A pierwsza rozprawa miała odbyć się dokładnie za dwa tygodnie.

- Jeśli to koniec... Czy mogłabym się z kimś zobaczyć? - spytałam, nie będąc do końca pewna, czy dobrze postępowałam. 

Ale jeśli chciałam zacząć normalnie żyć, musiałam to zrobić. 

Musiałam odłączyć od siebie kolejny element układanki. 

***

Mówiąc, że się stresowałam, skłamałabym. Ja była jednym wielkim kłębkiem nerwów, kiedy zobaczyłam, jak policja wprowadza do pomieszczenia człowieka skutego kajdankami. To on mnie zniszczył. On był marionetką w rękach Archera. Odebrał mi radość z życia, a co najważniejsze - chęci do niego. 

Patrząc na niego czułam niepokój, który wzrastał we mnie z sekundy na sekundę. Ale oprócz tego, żywiłam do niego niemiłosiernie dużą nienawiść. Nienawidziłam go. Nienawidziłam go tak bardzo, że chciałam aby zdechł. Nie powinnam tak mówić, wiem. Nikt nie zasługiwał na śmierć. Trzeba było kochać i wybaczać. Ale... jak miałam to zrobić? 

- Macie pięć minut - powiedział umundurowany i opuścił pomieszczenie. Na ustach faceta, który patrzył na mnie z rozbawieniem pojawił się szeroki uśmiech, kiedy zostaliśmy tylko we dwoje. Wciągnęłam więcej powietrza do płuc i powoli je wypuściłam. 

- Jesteś ostatnią osobą, której się tu spodziewałem - przyznał i zajął miejsce na przeciwko mnie. To, że jego nadgarstki były w kajdankach trochę mnie uspokajało, ale nadal patrząc na niego miałam ochotę skulić się i płakać. 

Dirty job ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz